Pierwsza z pierwszych

Adam Śliwa

|

Mały Gość 1/2025

publikacja 19.12.2024 10:29

Szukano jej latami. Lśniła chromowanym grillem. Wielka, miękka kanapa mieściła nawet sześć osób.

Wnętrze ma braki, ale ich uzupełnienie nie powinno być problemem Wnętrze ma braki, ale ich uzupełnienie nie powinno być problemem
Czarek Sokolowski /Apphoto/East News

Pierwszy samochód osobowy wyprodukowany w Polsce po wojnie odnaleziono niedawno w Finlandii. Auto zaprezentowano 6 listopada tego roku, dokładnie 73 lata po tym, jak garbata Warszawa M-20 o numerze seryjnym 000001 opuściła Fabrykę Samochodów Osobowych (FSO). W Otrębusach pod Warszawą w muzeum motoryzacyjnym można oglądać pierwszą z pierwszych.

Radzieckie pochodzenie

Pięknie prezentująca się Warszawa była powodem do dumy, symbolem powrotu do normalności po koszmarze wojny. Nie był to jednak tak naprawdę samochód polski. Nie chodzi tylko o to, że niby podarowana, a w rzeczywistości kupiona od Rosjan licencja samochodu o nazwie Pobieda, czyli w języku rosyjskim – zwycięstwo.

Pojazd o numerze seryjnym 000001 to w rzeczywistości egzemplarz zmontowany w warszawskiej FSO z rosyjskich części Pobiedy. Zmieniono tylko znaczek.

Dopiero z czasem wszystkie elementy zaczęto produkować samodzielnie. Przestronna Warszawa z wielką miękką kanapą nawet dziś jest wygodna. Mieściła bez problemu sześć osób. Początkowo auto było dostępne tylko dla komunistycznych polityków, ale z czasem trafiło też do zwykłych obywateli.

Garbusek, jak nazwano Warszawę, miał silnik o pojemności 2120 cm sześciennych i mocy 50 KM. Przy wadze sięgającej 1,4 tys. kg samochód mógł rozpędzić się zaledwie do 105 km/h.

Piękny z brakami

Unikatowy egzemplarz Warszawy odszukał w Finlandii dziennikarz i miłośnik aut Patryk Mikiciuk. Samochód trafił tam prawdopodobnie jako prezent FSO dla rodziny Altonen, która zajmowała się sprzedażą pojazdów. Ostatecznie znalazł się w kolekcji fińskiego kolekcjonera i teraz, po ponad 70 latach, wrócił do ojczyzny. Auto jest w dobrym stanie, choć widać po nim upływ czasu. Brakuje w środku boczków drzwi i innych drobnych elementów. Trudno powiedzieć, czy powinien być odnowiony, czy uzupełnić brakujące elementy i zostawić go w takim stanie.

Na pewno teraz ma niezwykły urok wyjątkowego egzemplarza.

Jeśli zostanie odnowiony, będzie taki jak wiele lśniących Warszaw w różnych kolekcjach w Polsce.

Warszawa na torach

Warszawy służyły jako taksówki, radiowozy czy karetki pogotowia. Chorego wsuwano do wnętrza przez małą klapę bagażnika z tyłu. Leżąc, miał niemal nad nosem dach pojazdu. Za to wysokie i solidne zawieszenie pozwalało dojechać nawet do miejscowości bez asfaltowych dróg.

W 1964 roku Polacy stworzyli nowe nadwozie dla Warszawy – sedan, z bagażnikiem wystającym z tyłu. Nowy model nazwano 203/204 w zależności od silnika. Nazwę trzeba było zmienić na 223/224 po protestach Peugeota, który uważał, że ma wyłączność na nazwy z zerem w środku.

Poza Warszawą sedan istniały też pickup i kombi, a nawet bardzo ciekawa... drezyna kolejowa. Pojazd taki miał stalowe, kolejowe koła i mógł poruszać się po szynach. Używali go kolejarze do inspekcji torów. Produkcję Warszawy zakończono w 1973 roku. Powstało w sumie 254 421 sztuk tych samochodów. Zobaczyć pierwszą z nich to prawdziwa radość.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.