nasze media Mały Gość 12/2024

Franek fałszerz

dodane 19.01.2012 09:27

Karnawał i wręcz przeciwnie

Pieter Bruegel (1525–1569), Walka karnawału z postem, 1559, Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu

Przygotowałem wam wielkie fałszowanie, moje smoki. Potrzebowałem do tego celu obrazu z wielką liczbą różnic. A któż lepiej się do tego nadaje od Petera Bruegela? Ano, Hieronim Bosch, Hans Memling… No dobra – ale ja wybrałem Bruegela, bo mi się tak podobało. Zwłaszcza że trwa karnawał, a po karnawale mamy co? Po… pos… t. Tak, post. Dobrze, siadaj, pała. Wiecie, co to takiego post? Nie, nie chodzi o wiadomość wysyłaną pocztą elektroniczną. Chodzi o ten czas, w którym ludzie mniej jedzą, nie urządzają zabaw, więcej się modlą… Co? Że to czyściec? Nie, nie chodzi o czyściec. Chociaż w pewnym sensie tak, bo kto pamięta jeszcze o takim drobiazgu jak dusza nieśmiertelna i dla niej ogranicza swoje zachcianki, ten się oczyszcza. I zaczyna wtedy więcej rozumieć, jaśniej widzieć i mądrzej myśleć.

Pieter Bruegel (1525–1569)   Pieter Bruegel (1525–1569)
Zabawa i obawa
W czasach Petera Bruegela post był czymś tak samo oczywistym, jak karnawał. W karnawale ludzie myśleli więcej o bawieniu, w poście więcej o zbawieniu. Karnawał kojarzył się więc z tańcem, jedzeniem i piciem, post wręcz przeciwnie.
Wyglądało więc na to, że karnawał to coś przeciwnego niż post. Że oba te okresy jakoś ze sobą walczą. Stąd też tytuł tego obrazu brzmi: „Walka karnawału z postem”. Bruegel nawet przedstawił karnawał i post jako ludzi, którzy staczają turniejowy pojedynek. Bo trzeba pamiętać, że w jego czasach jeszcze staczano turnieje rycerskie. Mamy więc na pierwszym planie grubasa z pasztetem drobiowym na głowie, siedzącego na beczce z rożnem w ręce i nabitymi na niego kiełbasą i świńskim ryjem. Rożen służy jako kopia, a beczka jest wierzchowcem. A że to wierzchowiec mało mobilny, pchają go jacyś pajace. Ta postać to oczywiście karnawał. Z drugiej strony nadjeżdża postać… Właściwie należałoby powiedzieć POSTać. Chude to jak patyk w ubraniu. Jego „rycerską kopią” jest łopata z dwoma śledziami.
Cały obraz jest właściwie na pół karnawałowy i na pół postny. Lewa strona to karnawał. Jego „bazą” jest knajpa po lewej stronie obrazu. Ludzie po tej stronie są w większości nieco rozrywkowi. Tańczą, grają na instrumentach i w karty albo w kości. Po przeciwnej stronie – tej postnej – jest kościół, z którego wychodzą ciemno ubrani ludzie. Brali udział w nabożeństwie. Niektórzy z nich dają jałmużnę żebrakom, inni pochylają się nad chorymi. Za jadącym na platformie „postem” widać kilka osób z kołatkami. Do dziś takich używają ministranci w Wielkim Tygodniu zamiast dzwonków. To tak dla podkreślenia postnej atmosfery. Powyżej kobieta myje okno – zapewne przed nadchodzącymi świętami. W różnych częściach obrazu, niezależnie od tego, czy to strona postna, czy karnawałowa, widać kaleki i żebraków, których wówczas w miastach musiało być sporo.

Karykatura poważna
Cały obraz wydaje się jedną wielką karykaturą, prawda? Słusznie – bo Bruegel mało czego nie malował karykaturalnie. On już tak miał, co jednak nie znaczy, że należy te jego obrazy traktować jak rozrywkę. Jest w nich mnóstwo znaczeń, tak wiele, że trudno wszystkie należycie odczytać. Szczególnie nam jest trudno, bo żyjemy w innej epoce i rozumiemy świat inaczej. Co wcale nie znaczy, że lepiej. Dziś karnawał dla wielu ludzi trwa cały czas i zbliżanie się postu rozpoznają tylko po tłustym czwartku. Dla nich nie ma żadnej wojny postu z karnawałem, bo post już u nich dawno poległ. Ale nie wiedzą, że oni polegli razem z nim.
Was, mam nadzieję, to nie dotyczy, bo pamiętacie o tym, że człowiek prócz cała ma też duszę i żeby się ona nie udusiła, to w każdym karnawale trzeba o niej pamiętać. Bo inaczej to życie przyniesie człowiekowi kar nawał. Czyli nawał kar.
Tym razem trochę posiedzicie nad szukaniem fałszerstw, ale myślę, że sobie świetnie poradzicie. Następnym razem. He, he.