nasze media Mały Gość 12/2024

Franek fałszerz

|

MGN 03/2012

dodane 16.02.2012 11:13

Wstawać, ludzie, wstawać!

Jan Matejko (1838–1893) „Wskrzeszenie Łazarza” 1867, kościół pw. Wniebowzięcia NMP w Nowym Wiśniczu

Co? Mówicie, że Matejki na pewno nigdzie się nie spotka, bo nie żyje? O Łazarzu też tak mówili. A potem buch! – i znowu żył.
Więc nie bądźcie tacy pewni. Zwłaszcza w przypadku malarzy. Wiele razy już słyszałem od znajomych: „widziałem Rembrandta”, „widziałem Caravaggia” – a przecież Rembrandt i Caravaggio umarli dużo wcześniej od Matejki.


Na tej zasadzie Matejkę można też dziś zobaczyć i to w różnych miejscach jednocześnie, najczęściej w muzeach. Ale nie tylko tam, bo „tego Matejkę”, którego tu przedstawiam, w oryginale można zobaczyć w parafii w Nowym Wiśniczu. Bo Matejko namalował ten obraz dla parafii, a dokładnie do kaplicy cmentarnej. Wyobrażacie sobie? Dzieło Matejki w kaplicy cmentarnej! Toż to przecież każdy by chciał tam leżeć! Ludzie zabijaliby się o to, no a takie miejsce jest jak najbardziej dla zabitych. Ale już ta sprawa jest nieaktualna, bo dzieło Matejki długo w kaplicy nie powisiało. Okazało się, że panuje tam wilgoć, więc w słusznej trosce, żeby się taki obraz nie zniszczył, przeniesiono go do zakrystii.

Jan Matejko   Jan Matejko
Autoportret artysty z 1892 r.
Wikimedia (PD)


Nazywa się ten obraz „Wskrzeszenie Łazarza”. W roli Łazarza wystąpił tu ksiądz Stanisław Giebułtowski, szwagier Matejki, a jednocześnie jego wielki przyjaciel. Gdy Matejko malował ten obraz, ks. Giebułtowski nie żył już od pół roku. Jego śmierć wywarła na malarzu wielkie wrażenie i stąd też taki temat obrazu. Mówi też o tym napis u dołu obrazu, który brzmi: „Pamięci ukochanego brata i przyjaciela Księdza Stanisława Giebułtowskiego zmarłego w d. 13 kwietnia r.p. 1866 J.M. 1867”.


Tak, jak grób Łazarza otaczali przybyli z Jezusem rodzina i przyjaciele, tak i wśród postaci na obrazie są twarze bliskich księdza Giebułtowskiego. Jest siostra Matejki Maria Waleria Golichowska, jest i on sam, są mieszkańcy Wiśnicza. Wielkiego tłumu tu jednak nie ma, co jest rzadkością w obrazach mistrza z Krakowa. Ale też nie o to tu chodzi, tylko o to, co przynosi Pan Jezus – o życie. Jego ręka na obrazie wznosi się jakby nad każdym widzem i to Jezus właśnie dominuje w tym obrazie. Nie Łazarz, nie wszyscy pozostali. Jezus wygląda tak, jakby zwracał się też do nas i mówił: „wyjdźcie z grobów!”.


A dlaczego o tym teraz piszę? Ano, dlatego, że nadchodzący Wielki Post to wcale nie – jak sądzą niektórzy – myślenie o śmierci, tylko specjalna okazja do spotkania Tego, który z tą śmiercią sobie dał radę. A skoro tak, to nie jest dla Niego problemem dać sobie radę z każdym paskudztwem w naszym życiu. I zrobi to chętnie, byle Go zaprosić.