nasze media Mały Gość 12/2024

Franek fałszerz

|

MGN 07-08/2012

dodane 06.06.2012 11:48

Nie piłka ale nożna

Z okazji mistrzostw w piłce nożnej postanowiłem sfałszować dla Was jakiś obraz o tematyce sportowej. Nazywa się „Kłótnia przy kartach”. – Gdzie tu sport? – spytacie.


– Jak to gdzie? Przecież grają – odpowiem. A w każdym razie grali. To co z tego, że w karty. To też sport, podobnie jak szachy. I nawet, jak widać, wcale nie jest ten sport taki nieruchawy, jak się niektórym wydaje. Popatrzcie, jak się ci ludzie tu ruszają. Prawie jak w boksie albo w zapasach. Są też elementy szermierki, bo stojący mężczyzna po lewej wyciąga szpadę, a siedzący już wyciągnął nóż. Podobnie zrobił człowiek w czerwonym wdzianku i z głupim uśmiechem. Powiedzieć więc można, że to dyscyplina nożna (fajnie zrymowałem, co?) – choć bez piłki. Zresztą po co piłka, skoro ktoś tam trzyma jeszcze widły.
Ten ze szpadą, to prawdopodobnie mąż tej kobiety, która go powstrzymuje przed podjęciem rywalizacji sportowej, bo pewnie nie chce zostać wdową. Robi to także dziewczynka, bo pewnie nie chce zostać półsierotą.


Rzecz poszła, jak to w sporcie, o pieniądze. Nie tak duże, jak w piłce nożnej, ale jednak, jak widać, duże, skoro warto dla nich ryzykować. Leżą te pieniądze na stole obok kart. Karty (ewentualnie kartki) to też element piłkarski, używany przez sędziów. Dziś modne są w kolorach żółtym i czerwonym.
Podobnie jak dziś, również w XVII-wiecznej Holandii (bo tam się odbywają te zawody) problemem w sporcie był doping. Zawodnicy prawdopodobnie są pod jego wpływem. Świadczy o tym leżący na ziemi dzban, który z całą pewnością jeszcze niedawno był pełny.

Nie piłka ale nożna  


Obok dzbana, na pierwszym planie, widać grę w tryktraka. Chcecie wiedzieć, jak się w to gra? To fajnie, ja też chcę. Ale nie bardzo.
Tak czy owak, na obrazie mamy mistrzostwa, choć nie ma pewności, czy zawodnicy zostaną mistrzami. Mistrzem był za to autor obrazu. Nazywał się Jan Steen. Namalował prawie 800 obrazów, z czego do dziś przetrwało około 350, czyli i tak dużo. Steen często tkwił w długach. A żeby wyżywić żonę i dziewięcioro dzieci, spłacał długi obrazami. Radził sobie jednak jakoś, zwłaszcza, że jego obrazy podobały się ludziom. Steen chciał przez nie zwrócić uwagę na wady Holendrów, czasem wskazać, jak być powinno. Takich rzeczy zwykle ludzie nie trawią, Steen robił to jednak w sposób przyswajalny, bo w jego obrazach jest sporo humoru – a to akurat ludzie zdecydowanie trawią. W większości scen Steena widać bałagan. Tu też: karty leżą nie tylko na stole, ale i na ziemi, obok nich jakieś inne przedmioty. W Holandii przyjęło się powiedzenie „domostwo Jana Steena” na określenie nieporządku.
Nieporządek w treści nie oznacza nieporządku w formie. Nic podobnego. Jan Steen był naprawdę dobrym malarzem. Znał się na swoim fachu, świetnie posługiwał się kolorami, Kompozycje obrazów są znakomite, a i światłem posługiwał się bezbłędnie.

 


Docenicie to, jeśli się przyjrzycie dokładnie choćby temu obrazowi, a przyjrzycie się, jeśli spróbujecie znaleźć wszystkie fałszerstwa. Czego sobie i Wam życzę – ale bardziej Wam niż sobie, bo ja przecież wiem, co sfałszowałem.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę, żebyście jakoś wytrwali na wakacjach. A wiem, że nie będzie łatwo, bo następny numer „Małego Gościa” dopiero we wrześniu. No to cześć, moje smoki!