Króluj nam Chryste! Czwarta zasada w dekalogu ministranta brzmi: „Ministrant rozwija w sobie życie Boże”.
Henryk Przondziono /Foto Gość
Nikt nie chce wegetować. Wolimy zostawić to roślinom, choć dla nich okres wegetacji to właśnie czas rozwoju. Ale człowiek nie powinien wegetować. Człowiek powinien żyć. Pan Bóg dał nam życie, abyśmy nie tylko je (jakoś tam) przeżyli, ale je rozwijali.
Dzisiaj bardzo wiele czasu poświęcamy na rozwój. W księgarniach regały uginają się pod ciężarem poradników, jak coraz lepiej się rozwijać. Jesteśmy followersami internetowych trenerów personalnych, kucharzy, artystów czy innych influencerów. Wiele uwagi poświęcamy rozwojowi fizycznemu, intelektualnemu, coraz częściej także emocjonalnemu. Czy z taką samą uwagą i zaangażowaniem przykładamy się do rozwoju życia duchowego?
Dla ministranta ważnym środkiem do takiego rozwoju są sakramenty święte. Nikt i nic lepiej nie zmieni nas wewnętrznie niż działanie samego Boga, szczególnie w sakramencie pokuty i pojednania. Jednym z piękniejszych świadectw, które widzę jako opiekun ministrantów, jest widok moich podopiecznych stojących w kolejce do konfesjonału. I to często już ubranych w strój liturgiczny. Czy wiecie, że jeszcze w niektórych parafiach tacy penitenci mają pierwszeństwo w kolejkach do spowiedzi? Sprawdźcie, jak to jest u Was.
Pamiętasz słowa, które wypowiadasz w modlitwie po służbie? „Spraw, bym uświęcony uczestnictwem w Twych tajemnicach...” Pobożny udział we Mszy Świętej jest rozwijaniem w sobie Bożego życia. Rozważanie słowa Bożego, karmienie się Ciałem Chrystusa to nic innego jak duchowy rozwój w najczystszej postaci! Sam Jezus przemienia Cię wewnętrznie. Św. Augustyn, drugi najczęściej cytowany w katechizmie święty, pięknie to kiedyś opisał: „Kiedy spożywamy Eucharystię, dzieje się coś odwrotnego niż zwykle. Jedząc zwykły chleb, przyswajasz go i po części chleb ten zmienia się w ciebie. Natomiast Chleb [eucharystyczny] jest silniejszy niż ty (...), to on przemieni ciebie”.
Co jeszcze pomaga mi w rozwoju? Adoracja Najświętszego Sakramentu. Czasem porównuję ją do opalania się. Jeśli chcę złapać ładną opaleniznę, nie chowam się pod parasolem, ale wystawiam na działanie promieni słonecznych. Podczas adoracji wystawiam się na działanie Boga. Tutaj różnica jest taka, że wobec Boga nie potrzebuję stosować żadnych filtrów, są one wręcz niewskazane.
Innym dobrym sposobem na duchowy rozwój jest aktywne uczestnictwo w katechezie. Nie tylko szkolnej, ale także tej we wspólnotach ministranckich.
Warto się starać, by nasze zbiórki nie były tylko rozpisaniem planu służb czy kolędy, prowadzeniem prób liturgicznych czy treningiem piłkarskim. Oby nie zabrakło też dobrze przygotowanych i prowadzonych spotkań formacyjnych. Przy okazji dziękuję wszystkim, którzy o tym myślą i wytrwale to realizują.
Tak jak jednym z najważniejszych elementów rozwoju fizycznego jest odpowiednie odżywianie się, tak dla duchowego progresu ważna jest właściwa lektura. Co czytam, oczywiście poza „Małym Gościem Niedzielnym”? Czy w ogóle coś czytam: mądrego, wartościowego i rozwijającego mnie wewnętrznie? W 2023 roku tylko 43 proc. Polaków przeczytało choć jedną książkę. A przecież stajemy się tym, czym się karmimy, także duchowo. A zatem nie wegetuj. Żyj!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.