dodane 23.10.2014 10:50
Ta dziewczyna ubrana we włosy to święta Agnieszka. Imponujące włosy, prawda?
Trudno tak długie zapuścić, zwłaszcza w kilka chwil. To jedynie cud może sprawić. No i właśnie tu, jak mówi tradycja, wydarzył się cud. A było tak: Agnieszka, urodzona około 290 roku córka rzymskiego bogacza, ofiarowała się Bogu i postanowiła żyć wyłącznie dla Niego. Ponieważ jednak była niezwykle piękna, wielu mężczyzn starało się o jej rękę. Ona odrzucała wszystkie zaloty. – Mam już narzeczonego – mówiła. Najczęściej to pomagało, trafił się jednak wyjątkowo uparty facet imieniem Symfroniusz, który koniecznie chciał wiedzieć, kto przeszkadza mu w zdobyciu serca Agnieszki. Odkrył, że chodzi o Jezusa Chrystusa, którego wyznawanie w tym czasie było jeszcze w Rzymie zabronione. Doniósł więc na nią, wskutek czego trafiła do więzienia. W zemście za odrzucenie jego amorów wymógł na strażnikach, żeby zdarli z dziewczyny ubranie i wystawili ją nagą na widok publiczny. Wtedy wydarzył się cud – włosy Agnieszki wydłużyły się i szczelnie otuliły jej ciało. Mimo tych nadzwyczajnych zdarzeń Agnieszka, jako chrześcijanka, miała ponieść śmierć, chyba że wyrzekłaby się Chrystusa. Próbowano ją więc odwieść od wiary. Nic jednak nie dały ani tortury, ani nawet wysłanie Agnieszki do domu rozpusty, bo po tym, jak jeden śmiałek padł martwy, żaden z mężczyzn odwiedzających to miejsce nie odważył się do niej zbliżyć. Ostatecznie skazano ją na ścięcie. „Udała się na miejsce kaźni szczęśliwsza niż inne, które szły na swój ślub” – napisał o niej kilkadziesiąt lat później święty Ambroży. Obraz Franka Cadogana Cowpera pokazuje Agnieszkę w więzieniu, w chwili, gdy po zdarciu z niej ubrania, otrzymuje „szatę” z włosów. Cudowność tego wydarzenia podkreśla obecność anioła, który przynosi Agnieszce białą szatę, symbol niewinności. Nie wiem, czy to będzie widać na papierze, ale po prawej stronie u dołu jest okno (to akurat na pewno widzicie), a przez nie zobaczyć można (w każdym razie ja widzę) pasące się baranki. Oznaczają czystość i niewinność, jaką ta młodziutka dziewczyna dochowała aż do śmierci. Również jej imię „Agnes” pochodzi prawdopodobnie od słowa „baranek” (łacińskie „agnus”). Na pamiątkę jej męczeństwa z wełny specjalnie hodowanych baranków wyrabia się paliusze, które są znakiem władzy metropolitów Kościoła katolickiego. Papież poświęca je w dniu świętej Agnieszki 21 stycznia. Są to białe pasy z krzyżykami, które biskupi-metropolici w uroczystych momentach nakładają na szyję. Są trochę podobne do szarfy, która zwisa z szyi anioła. Frank Cadogan Cowper, autor tego obrazu, bywa nazywany ostatnim z prerafaelitów, grupy malarzy z przełomu wieków XIX i XX. Sposób malowania tych artystów jest widoczny w tym obrazie: na przykład żywe kolory i symboliczne znaczenie wielu szczegółów. Prerafaelici często podejmowali tematy najważniejsze, takie, które dotykają wieczności. Rzadko interesowały ich byle bzdury, niemające znaczenia dla duszy. I nie inaczej jest też z tym obrazem. Czystość serca, wierność Temu, którego się wybrało – to są sprawy, za które warto dać się nawet zabić. A tym bardziej znieść wyśmiewanie, kpiny i inne przykrości, jakie dziś spadają na każdego, kto odważy się postawić i sprzeciwić pokusie nieczystości. Cowper był zafascynowany dziełami najsławniejszych prerafaelitów i tę fascynację widać właśnie w tym obrazie. To dzieło natomiast też się spodobało odbiorcom, dlatego szybko zostało zakupione przez londyńską Tate Gallery. Wam też się spodoba, jak sądzę. Fałszerstw jest osiem.
ADRES: | KONTAKT: |
Mały Gość Niedzielny |
redakcja@malygosc.pl
|