W polskiej lidze błyszczą gwiazdy światowej piłki… siatkowej.
Thales Hoss Kraj: Brazylia Klub: BOGDANKA LUK Lublin Wiek: 36 Wzrost: 190 cm Zasięg z wyskoku do ataku: 315 cm
Piotr Matusewicz /East News
Po raz piąty z rzędu polska drużyna gra w finale Ligi Mistrzów. Jak łatwo się domyśleć, nie chodzi piłkarską Champions League. W siatkówce jesteśmy potęgą! Te cztery słowa najlepiej streszczają tekst całego artykułu. Na europejskich parkietach – poza Ligą Mistrzów – toczy się jeszcze rywalizacja o Puchar CEV i Puchar Challenge. I tu również w czołówce są kluby z polskiej ligi.
Jeśli ktoś chciałby oglądać na żywo piłkę siatkową na światowym poziomie, warto pojechać do Jastrzębia-Zdroju, Zawiercia, Kędzierzyna-Koźla, Lublina… i kilku innych polskich miast. Tam na co dzień trenują nie tylko aktualni wicemistrzowie olimpijscy, tacy jak Wilfredo León, Tomasz Fornal i Bartosz Kurek, ale też sporo gwiazd z zagranicy. Poniżej przybliżamy sylwetki czterech z nich – Francuza, Czecha, Amerykanina i Brazylijczyka.
Plusy ligi
Na początek kilka informacji na potwierdzenie tego, że PlusLiga ma mnóstwo plusów. Mistrza Polski poznamy najpóźniej 13 maja. Gdy piszę ten tekst, startuje faza play-off. Ale jedno jest już pewne – padł rekord. Mecze we wszystkich halach w tym sezonie oglądało do tej pory już ponad 560 tys. kibiców, najwięcej w 25-letniej historii naszej zawodowej ligi.
Fanów siatkówki na sektory przyciągają największe siatkarskie nazwiska. Wróćmy na moment do ubiegłorocznej olimpiady w Paryżu. Wystąpiło tam aż 35 graczy PlusLigi, w tym 11 Polaków – srebrnych medalistów. Obecnie na polskich parkietach gra 64 obcokrajowców, wśród nich mistrzowie olimpijscy z Francji i brązowi medaliści ze Stanów Zjednoczonych. A od niespełna roku w stroju Bogdanki LUK Lublin występuje Wilfredo León.
Rozgrywający Benjamin
Benjamin Toniutti to rozgrywający Jastrzębskiego Węgla i reprezentacji Francji. W 2024 roku zdobył mistrzostwo Polski, wygrał Ligę Narodów i igrzyska olimpijskie. Od dziesięciu lat występuje na polskich parkietach. Jak mówi, czuje się tu jak w domu. Niedawno jego żona i trzy córki przeniosły się do Francji, ale przyjeżdżają do Jastrzębia-Zdroju tak często, jak to możliwe.
– Jak rodzina przyjeżdża do mnie w odwiedziny, to spędzamy ze sobą możliwie najwięcej czasu. Lubimy gdzieś wspólnie wyjść, chociażby na zakupy czy do kina, bo moje córki mówią po polsku – opowiada siatkarz w rozmowie z serwisem PlusLiga.pl. – Możemy więc swobodnie spędzać czas w Polsce, chodzić na place zabaw i w inne miejsca, gdzie nie brakuje też rodzin z dziećmi – dodaje.
Najstarsza córka Toniuttiego trenuje już siatkówkę w swoim kraju. Wybrała tę dyscyplinę jak jej tata, ciocia, a wcześniej dziadek. Tata Benjamina Toniuttiego urodził się we Włoszech. Stąd włosko brzmiące nazwisko. Przez lata był prezesem drużyny siatkarskiej we Francji, a jego żona, czyli mama Benjamina, zajmowała się klubowym sekretariatem.
Atakujący Patrik
Czech Patrik Indra błyszczy w drużynie Norwida Częstochowa. W pierwszej części sezonu zdobył najwięcej punktów wśród wszystkich zawodników ligi. Dokładnie 618. I jeszcze najlepiej punktował w gronie atakujących (532 punkty). 33 – to z kolei jego największa zdobycz punktowa w jednym meczu.
