nasze media Mały Gość 12/2024

Franek fałszerz

|

MGN 02/2015

dodane 22.01.2015 09:47

Impreza nie na czasie

Karnawał to podobno taki czas, w którym spada na ludzi bardzo dużo kar. Istny nawał, ale chyba tylko w sądach miewają takie kar-nawały.

Normalne karnawały polegają na balowaniu, tańczeniu, sami wiecie. I zazwyczaj na takich imprezach część uczestników baluje jak się patrzy, a część patrzy, jak się baluje. A z rzadka bywają i tacy, co nawet nie patrzą, tylko siedzą zatopieni w swoich myślach. I na tym obrazie mamy właśnie takiego imprezowicza. Nazywał się Stańczyk i był błaznem królów Aleksandra Jagiellończyka, Zygmunta Starego i Zygmunta II Augusta. A dlaczego on imprezowicz? A dlatego, że Jan Matejko (bo to on namalował ten obraz) przedstawił go w czasie trwania balu – po prawej stronie za kotarą widać bawiących się ludzi. On sam najwyraźniej się nie bawi, co nawet można zrozumieć, kiedy się zważy, że jego zawodem było bawienie innych, a nie siebie. A jak się człowiek musi tak ciągle wygłupiać, to odetchnie, gdy się wygłupiają inni. Matejko jednak nie odpoczynek miał na myśli. Stańczyk w jego wydaniu jest ponury i załamany, bo przewiduje, że Rzeczpospolita zmierza ku upadkowi. Cała ta sytuacja jest, oczywiście, symboliczna: tu beztroska impreza, goście zadowoleni jak karp ułaskawiony w Wigilię, a tam za oknem, z lewej strony obrazu, kometa. A kometa to, jak ongiś wierzono, zwiastun katastrofy. Co ważniejsze, na stole leży dokument datowany na 1514 rok z informacją, że utracono Smoleńsk, który wcześniej należał do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ta potężna twierdza została zdobyta przez wojska moskiewskie, bo Rzeczpospolita nie przysłała jej odsieczy. I choć państwo było jeszcze wtedy potężne, to utrata Smoleńska była początkiem wydarzeń, które po niespełna trzech wiekach doprowadziły je do zniknięcia z mapy. Nad tym właśnie boleje Stańczyk: oni się tu bawią, a tam się państwo sypie, proszę państwa. A skąd błazen wiedział, co się stanie w odległej jeszcze przy- szłości? Cóż, on nie wiedział, ale Matejko wiedział. Musiał wiedzieć, bo żył już pod zaborami, czyli po tym wszystkim, czego – w jego obrazie – obawia się Stańczyk. Błazen zresztą ma twarz Jana Matejki. Nawet gdyby ktoś nie wiedział, jak rozumieć ten obraz, to jego tytuł mu to wyjaśni. Brzmi on bowiem: „Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska”. Jest w tym smutna ironia – to król powinien siedzieć w tym fotelu i zastanawiać się nad naprawieniem tego, co się stało. A zamiast króla siedzi błazen, który nic nie może – tylko ubolewać. I tak to, niestety, często jest, że człowiek sam jest sobie winny. Imprezuje, gdy sprawy wołają o interwencję. I potem zamiast karnawału jest nawał kar – którym człowiek sam jest winien. Ale cóż – po to jest taki obraz, żeby czasem kogoś otrzeźwić. Czy kogoś otrzeźwi – nie wiem. Ale na pewno nie zaszkodzi. Fałszerstw jest osiem.