W dniu ślubu dostali w prezencie sad i kilka drzew oliwnych. Teraz drzewka rosną razem z ich dziećmi. Z gałęzi powstają pamiątki z Ziemi Świętej.
Archiwum Fundacji Małe Betlejem
Sandy Himo mieszka w Betlejem, ma męża i troje dzieci. Każdego dnia, by dojechać do pracy w Jerozolimie, musi przekroczyć mur oddzielający mieszkańców Betlejem od miasta. Wciąż mają nadzieję, że w końcu nadejdzie czas pokoju, że skończą się wojny, niepokoje, konflikty trwające od lat na tej świętej ziemi. Ostatnio, gdy ogłoszono tam zawieszenie broni, pojawiło się światełko w tunelu…
Jest też dobra wiadomość: już dziś możesz pomóc chrześcijanom z Betlejem.
Ciemno w Betlejem
Chrześcijanie z Betlejem robią wszystko, by pozostać w miasteczku, gdzie narodził się Pan Jezus. Nie chcą, by ich dzieci musiały stamtąd uciekać.
Tak jak kiedyś ich przodkowie wyrabiają pamiątki z drzew oliwnych rosnących wokół Betlejem. To bardzo stara tradycja. – Z tego zajęcia utrzymują się całe pokolenia rodzin, żyjących tu chrześcijan – mówi Sandy. – Najlepszy materiał do tworzenia różańców, krzyży, szopek, figur do stajenki i najbardziej obfite zbiory oliwek zapewniają drzewa oliwne, gdy osiągają wiek około 40 lat. W naszym mieście są drzewa pamiętające czasy apostołów… – dodaje chrześcijanka z Betlejem.
Mimo ciągłych niepokojów żyją nadzieją, że w końcu ich codzienność się zmieni. – Taką nadzieję dawali nam też pielgrzymi i turyści od wieków odwiedzający nas w Ziemi Świętej – przyznaje Sandy. – Dzięki nim mieliśmy poczucie, że nie jesteśmy sami. Podczas pandemii było bardzo trudno – dodaje – poczułam, jakby ktoś zgasił światło w pokoju nadziei. Dziś mogę powiedzieć, że to światło znowu ktoś zapalił dla naszej rodziny na nowo.
Małe Betlejem
Światło pali się w Betlejem także dzięki Polakom. Od kilku lat w Poznaniu działa Fundacja Małe Betlejem. Sprzedają pamiątki z Ziemi Świętej tworzone przez tamtejszych chrześcijan. – Dziękuję za to światło nadziei w imieniu moich dzieci – mówi Sandy. – Dziękuję w imieniu wszystkich rzemieślników z Betlejem, których wspieracie. Dziękuje jako mama, żona, palestyńska chrześcijanka, mieszkanka Betlejem.
O Fundacji Małe Betlejem rozmawiamy z Jakubem Szyma- nowskim. Jej założycielem jest Przemysław Marciński, przewodnik turystyczny na Bliskim Wschodzie od ponad 25 lat. Bardzo dobrze zna chrześcijan z Betlejem i ich sytuację. Są dla niego jak rodzina. Założył fundację, żeby sprowadzać i sprzedawać w Polsce robione przez nich pamiątki.
– Mieszkańcy Betlejem nie chcą jałmużny, chcą po prostu zarabiać na swoje życie – mówi Jakub Szymanowski. – Wszystko wytwarzane jest tam, na miejscu, w Ziemi Świętej, w Betlejem, dokładnie na Polu Pasterzy – tłumaczy.
W XVI wieku franciszkanie sprowadzili do Ziemi Świętej artystów z Włoch, którzy nauczyli chrześcijan tworzyć pamiątki religijne. Mieszkańcy Betlejem zajmują się tym do dziś. Na początku powstawały one z masy perłowej. Z czasem zastąpiło ją drewno z drzew oliwnych.
Dzisiaj w Betlejem
„Ten wyjątkowy różaniec został wykonany z pestek oliwnych, starannie wybieranych i przetwarzanych ręcznie przez chrześcijańskich rzemieślników w Ziemi Świętej. Każdy różaniec jest unikalny, a zapach i faktura oliwnych pestek sprawiają, że modlitwa staje się jeszcze bardziej osobista i bliska. Gdy trzymasz go w dłoniach, czujesz Ziemię Świętą – miejsca, gdzie Jezus uczył, modlił się i przemawiał do swoich uczniów. To nie tylko piękna pamiątka, ale także sposób, by wesprzeć chrześcijan, którzy żyją i pracują w Ziemi Świętej. Każdy zakup różańca z pestek oliwnych to wyraz solidarności i troski o ich przyszłość” – czytamy na Facebooku fundacji.
– A jak dziś wygląda Betlejem? – pytam. – W sierpniu ks. Artur, który z nami współpracuje, odwiedził mieszkańców tego miasteczka. Nie wygląda to za dobrze – przyznaje pan Jakub. – Pielgrzymi nie wracają. Choć przywrócono możliwość latania, to ludzie nadal boją się odwiedzać Ziemię Świętą. Ksiądz Artur spotkał tam tylko dwie grupy z… Indonezji. Betlejem świeci pustkami. Mieszkańcy żyją tylko z oszczędności – dodaje.
Cisza w Betlejem
Chrześcijanom z Betlejem bardzo potrzebna jest też modlitwa. – Ci ludzie żyją nadzieją, że nadejdzie wreszcie czas pokoju, czas bez wojen, bez konfliktów, że wrócą pielgrzymi i Betlejem znów zacznie żyć – mówi pan Jakub. – Przy bazylice Narodzenia w Betlejem czy Grobu Świętego w Jerozolimie czekało się nieraz w kolejce po 3–4 godz. Teraz jest tam pusto. To bardzo smutne…
Boże Narodzenie w Betlejem zawsze obchodzono bardzo uroczyście. Na placu przed bazyliką stała wielka choinka, w nocy w bazylice Narodzenia odprawiano pasterkę, w której uczestniczyło bardzo wielu pielgrzymów. Dzień wcześniej ulicami Betlejem przechodziła procesja z udziałem skautów, harcerzy ubranych w swoje mundury i grających na bębenkach czy trąbkach.
– Miejmy nadzieję, że w tym roku chociaż część pielgrzymów dotrze do Betlejem i spokojnie przeżyje święta. Oby w tym czasie zamilkły wszelkie strzały… – mówi pan Jakub.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.