Po wycofaniu concordów, Tu-154 to najszybszy pasażerski samolot.
Prezydencki Tu-154
fot. EAST NEWS/WOJTEK ŁASKI
Tak pisaliśmy dwa lata temu w „Małym Gościu”. I to prawda. Bo Tu-154 potrafi latać z prędkością 950 km/h, a w sprzyjających prądach powietrza zdarzało się, że leciał niemal z prędkością dźwięku. Od 1990 roku dwa samoloty tego typu używane są przez nasze najwyższe władze państwowe. 10 kwietnia 2010 roku, podchodząc do lądowania, Tu-154 z numerem 101 rozbił się w pobliżu lotniska wojskowego pod Smoleńskiem. Leciało nim 96 osób z prezydentem Rzeczypospolitej Lechem Kaczyńskim na czele.
TRZY SALONIKI I PRZEDZIAŁ
W kokpicie znajdowały się 4 osoby – dwaj piloci, nawigator i technik pokładowy. Dalej mieścił się salonik dla najważniejszych pasażerów – prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego żony Marii. W kolejnym saloniku lecieli: były prezydent Polski na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, szefowie Kancelarii Prezydenta oraz Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz dwaj prezydenccy ministrowie. W trzecim saloniku leciał jeszcze jeden prezydencki minister, wiceministrowie, szef Sztabu Generalnego WP, dowódca operacyjny Wojska Polskiego, dowódcy wszystkich wojsk i Garnizonu Warszawa. Byli tam też biskupi polowi Wojska Polskiego – katolicki i prawosławny, i ewangelicki duszpasterz wojskowy. Była szefowa największego klubu opozycyjnego w Sejmie, były marszałek Sejmu i sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Pozostali pasażerowie zajmowali miejsca w z tyłu samolotu, w części przypominającej przedział klasy ekonomicznej w zwykłych samolotach pasażerskich.
SAMOLOT OD ŚRODKA
Gdy prezydent lub premier lecą za granicę, w tylnej części mogą podróżować dziennikarze i część ochrony. Tym razem dziennikarze polecieli innym samolotem. W Tu-154, zwanych tutkami, w saloniku prezydenckim jest kanapa, stolik, fotel. Jest monitor i DVD, telefony satelitarne, faks i możliwość łączności internetowej. Kolejne dwa saloniki umeblowane są tak, że wokół jednego stolika siedzą w skórzanych fotelach cztery osoby. W Tupolewie jest też kuchnia, którą obsługuje personel pokładowy (stewardzi lub stewardesy), czyli cywilni pracownicy wojska. Do ich zadań należy nie tylko serwis na pokładzie. W krytycznej sytuacji personel pokładowy odpowiada za bezpieczną ewakuację pasażerów.
EMBRAER ZAMIAST TUTKÓW
Bliźniaczy tupolew, Tu-154 z numerem 102, jest teraz remontowany w Rosji. W najbliższych miesiącach najważniejsze osoby w państwie przewozić będą Jaki-40. To bardzo wysłużone maszyny – mają 30-31 lat. Po katastrofie pod Smoleńskiem minister obrony narodowej zapowiedział, że wojsko wynajmie dwa nowoczesne odrzutowce Embraer 175, należące do Polskich Linii Lotniczych LOT. – I nic mnie przed tym nie powstrzyma – dodał. Embraer 175 to samolot brazylijski. Pochodzi z 2002 roku.
Brazylijska wytwórnia należy do ścisłej czołówki światowych producentów samolotów tej klasy. Ze względu na zasięg (ok. 3700 km) można nim latać raczej tylko po Europie. Wnętrze standardowej wersji E 175 przypomina turystyczny autobus. W każdym rzędzie ma cztery fotele: dwa po lewej, dwa po prawej stronie, z przejściem w środku. Samolot na pokład może zabrać 88 pasażerów. Kosztuje około 100 milionów złotych, ale jeśli zostanie wyposażony we wszystko, co powinien mieć samolot przewożący premiera czy prezydenta, to jego cena będzie o wiele wyższa. Bo trzeba zamontować w nim urządzenia do zaszyfrowanej łączności i systemy chroniące samolot przed zestrzeleniem. Poza tym zmniejszy się liczba miejsc, bo zamiast ciasno upakowanych foteli, część kabiny zajmą bardziej przestronne saloniki
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.