Wasz Franek fałszerz
Angelo Josef Graf von Courten – kto może się tak nazywać? I „Graf” i „von” brzmią jakoś arystokratycznie. I po niemiecku. Ale „Angelo” brzmi po włosku. No i wszystko się zgadza, bo właściciel tego nazwiska miał związki i z Włochami, i z Niemcami, a do tego ze Szwajcarami, którzy mają związki z Włochami, Niemcami i Francuzami.
Pochodził ze starej szwajcarskiej rodziny von (albo de) Courten. Przyszedł na świat w 1848 roku w Bolonii, czyli na terenie obecnych Włoch. Jego ojciec był generałem armii papieskiej, a i on, kiedy podrósł, do niej wstąpił. Nie mylcie tej armii z Gwardią Szwajcarską. To były siły zbrojne Państwa Kościelnego, które istniało od tysiąca lat, a którego władcą był papież. Gdy Angelo miał 22 lata, w 1870 roku armia została rozwiązana. Skończyło się Państwo Kościelne i powstało Państwo Włoskie. Dwa lata później młody von Courten udał się do Monachium, żeby studiować w Akademii Sztuk Pięknych. Jego mistrzem został bardzo znany i ceniony wtedy Karl Theodor von Piloty. On sam pod jego kierunkiem też zdobył sporą popularność. Malował głównie portrety, ale i sceny historyczne, i religijne. Obraz, który tu widzicie, przedstawia scenę udzielania Komunii św. zakonnicom w jakimś kościele albo kaplicy klasztornej, a częściowo też w niebie, które się, jak widzimy, otwarło. Gdy przyjmujemy Komunię, nie zauważamy chóru aniołów, nie słyszymy ich śpiewu i dźwięku instrumentów – ale coś takiego się dzieje. Malarz pokazał rzeczywistość duchową, niedostrzegalną ludzkimi oczami, taką mianowicie, że Komunia św. jest dla człowieka, który ja godnie przyjmuje, niebiańskim świętem. Gdy człowiek z czystym sercem przyjmuje Ciało Pańskie, otwiera się nad nim niebo. Ludzie tego nie widzą, tak jak pod postacią Hostii nie widzą Boga. Dla osób postronnych, tak jak dla widocznych na obrazie ministrantów, nic takiego się nie dzieje. Ten po lewej stronie księdza w ogóle się tym nie interesuje – patrzy na Ciebie. No, ja rozumiem, ma na kogo popatrzeć, ale gdyby widział, co się dzieje tuż przy nim, to mimo wszystko raczej nie gapiłby się na nas. Wśród istot niebiańskich widać grającą na harfie świętą. To prawdopodobnie św. Cecylia. Takie mamy możliwości, jakie mamy – to, czego nie widzimy oczami, uzupełniamy przez wiarę. A niektórzy potrafią pomóc wierze wyobraźnią i przelać ją na płótno. Są tacy, którzy potrafią to zrobić. Angelo von Courten do takich właśnie należał. A zatem przyglądajcie się obrazowi, myślcie o tym, co oznacza, a przy okazji szukajcie fałszerstw, których tym razem jest siedem. No to powodzenia! „Komunia Święta” Własność prywatna Angelo von Courten, 1848–1925
ADRES: | KONTAKT: |
Mały Gość Niedzielny |
redakcja@malygosc.pl
|