dodane 20.02.2012 09:33
William Holman Hunt (1827–1910), „Światłość świata” 1851–1853, Keble College, Oxford, Wielka Brytania
Zwykle ludzie cenią dzieło z powodu jego twórcy. Z Williamem Holmanem Huntem było inaczej. Gdy w wieku 26 lat ukończył ten obraz, dzieło od razu stało się sławniejsze od autora. Powielano je, powtarzano w niezliczonych kopiach i zawieszano na ścianach, nie mając pojęcia, kto namalował oryginał. Kaznodzieje do dziś mówią kazania, wykorzystując pokazaną tu scenę. Bo też jest o czym mówić. Popatrzcie: Jezus przychodzi nocą do ludzkich drzwi i puka. Nasuwają się słowa: „Oto stoję u drzwi i kołaczę”.
Jezus ma na sobie oznaki władzy. Metalową koronę oplata druga – cierniowa. Taka jest cena królowania. Jezus jest też najwyższym kapłanem. Drogocenna narzuta spięta jest klamrą w postaci pektorału z dwunastoma kamieniami. Taki pektorał nosili arcykapłani Starego Testamentu. Do tradycji żydowskiej nawiązują też niektóre otwory w latarni – mają kształt gwiazdy Dawida. Latarnia rzuca wokoło tajemniczy blask. Dzięki grze świateł podświadomie czujemy, że tylko przy Jezusie jest bezpiecznie i ciepło.
Poza Nim jest chłód nocy i ponure, pełne zagmatwanych spraw życie – symbolizują je krzywe konary drzew. Ale nie wie tego ktoś, kto jest za drzwiami. Tam nie dochodzi światło latarni – on słyszy tylko pukanie. Czy wstanie? Czy otworzy? Te drzwi już dawno – jeśli kiedykolwiek – nie były otwierane. Popatrzcie, jakie są zarośnięte. W dodatku nie mają klamki. Można je otworzyć tylko od środka. Ale to już należy do nas. A konkretnie do mnie, bo Pan Jezus, choć puka w drzwi, to patrzy na tego, kto ogląda obraz. To ja mam otworzyć. Jest jeszcze jeden symbol – leżące u stóp Jezusa owoce. Gdyby nie światło, jakie niesie Chrystus, nie zostałyby zauważone i zmarnowałyby się. Tak marnuje się wszystko, co człowiek robi w ciemnościach duszy.
Fałszerstwo ujawnione
Smoki moje kochane. Piszą mi niektórzy: „wylosuj mnie nareszcie”. Ja naprawdę chciałbym, żebyście wszyscy wygrali, ale co ja mogę? No co ja mogę? Mam wam wszystkim nagrody kupić? Splajtowałbym po jednym numerze. No nie ma rady – trzeba liczyć na szczęście. Pod jednym warunkiem – że wyślecie prawidłowe odpowiedzi. Kto nie wyśle, ten raczej niech nie liczy nawet na szczęście. Ponieważ mam tu jeszcze trochę miejsca, skorzystam z okazji i przypomnę, że odpowiedzi można przysyłać pocztą elektroniczną (zwykłą, oczywiście, też) w formie opisowej albo z załączeniem skanu lub zdjęcia z zaznaczonymi różnicami.
Grunt, żeby nie było wątpliwości. I jeszcze jedna ważna rzecz: dołączajcie adres, na który szczęściarzom będzie można wysłać nagrodę. A teraz o poprzednich fałszerstwach. Najbardziej podobał się apostoł ochroniarz. Ciemne okulary i krótkofalówka w ręku zrobiły swoje. Doceniono też antenę satelitarną na dachu jednego z budynków. Dobra, a teraz losowanie. Uwagaaaa… Jest! Zwyciężyła ANNA SOSNA z Tułowic. Gratuluję w tę i nazad.
ADRES: | KONTAKT: |
Mały Gość Niedzielny |
redakcja@malygosc.pl
|