Hau, to ja!
Widziałem, widziałem z okna procesję! Szli księża, ministranci, marianki. Dziewczyny przebrały się za mieszkańców Jerozolimy. A za nimi maszerowali nasi parafianie, ale już chyba sami nie wiedzieli, czy są u siebie, w Gliwicach, czy też przenieśli się do czasów Pana Jezusa. Chciałem szczekaniem zwrócić na siebie uwagę, ale fakt, nie jestem dzisiaj taki ważny. Już tam wtedy, przed dwoma tysiącami lat było wystarczajaco dużo zamieszania. Trwałem pełen skupienia na moim stanowisku- czyli w kuchennym oknie. A po mszy rozpiszczałem się ze szczęścia, gdy się zorientowałem, że Babcia i Dziadek będą u nas na obiedzie. Bo ja jestem psem gościnnym i rodzinnym. Napchałem solidnie brzuch, a potem przytulony do Babci słuchałem uważnie, jakie są plany na najbliższy tydzień. Nazywa się Wielki Tydzień. Jeśli chodzi o moje zdanie / o które nikt nie pyta/, to zrezygnowałbym z wszelkich porządków na rzecz gotowania, pieczenia, smażenia...Jedno jest też pewne, że na moją pomoc w kuchni Pani może liczyć. Cześć. Tobi.