publikacja 21.11.2024 12:22
Około północy, ktoś zawołał: – Siostro Labouré, siostro Labouré! Obudziła się. Obok łóżka stało małe dziecko. I to wcale nie był sen. – Chodź szybko do kaplicy. Matka Boża czeka na ciebie! – usłyszała.
Wyobrażacie to sobie? Siostra Katarzyna Labouré, mimo że po śmierci mamy marzyła, by zobaczyć Maryję, wystraszyła się bardzo. A jeśli ktoś ją zobaczy?
– Nie bój się, wszyscy już śpią – powiedziało dziecko. No, to ubrała się szybko i poszła za dzieckiem do prezbiterium w stronę fotela, na którym zawsze siadał ksiądz. Po chwili usłyszała delikatny szmer, jakby szelest sukni. Wtedy dziecko, jak dorosły mężczyzna, mocnym, zdecydowanym głosem powiedziało:
– Oto Najświętsza Panna!
Katarzyna w jednej chwili znalazła się przy Maryi siedzącej w fotelu i swoje dłonie złożyła na Jej kolanach. „To była najsłodsza w mym życiu chwila” – zapisała potem.
Maryja mówiła, że ma dla niej ważne zadanie, że nie będzie łatwo, ale nie powinna się bać, bo Bóg jest z nią. Potem jeszcze dwa razy Matka Boża przyszła do kaplicy sióstr przy ulicy du Bac w Paryżu. Za drugim razem, 27 listopada pokazała, jak ma wyglądać medalik, i prosiła, żeby go wybić i rozpowszechnić.
Jak to zrobić? Nawet spowiednik powiedział, że to jakieś fanaberie młodej zakonnicy i Katarzyna powinna o tym zapomnieć, i zająć się swoimi obowiązkami.
Nie będę opowiadać wszystkich szczegółów, bo stron w „Małym Gościu” by nie starczyło. Powiem tylko, że gdy Katarzyna umierała, 46 lat po objawieniach, na całym świecie rozprowadzono już ponad miliard medalików! Udało się!
Nasz św. Maksymilian Kolbe nazywał medalik „kulką na wszelkie zło i pokusy”. Do dzisiaj w Niepokalanowie, maryjnym miejscu, które powstało dzięki niemu, każdego roku wybijanych są setki tysięcy medalików. Piszemy o tym na stronach 8–11.
Nie mamy dla Was Cudownego Medalika. Bo nie może on być przecież kolejnym gadżetem do kolekcji. A poza tym, wielu z Was taki medalik już ma, bo otrzymaliście go pewnie przy okazji Pierwszej Komunii Świętej. I pewnie wielu z Was od tamtego dnia, ten medalik nosi. Jeśli nie, zapytajcie mamę albo tatę, co się z nim stało. On absolutnie nie może leżeć byle gdzie. Dostaliśmy go z nieba, od samej Matki Bożej. I trzeba go nosić. To nasza „kulka na zło”, jak powtarzał św. Maksymilian. Przeczytajcie na stronie obok, co obiecała Maryja tym, którzy go przyjmą i będą nosić. A na stronach 12–13 kilka osób opowiada, co stało się w ich życiu, gdy medalik zaczęli nosić.
A co mamy dla Was? Mamy dla Was obrazek z Cudownym Medalikiem (szukajcie w środku numeru). Kto chce, może go nawet z tego prostokąta odpowiednio wyciąć. Obrazek z medalikiem noście przy sobie, np. w piórniku albo dajcie mu jakieś miejsce w pobliżu siebie, np. na biurku – można wtedy obrazek postawić. I przede wszystkim odmawiajcie jak najczęściej modlitwę, która jest w środku. Znam ludzi, którzy odmawiają ją codziennie, i to z pamięci. Wierzę, że i Wam się to uda, jeśli zaczniecie tę modlitwę często odmawiać, czego bardzo Wam życzę. A może to będzie postanowienie adwentowe?...
Pozdrawia Was Gabi Szulik z radością nie tylko adwentową, bo z samego nieba dostaliśmy „kulkę na zło”
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.