Czesi ubóstwiają hokej. Dlatego Patrik w dzieciństwie marzył o karierze hokeisty. Jeszcze jako szesnastolatek spędzał mnóstwo czasu na lodowisku, uderzając kijem w krążek. W tym czasie zaczął szybko rosnąć. Pojawiły się problemy zdrowotne z kolanami. Codzienna walka o krążek na łyżwach stanęła pod dużym znakiem zapytania. To siostra zawodnika, która wtedy trenowała siatkówkę, namówiła go na zmianę dyscypliny sportowej. A później… Patrik robił przy siatce błyskawiczne postępy. Dziś jest filarem drużyny z Częstochowy.
Po treningach nieraz kieruje się w stronę Jasnej Góry. – Mieszkamy prawie w ścisłym centrum, 200 metrów od Jasnej Góry, więc bardzo często chodzimy tam z żoną na spacery. Pochodzę z rodziny chrześcijańskiej i jak bliscy mnie odwiedzają, to wybieramy się do sanktuarium – opowiada na oficjalnej stronie PlusLigi.
Przyjmujący Aaron
Amerykanin Aaron Russell ma w swoim dorobku dwa brązowe medale olimpijskie oraz brąz mistrzostw świata. Wychowywał się w miasteczku Ellicott City w stanie Maryland. Obecnie gra w niewiele mniejszym Zawierciu w województwie śląskim. Jego tata Stewart Russell także grał w siatkówkę, podobnie jak jego bracia.
– Mój tata był świetnym przykładem tego, jak być mężczyzną. Moja mama była z kolei świetnym przykładem tego, jak być kobietą – mówi zawodnik przed kamerą TVP Sport. – Jeśli kiedykolwiek widzieli nas robiących coś, co nie było pełne szacunku lub przyniosło wstyd, dawali o tym znać. Tata wiele razy rozmawiał z nami o pokorze – wspomina Aaron.
W Polsce mieszka z żoną i córeczką o imionach Rylee Ena. – Drugie imię pochodzi z Japonii – wyjaśnia. – Wpadliśmy na nie dopiero po porodzie. Podczas niego nastąpiły pewne komplikacje i nie byliśmy pewni, czy córeczka przeżyje – opowiada siatkarz. – Ena w pewnym sposobie pisania po japońsku oznacza „dar od Boga” – dodaje.
Russell występował wcześniej w Stanach Zjednoczonych, we Włoszech i w Japonii. Bez wahania stwierdza, że polska liga jest tą najlepszą na świecie.
Libero Thales
Siatkarze Bogdanki LUK Lublin zdobyli niedawno Puchar Challenge – pod względem rangi trzeci z europejskich pucharów. Najmocniejszym (i najsłynniejszym) ogniwem tej drużyny jest Wilfredo León. Z zagrywki posyła na pole rywala prawdziwe petardy. Piłka zaserwowana przez Wilfredo pędziła już z rekordową prędkością 138 km/h! W każdym zespole specjalistą w odbieraniu takich pocisków jest zawodnik grający na pozycji libero. W Lublinie to Thales Hoss.
Obecnie w PlusLidze to właśnie Brazylijczyk z Lublina jest najlepszy w przyjmowaniu zagrywki. W pierwszej części sezonu rozegrał 29 meczów. W 114 setach aż 420 razy udało mu się przyjąć serwis rywala.
W naszym kraju mieszka od dwóch lat. – Uwielbiam Polskę. Szczerze mówiąc, już tęskniłem za nią i nie mogłem się doczekać przyjazdu do Lublina, gdy przebywałem w Brazylii – mówi siatkarz w rozmowie z PlusLiga.pl. – W Polsce da się poczuć na co dzień takie bezpieczeństwo, którego niestety nie mamy w Brazylii. Moje dzieci mogą tu swobodnie chodzić na spacery z psem czy wyjść do sklepu i czuć się bezpiecznie, a w Brazylii to jest trudne – wyznaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.