nasze media Mały Gość 12/2024

Wasz Franek fałszerz

|

MGN 12/2015

dodane 24.11.2015 13:13

Najlepszy początek

Kolor? – Czerwony. Owoc? – Jabłko. Malarz? – Matejko.

Takie są najczęściej pierwsze skojarzenia. Polak, choćby nie znał żadnych innych dat, zna rok bitwy pod Grunwaldem, a gdy myśli o Grunwaldzie, zazwyczaj wyobraźnia pokazuje mu obraz Matejki przedstawiający tę bitwę. Bo Matejko to, oczywiście, najsławniejszy polski malarz. I choćby się to komuś nie podobało, bo, jego zdaniem, najsławniejszy jest jego wujek, który maluje różne takie abstrakcje, to Matejko i tak ma uznanie przeciętnego Polaka – i koniec. Ale nie tylko Grunwald pojawia się w wyobraźni Polaka. Jest też „Hołd pruski”, „Dzwon Zygmunta” i jeszcze parę innych obrazów. Ten jednak, który tu widzicie, rzadziej pojawia się w tym rankingu. „Zaprowadzenie chrześcijaństwa w Polsce” to jeden z późnych obrazów mistrza Jana. Namalował go kilka lat przed śmiercią jako ostatni z cyklu „Dzieje cywilizacji w Polsce”. Nie jest on tak dopracowany jak najsławniejsze jego dzieła, na których najmniejszy guzik i najdrobniejszy ornament są pokazane wyraźniej niż na niejednym zdjęciu. Tu tak nie jest. W tym przypadku Matejko machał pędzlem bez zatrzymywania się na szczegółach. Ale za to każdy element obrazu ma jakieś znaczenie. Całość pokazuje tak zwany chrzest Polski na brzegu Jeziora Lednickiego. Możliwe, że to wydarzenie rzeczywiście tam miało miejsce, a dokładniej – na Ostrowie Lednickim, czyli na widocznej w głębi obrazu wyspie. Widać na niej zamek i wiodący do niego most. Rzeczywiście, był tam wtedy długi drewniany most, wybitne dzieło inżynierii tamtych czasów. W obrazie jednak nie chodzi o wierne odtworzenie tego, jak to naprawdę było i gdzie się działo, tylko o nagromadzenie jak największej liczby szczegółów, które mogłyby „opowiedzieć” kawał historii. Tak więc jest książę Mieszko, jedną ręką trzymający miecz, a drugą ręką – oparty o krzyż. Nad krzyżem krążą orły, które wejdą do godła państwowego. Ale nad krzyżem unosi się gołębica – symbol Ducha Świętego, który zmieni oblicze tej ziemi. Książę opiera się nogą o zwalony posąg pogańskiego bożka. Nie wszystkim się to podoba. W prawym dolnym rogu widać człowieka, który uchodzi z trzymanym pod pachą fragmentem bożka. Nie wygląda też na szczęśliwego stary dudziarz. To ten człowiek poniżej postaci Mieszka, siedzący w pozie rezygnacji na pniu zwalonego „świętego” dębu.

Po lewej stronie widać biskupa, który chrzci jakiegoś dostojnika. Ten biskup to św. Wojciech, a chrzest przyjmuje Ścibor (Czcibor), młodszy brat Mieszka I. W rzeczywistości Wojciecha tam jeszcze nie było, ale Matejko chciał w ten sposób symbolicznie pokazać, że chrześcijaństwo przyszło do Polski z Czech. A Wojciech był Czechem właśnie. Zresztą wtedy nie był nawet biskupem – miał około 10 lat.

Nieco na lewo, przed sceną chrztu, klęczy młoda dziewczyna z rozpuszczonymi włosami. To Dobrawa – żona księcia Mieszka, czeska księżniczka. W ręku trzyma zapaloną świecę, która symbolizuje światło wiary. W środku obrazu stoi z księgą w ręce ubrany na czarno brat św. Wojciecha, pierwszy arcybiskup gnieźnieński Radzim Gaudenty. W głębi obrazu po lewej stronie widać przycumowane łodzie – to zapowiedź wyprawy misyjnej na ziemie Prusów i Jaćwingów. Na pierwszym planie po lewej widać mnicha benedyktyńskiego, który orze ziemię. Oznacza to, że od chwili chrztu Polski chrześcijaństwo wniesie do państwa nowy porządek. Na obrazie jest jeszcze wiele innych szczegółów, które mają symboliczne znaczenie, ale tych już i tak wystarczy. Tak czy owak, chodziło o pokazanie jednego z najważniejszych wydarzeń w historii Polski – a właściwie o najważniejsze wydarzenie. Bo nie ma ani dla człowieka, ani dla całego narodu nic ważniejszego niż przyjęcie zbawienia. A to się dzieje właśnie przez chrzest. Choć na obrazie jest plątanina detali, każde fałszerstwo można dostrzec gołym okiem. Więc powodzenia.