Króluj nam, Chryste! Kontynuujemy rozważania nad dziesięcioma zasadami ministranta. Druga z nich głosi: „Ministrant służy Chrystusowi w ludziach”.
Roman Koszowski /Foto Gość
Pewnego wieczora, po dniu spędzonym nad starymi księgami, mędrzec postanowił odprężyć się podczas przechadzki. Idąc drogą, spotkał stróża, który długimi i zdecydowanymi krokami chodził tam i z powrotem przed murem bogatej posiadłości.
– Dla kogo tak chodzisz? – spytał zaciekawiony mędrzec.
– Dla mojego pana – odrzekł stanowczo stróż, a potem zapytał mędrca: – A ty, dla kogo tu chodzisz?
Panowie Ministranci!
Bycie ministrantem to powołanie, to charyzmat! Nie każdy go w sobie odkrywa, bo... nie każdy go ma. Tak jak nie wszyscy mają zdolności muzyczne, literackie czy sportowe, tak nie każdy ma charyzmat służby. Charyzmat służby to dar samego Boga, by właśnie Jemu służyć, dla Niego, nawiązując do przytoczonej opowiastki, chodzić.
Jeśli więc odkryłeś ten dar w sobie i już wiesz, od Kogo on pochodzi, to traktuj go jako zarówno wielkie wyróżnienie, jak i zadanie.
Pierwszą osobą, do której powinniśmy odnosić tę zasadę, jest kapłan sprawujący liturgię, który działa w Osobie i zastępstwie samego Chrystusa („to jest Ciało Moje”). Dlatego nie jest ważne, czy ksiądz, któremu posługujesz na Mszy św. jest gruby czy chudy, łysy czy z bujną czupryną, stary czy młody. Czy znasz go dobrze, a może widzisz go pierwszy raz w życiu, czy lubisz go, czy też nie.
Na tę zasadę trzeba jednak spojrzeć dużo szerzej. Pan Bóg oczekuje, że będziesz Mu służył we wszystkich ludziach. Jednak możliwe to jest dopiero wtedy, gdy Go w nich zobaczysz. Jak zobaczyć Jezusa w innych? Nie tylko w tych pobożnych, zadbanych i dobrze ubranych, ale dostrzec Go też w osobach ubogich, chorych czy żyjących daleko od Boga.
Wiedział to żyjący na przełomie XIX i XX w. św. Brat Albert Chmielowski. Służył najuboższym mieszkańcom Krakowa. Dzięki niemu wielu ludzi przekreślonych przez innych odnalazło w sobie wartość i miłość Pana Boga. A on sam wszedł na drogę, która zaprowadziła go do świętości.
Panowie Ministranci!
A co my możemy zrobić? Pomagać sąsiadom, dołączyć do szkolnego koła Caritas, brać udział w zbiórkach i różnych akcjach charytatywnych, także w parafii.
Gdyby wypełnianie powołania ministranckiego polegało tylko na spełnianiu funkcji i zadań liturgicznych, byłoby to jak skakanie na jednej nodze. Z biegiem lat odkrywacie to na pewno.
Pandemia, potem wojna na Ukrainie, niedawna powódź w Polsce, jak również te sytuacje tuż obok mnie – schorowana babcia, klasowy kolega z biedniejszej rodziny, sąsiedzi z pobliskiej kamienicy, u których wybuchł pożar – okazji do służenia Chrystusowi w innych jest całe mnóstwo i to na wyciągnięcie ręki. Od zaraz.
Jeśli więc widzisz Go w innych, to nie czekaj. Dobro samo się nie zrobi. Do dzieła!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.