nasze media Mały Gość 12/2024

Wasz Franek fałszerz

|

MGN 07/2015

dodane 19.06.2015 09:31

Sensowne nicnierobienie

Wakacje już niebawem, więc wam tu zapodałem wakacyjny obraz.

Jak widać – słodkie nicnierobienie. Nie no, oczywiście, dziewczynki pracują. Owce pasą. Trzy duże i dwie małe (to znaczy owce, nie dziewczynki) widać z tyłu po lewej i jeszcze parę po prawej w głębi. Ktoś powie, że pasterki za bardzo się nie przykładają do tego pasienia, bo patrzą zupełnie gdzie indziej – znaczy nie „monitorują stada”. A ta jedna, nie dość, że leży, to jeszcze kwiatek zerwała i go ogląda, jakby nigdy takiego nie widziała. Zresztą może i nie widziała, ja tam nie wiem. Albo może zastanawia się, czy tego nie zjeść, no bo skoro owce mogą… A ta druga patrzy tak zwanym niewidzącym wzrokiem, czyli jest zamyślona. I to jest piękne, gdy ludzie mają czas na myślenie. Siądzie człowiek – pomyśli, położy się – znowu pomyśli, spojrzy w strumyk (jakąś wodę widać na obrazie) – zaduma się. I nic go nie goni. Kosić trawy nie musi, bo ma kosiarki samobieżne na czterech nogach, do domu też go nie ciągnie, bo komputera nie ma, a tym bardziej laptopa z Wi-Fi. I jeszcze długo nie będzie, bo ten obraz powstał 150 lat temu.

Nie chcę tu marudzić, że dawniej było lepiej, bo nie było gier komputerowych, ale na pewno coś jest nie tak, gdy ludzie tracą prawdziwy czas na takie rzeczy jak pasienie wirtualnych owiec na wirtualnych farmach. Bo przy prawdziwych owcach nie traciło się czasu – nawet się go zyskiwało (na przykład na myślenie albo czytanie), a do tego z prawdziwych owiec jest wełna, mleko, mięso. Z wirtualnych owiec nie ma żadnego pożytku, a za to same straty. Przy nich nie ma czasu. Przy nich nie myśli się o innych rzeczach, myśli się o grze – w kółko to samo odmóżdżające skupienie na tym, czego nie ma. Są i tacy, co i noce zarywają, i obowiązki zaniedbują, żeby tylko coś tam przy tych elektronicznych atrapach zwierząt „popracować”. Tak więc obraz pokazuje prawdziwe pasterstwo na prawdziwej łące w prawdziwym kraju, którym jest Szkocja. Pasterstwo, oczywiście, drobne, rzec można rodzinne. To było zajęcie dla takich właśnie dzieci. Czy to wakacje? Cóż – te dziewczynki to może nawet nie są w wieku szkolnym, a ponadto nie wiadomo, czy takie w ogóle wtedy, nawet gdy podrosły, do szkoły chodziły. Więc one być może miały takie wakacje na okrągło. Ale skoro o tym mowa, to mam pewien kłopot z tym obrazem, bo używam go do ilustracji wakacyjnych klimatów, a on się nazywa… „Spring”. Czyli wiosna. Ale sądząc z ubioru dziewczynek i z wyglądu przyrody, musi to być późna wiosna. Przyjmijmy więc, że to jest bardzo późna wiosna, powiedzmy 20 czerwca po południu. Pogoda przecież taka piękna, że to już prawie wakacje. A tam, na Wyspach, to taką pogodę rzadko mają, zwłaszcza poza latem.

Pamiętam taki dialog z Asterixa: „Czy u was zawsze taka mgła?”. I odpowiedź: „Nie, tylko wtedy, kiedy nie pada”. A na obrazie proszę – żadnej mgły, żadnego deszczu. No prawie lato jak nic. Autor, Wiliam McTaggart, na pewno by to potwierdził, ale już nie żyje. Zmarło mu się 105 lat temu. Gdy miał 12 lat, malował już niezgorsze portrety. Pomagał wtedy w aptece i to aptekarz namówił go, żeby się kształcił w malarstwie. William tak zrobił, i dobrze zrobił, bo malarstwo okazało się jego pasją i nawet pozwoliło mu utrzymać sporą rodzinę. Dzieci miał… 15. Być może to właśnie jego córki pozują mu do obrazu, ale nie udało mi się tego potwierdzić. Ale niezależnie od pieniędzy, malarstwo McTaggarta przeżyło go i do dziś jest cenione. Tak czy owak, wakacje to dobra rzecz, zwłaszcza gdy człowiek robi coś naprawdę, a nie godzinami ślęczy bez ruchu przed ekranem nad czymś, co udaje rzeczywistość. A naprawdę można też poszukać fałszerstw, których tym razem jest 9.