Wrażliwy twardziel

Joanna Kojda

|

Mały Gość 12/2024

publikacja 21.11.2024 12:25

Kapelusz i apaszka z napisem „Tylko twardziele służą w Kościele”. To go wyróżniało w grupie. Animator, ceremoniarz i… organista. Teraz służy i przygrywa przy uczcie niebieskiej.

Karol był przedostatnim dzieckiem państwa Mireli i Krzysztofa. Pogodnym, wrażliwym i spokojnym chłopakiem, mocno związanym także ze swoim rodzeństwem Karol był przedostatnim dzieckiem państwa Mireli i Krzysztofa. Pogodnym, wrażliwym i spokojnym chłopakiem, mocno związanym także ze swoim rodzeństwem
Archiwum rodzinne

Karolka dostaliśmy na 17 lat – mówią jego rodzice. Nie kryją wzruszenia i żalu, że życie ich synka skończyło się tak szybko i tak nagle.

– Karol lubił, jak się mu powiedziało: „Dzisiaj jesteś odpowiedzialny za liturgię” – wspomina jego proboszcz. – Czasami prowadził zbiórki ministrantów. Gdy była uroczysta Msza, on odpowiadał za procesję z krzyżem, kadzidłem, Ewangeliarzem. Był bardzo serdeczny, wrażliwy, miał wielki talent muzyczny i duszę artysty. Wszyscy mocno przeżyliśmy jego śmierć…

– Wyróżniały go kapelusz i apaszka z napisem „Tylko twardziele służą w Kościele”. Po tym zawsze można było go rozpoznać w grupie młodych – mówi ks. Janusz Badura, proboszcz sąsiedniej parafii św. Herberta w Wodzisławiu. – Miał bardzo charakterystyczny, wyrazisty głos. Musiał być wyrazistym człowiekiem, bo bardzo wyraziście grał.

Organista z liceum

Był spokojnym dzieckiem. – Gdy chodził do przedszkola, wydawało nam się, że jest wycofany, zbyt spokojny – wspomina mama Mirela. – Chcieliśmy go posłać do Wczesnej Komunii, ale pani z przedszkola uważała, że Karolek jest jeszcze na to za mały. Uczyłam się z nim pomalutku, po jednym zdaniu, pokazywałam mu obrazki, w prosty sposób. On powoli to przyswajał. I kiedy przystąpił do Wczesnej Komunii, momentalnie ruszył jego rozwój.

W tym samym czasie Karol rozpoczął naukę w szkole muzycznej. Najpierw uczył się gry na fortepianie, potem na organach. Chciał zostać organistą. – Śpiewał tak pięknie… – uśmiecha się mama. – Potrafił wielbić Boga, nawet gdy spotykały go jakieś niepowodzenia – dodaje. – W swoim pokoju u góry grał na organach, czasem nawet nie wiedziałem, że on jest, miał słuchawki na uszach. – A potem otwierał okno i wszyscy dokoła wiedzieli, że gra – dodaje tata.

W szkole średniej grał w różnych parafiach. Codziennie rano o 5.45 jeździł pociągiem do Rybnika, żeby siostrom urszulankom, które go uczyły, jeszcze przed lekcjami, przygrywać podczas porannej Mszy św.

Niebieska Dziewczyna

Zmarł nagle 19 września na ostre zapalenie mięśnia sercowego. Mama zapisywała wszystko to, co się działo w ostatnich dniach jego życia. – Na pogrzebie dziwiłam się skąd tyle ludzi, tyle młodzieży… Przecież on nigdy nie był jakiś przebojowy. Był pogodny, towarzyski, ale nie był gwiazdą – wspomina. – Czasami był aż za cichy.

Karol nie wiedział jeszcze, co chce robić po maturze. Myślał o Akademii Muzycznej. – We wrześniu przyjechała do nas ciocia z Niemiec i zapytała: „Karolku, masz już dziewczynę?” – opowiada mama. – A on powiedział: „Mam”. Pomyślałam sobie, co on mówi. „A jak się nazywa?” – zapytała ciocia. „Matka Boża” – odpowiedział. Taką miał dziewczynę, chociaż tyle innych dziewczyn kręciło się wokół niego...

Krótko przed śmiercią zaczął pisać dzienniczek. 1 września: „Trwa oazowy dzień wspólnoty. Mega święto, w którym uczestniczy armia ludzi faktycznie wierzących i praktykujących. A na pewno większość. Jutro zaczynam szkołę, powinno być w porządku (…) Chrystus mnie poprowadzi”.

Karol pisywał do gazetki parafialnej „Magnificat”. W każdym artykule było zaproszenie: „Zapraszamy chłopców z naszej parafii do dołączenia do naszej wspólnoty ministranckiej”. Zawsze dopisywał też: „Króluj nam Chryste!”.

Znak z nieba

„Powołanie ministranckie realizował z zaangażowaniem i wielkim entuzjazmem. Służba przy ołtarzu była dla Karola niewątpliwie drogą zbliżania się do Boga, umacniania swojej wiary i radości, którą czerpał. Starał się być wzorem dla innych, szczególnie młodszych ministrantów. Dzisiaj dziękujemy Bogu i prosimy o życie wieczne dla niego” – napisał rodzicom duszpasterz ministrantów archidiecezji katowickiej.

Starsi bracia Karola też byli ministrantami. Od razu pochwalili się swojemu proboszczowi, kiedy urodził się ich młodszy brat. – Karol był darem dla nas wszystkich. Dostaliśmy go na 17 lat. Będzie z nami zawsze – mówi pani Mirela.

Po pogrzebie na grób Karola spadł promień słońca. – Wierzymy, że Karol jest z Bogiem – rodzice pokazują niezwykłe zdjęcie.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.