Franek fałszerz
Pieter Bruegel (1525–1569), Walka karnawału z postem, 1559, Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu
Przygotowałem wam wielkie fałszowanie, moje smoki. Potrzebowałem do tego celu obrazu z wielką liczbą różnic. A któż lepiej się do tego nadaje od Petera Bruegela? Ano, Hieronim Bosch, Hans Memling… No dobra – ale ja wybrałem Bruegela, bo mi się tak podobało. Zwłaszcza że trwa karnawał, a po karnawale mamy co? Po… pos… t. Tak, post. Dobrze, siadaj, pała. Wiecie, co to takiego post? Nie, nie chodzi o wiadomość wysyłaną pocztą elektroniczną. Chodzi o ten czas, w którym ludzie mniej jedzą, nie urządzają zabaw, więcej się modlą… Co? Że to czyściec? Nie, nie chodzi o czyściec. Chociaż w pewnym sensie tak, bo kto pamięta jeszcze o takim drobiazgu jak dusza nieśmiertelna i dla niej ogranicza swoje zachcianki, ten się oczyszcza. I zaczyna wtedy więcej rozumieć, jaśniej widzieć i mądrzej myśleć.
Pieter Bruegel (1525–1569)
Zabawa i obawa
W czasach Petera Bruegela post był czymś tak samo oczywistym, jak karnawał. W karnawale ludzie myśleli więcej o bawieniu, w poście więcej o zbawieniu. Karnawał kojarzył się więc z tańcem, jedzeniem i piciem, post wręcz przeciwnie.
Wyglądało więc na to, że karnawał to coś przeciwnego niż post. Że oba te okresy jakoś ze sobą walczą. Stąd też tytuł tego obrazu brzmi: „Walka karnawału z postem”. Bruegel nawet przedstawił karnawał i post jako ludzi, którzy staczają turniejowy pojedynek. Bo trzeba pamiętać, że w jego czasach jeszcze staczano turnieje rycerskie. Mamy więc na pierwszym planie grubasa z pasztetem drobiowym na głowie, siedzącego na beczce z rożnem w ręce i nabitymi na niego kiełbasą i świńskim ryjem. Rożen służy jako kopia, a beczka jest wierzchowcem. A że to wierzchowiec mało mobilny, pchają go jacyś pajace. Ta postać to oczywiście karnawał. Z drugiej strony nadjeżdża postać… Właściwie należałoby powiedzieć POSTać. Chude to jak patyk w ubraniu. Jego „rycerską kopią” jest łopata z dwoma śledziami.
Cały obraz jest właściwie na pół karnawałowy i na pół postny. Lewa strona to karnawał. Jego „bazą” jest knajpa po lewej stronie obrazu. Ludzie po tej stronie są w większości nieco rozrywkowi. Tańczą, grają na instrumentach i w karty albo w kości. Po przeciwnej stronie – tej postnej – jest kościół, z którego wychodzą ciemno ubrani ludzie. Brali udział w nabożeństwie. Niektórzy z nich dają jałmużnę żebrakom, inni pochylają się nad chorymi. Za jadącym na platformie „postem” widać kilka osób z kołatkami. Do dziś takich używają ministranci w Wielkim Tygodniu zamiast dzwonków. To tak dla podkreślenia postnej atmosfery. Powyżej kobieta myje okno – zapewne przed nadchodzącymi świętami. W różnych częściach obrazu, niezależnie od tego, czy to strona postna, czy karnawałowa, widać kaleki i żebraków, których wówczas w miastach musiało być sporo.
Karykatura poważna
Cały obraz wydaje się jedną wielką karykaturą, prawda? Słusznie – bo Bruegel mało czego nie malował karykaturalnie. On już tak miał, co jednak nie znaczy, że należy te jego obrazy traktować jak rozrywkę. Jest w nich mnóstwo znaczeń, tak wiele, że trudno wszystkie należycie odczytać. Szczególnie nam jest trudno, bo żyjemy w innej epoce i rozumiemy świat inaczej. Co wcale nie znaczy, że lepiej. Dziś karnawał dla wielu ludzi trwa cały czas i zbliżanie się postu rozpoznają tylko po tłustym czwartku. Dla nich nie ma żadnej wojny postu z karnawałem, bo post już u nich dawno poległ. Ale nie wiedzą, że oni polegli razem z nim.
Was, mam nadzieję, to nie dotyczy, bo pamiętacie o tym, że człowiek prócz cała ma też duszę i żeby się ona nie udusiła, to w każdym karnawale trzeba o niej pamiętać. Bo inaczej to życie przyniesie człowiekowi kar nawał. Czyli nawał kar.
Tym razem trochę posiedzicie nad szukaniem fałszerstw, ale myślę, że sobie świetnie poradzicie. Następnym razem. He, he.
ADRES: | KONTAKT: |
Mały Gość Niedzielny |
redakcja@malygosc.pl
|