dodane 31.03.2015 15:36
Czy ktoś, kto nazywa się Jean Beraud, mógł być Polakiem? No mógł. Ale, nie był. Bo był Francuzem. Ale nie wińmy go za to. Co mógł na to poradzić? W piłkę nie grał, więc na szybkie przyznanie obywatelstwa polskiego liczyć nie mógł.
Zresztą w czasach jego młodości, a i większości dorosłości, Polska nie istniała – więc co tu gadać o obywatelstwie. A zatem wiemy już, że w piłkę nie grał, ale teraz się dowiemy, że malował. No nie, piłek nie malował (chociaż ja tam nie wiem, może kiedy jaką pomalował), ale różne rzeczy. Wśród nich bardzo poruszające obrazy z Panem Jezusem w roli głównej. Było ich trochę, bo dwa to „trochę”, no nie? Jeden fałszowałem już dawno temu (znajdziecie na stronie malygosc.pl, po wpisaniu w wyszukiwarkę słowa „Beraud”), a drugi fałszuję teraz. Oba mają wspólną cechę: są uwspółcześnione. To znaczy, że Pan Jezus występuje na nich w otoczeniu, które przypomina dzisiejsze czasy – przy czym „dzisiejsze” oznaczają te sprzed półtora wieku. Ten pierwszy wywołał awanturę, bo tam, w scenerii znanej paryskiej knajpy, występowali konkretni, znani ludzie – jedni w roli faryzeuszów, inni w roli jeszcze tam kogoś, a u stóp Jezusa płakała „jawnogrzesznica”, która rzeczywiście była znana jako „dama lekkich obyczajów”. To się tam musieli mocno rozeźlić, bo przecież żaden faryzeusz nie lubi, żeby go za faryzeusza uważać. Na obrazie, który widzicie tutaj, nie ma aż takich prowokacji, ale też jest przeniesienie sceny z Ewangelii w czasy końca XIX wieku. Stroje ludzi są odpowiednie do tego czasu, Golgota wygląda trochę jak jakaś hałda, a widoczna w dole Jerozolima – jak europejskie miasto sprzed stu lat, najpewniej Paryż. Zdejmujący Jezusa z krzyża ludzie zachowują się tak, jak tradycyjnie na obrazach pokazuje się rozpaczających uczniów – z wyjątkiem jednego, który zwraca się ku miastu i wygraża mu zaciśniętymi pięściami. Nie wiem, jak wam, ale mnie podoba się ta metoda przenoszenia Pana Jezusa w czasy współczesne. To pomaga sobie uprzytomnić, że Pan Jezus przyszedł do wszystkich ludzi w każdej epoce i że Jego ofiara na krzyżu dotyczy tak samo każdego. No i pomaga w zrozumieniu, że apostołowie byli konkretnymi żywymi ludźmi, więc i my też jesteśmy apostołami. Ciekawa jest również atmosfera tego obrazu. Pusta przestrzeń nieba, które zaciąga się ciemnymi chmurami, daje wrażenie napięcia i niepokoju. Dobra, wystarczy już tego. Fałszerstw jest siedem. Udanych łowów!
ADRES: | KONTAKT: |
Mały Gość Niedzielny |
redakcja@malygosc.pl
|