Pojawiły się na kamienistym brzegu. Tym razem nie jelenie, a dziki pójdą przez rzekę.
Włodzimierz Stachoń
Któregoś jesiennego poranka zasiadłem z aparatem fotograficznym nad brzegiem rzeki z nadzieją na ciekawe spotkania. Ponieważ był to już czas rykowiska, liczyłem, że może uda się utrwalić na zdjęciach, jak zwierzęta przeprawiają się przez rzekę.
Pod siatką maskującą
Lubię takie zasiadki, gdy dobrze zamaskowany, niewidoczny dla zwierząt, oczekuję, co też ciekawego wydarzy się tym razem. Najpierw, niemal krok ode mnie, przysiadł zimorodek, nie podejrzewając, co kryje się pod siatką maskującą.
Chwilę później, tuż przed obiektywem, lotem błyskawicy przemknął krogulec, zapewne w pogoni za jakimś potencjalnym kąskiem. To znów na rzece pojawiło się stado kormoranów, gromadnie rzucających się na ryby, których w Dunajcu nie brakuje.
Defilada przez rzekę
Daleko na drugim brzegu dostrzegam zamieszanie w zaroślach. Wkrótce na kamienistym brzegu pojawiły się… dziki. Tym razem to one, a nie jelenie, będą przeprawiać się przez rzekę. Tylko czy podejdą w pobliże miejsca, gdzie się ukryłem?
Póki co dzieli nas zbyt duży dystans, by wykonać jakiekolwiek zdjęcia. A dziki, jakby czytając w moich myślach, kierują się… prosto w stronę mojego stanowiska! Zarówno dorosłe, jak i młode doskonale radzą sobie z wartkim nurtem rzeki i chwilę później defilują tuż przede mną, dając możliwość wykonania upragnionych zdjęć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.