Króluj nam Chryste! Zapraszam do trzeciej części rozważań nad dziesięcioma zasadami ministranta. Kolejna z nich brzmi: „Ministrant zwalcza swoje wady i pracuje nad charakterem”.
haroldguevara /Shutterstock
Módlcie się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a pracujcie tak, jakby wszystko zależało od was”. To zdanie, wypowiedziane prawie 500 lat temu przez św. Ignacego Loyolę, zawsze było mi bliskie. Przypomina, jak ważna jest równowaga między zdaniem się na działanie Boga a własną pracą. Módl się, ale i pracuj – można by powiedzieć za św. Benedyktem.
Ministrant to ten, który nie tylko daje się formować Panu Bogu i innym, lecz też sam dokłada starań w pracy nad sobą. To trudne, bo często liczymy na to, że ktoś za nas coś zrobi. Tyle, że pewnych rzeczy w naszym życiu nikt nie dokona za nas. Jak więc kształtować własny charakter, zwalczać wady oraz rozwijać swoje zalety (kiedyś mądrze nazywane cnotami)?
Po pierwsze, niezwykle ważna jest rola wspólnoty ministrantów. Jesteśmy w nich różni i to pod wieloma względami. To wielkie bogactwo. Różnimy się wiekiem, zainteresowaniami i temperamentem. Do grup ministranckich należą ledwo odrastający od ziemi kilkulatkowie, chłopcy w wieku szkolnym, licealiści, ale też studenci i tzw. oldboje, którzy służyli przy ołtarzu razem z dinozaurami. Jedni pasjonują się sportem, inni są mistrzami technologii informacyjnej czy grają wspaniale na instrumentach, pozostali piszą wiersze lub malują obrazy. Do tego wielka mieszanka temperamentów: od spokojnych flegmatyków, przez kochających towarzystwo sangwiników, aż do kipiących energią choleryków.
Wszystko to sprawia, że wspólnota ministrantów jest rewelacyjnym polem do kształtowania swojego charakteru. Tym bowiem, co pozwala nam się zmieniać, są przede wszystkim inni ludzie i łączące nas z nimi relacje. A w naszych wspólnotach mamy cały wachlarz osób i odniesień.
Ogromnie ważną pomocą w kształtowaniu swojego charakteru, a zwłaszcza zwalczaniu wad, jest spowiedź święta, czyli sakrament pokuty. To tam możemy wiele spraw przepracować razem z Panem Bogiem i poddać swoje serce działaniu Jego łaski. Św. Dominik Savio korzystał ze spowiedzi raz w tygodniu. Dobrze wiedział, że dusza to wielkie pole, na którym jest wiele pracy do wykonania. Choć to niełatwy wysiłek, to jednak trzeba zrobić pierwszy krok! Zdobyć się na odwagę i otworzyć swoje serce, wcześniej przygotowując je przez rachunek sumienia.
Odwaga. Niezwykle ważne słowo. Ministranci to (z reguły) chłopcy. Ci zaś lubią rywalizować i walczyć na różne sposoby. Gdybyśmy tylko częściej potrafili zmagać się o coś niż z kimś, jakże byłoby to piękne! Ministrant to ktoś, kto potrafi walczyć, ale „o coś”! O prawdomówność, sumienność, czystość, uczciwość, stawać w obronie słabszych. To ktoś, kto stawia sobie jasne cele i dąży do ich realizacji, nieraz za cenę pokonywania swoich słabości.
Być może poranne wstawanie na Mszę jest takim przełamywaniem się. Ale głęboko wierzę, że właśnie te momenty w naszej służbie są najcenniejsze. Dużo ważniejsze niż te, które przychodzą nam z łatwością. Ktoś kiedyś powiedział, że najtrudniejszą pracą na świecie jest praca nad samym sobą. Nawet przerzucanie ton węgla łopatą, karczowanie lasu czy przenoszenie ciężkich worków z cementem nie może się z nią równać.
A gdy w tym staraniu się, pracy nad sobą i walce osłabniesz, i dopadnie cię zniechęcenie, przypomnij sobie zdanie: „Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.