Opowieść przedmiotów

Adam Śliwa

|

MGN 10/2024

publikacja 26.09.2024 09:50

Fiolka perfum, słoiczek na dżem, buty do opery, kran, nawet okno z kwater oficerskich.

Drzwi z pokładu D to największy przedmiot podniesiony z wraku Titanica Drzwi z pokładu D to największy przedmiot podniesiony z wraku Titanica
henryk przondziono /Foto Gość

Tablica elektryczna z chłodni na pokładzie G ma swoje ceramiczne przełączniki ustawione tak, jak zostawił je marynarz. Czy odbierał warzywa do kuchni, czy może przygotowywał świeże kwiaty w kajutach I klasy?

Zwykłe przedmioty opowiadają historię ludzi z najsłynniejszego statku świata. W Warszawie, w rocznicę odkrycia wraku Titanica, 1 września, otwarto wystawę „Titanic The Artifact Exhibition”. Wszystkie przedmioty to rzeczy podniesione z dna Atlantyku.

O „niezatapialnym” Titanicu napisano już setki książek, nakręcono dziesiątki filmów i programów. To najsłynniejsza katastrofa wszech czasów. Ale w tej wielkiej historii kryją się tysiące mniejszych. Każdego z 2228 pasażerów i członków załogi. Przedmioty z wraku, a wydobyto ich ponad 5500, pozwalają odkryć malutką cząstkę historii.

Marzenie Evy Hart

W progu wita nas kapitan Edward John Smith, widoczny na ekranie. Dowodzenie RMS (Królewski Statek Pocztowy) Titanic miało być zwieńczeniem jego kariery. Jest 10 kwietnia 1912 roku. Cały świat wierzy w techniczne osiągnięcia człowieka. Prasa rozpisuje się o praktycznie niezatapialnym Titanicu. Pasażerowie bogaci i biedni wchodzą na pokład kolosa pachnącego nowością. Taka podróż to dla niektórych spełnienie marzeń, dla innych – droga do lepszego życia w Ameryce. „Cały świat mówił o Titanicu, wspaniałym, nowym statku” – zapisała Eva Hart, pasażerka II klasy. Ciekawe, czy spacerowała po biało-czerwonych kaflach, które oglądamy w szklanej gablocie.

– Miesiąc temu, po 14 latach przerwy, powróciliśmy na wrak Titanica. Nie jest już taki, jak go znamy z dawnych zdjęć. Zawalił się reling dziobowy – wyjaśnia Tomasina Rey, dyrektor kolekcji z RMS Titanic Inc., firmy, która jako jedyna ma prawo opiekować się wrakiem statku.

Perfumy Saalfelda

W Warszawie zaprezentowano 160 zachowanych skarbów. W jasnej sali odtworzono kajutę I klasy. Drewniane meble, wygodne łóżko. Niektóre apartamenty miały nawet własne tarasy i pomieszczenia dla służby. W szklanej gablocie widać duży mosiężny kran. Pasażerowie Titanica mogli kąpać się w morskiej wodzie, a ponieważ była słona, używali specjalnego mydła, by się pieniło.

Adolphe Saalfeld był perfumiarzem. Na pokład Titanica wszedł ze skórzaną teczką. Miał w niej 65 fiolek z próbkami najnowszych perfum. W USA planował rozwinąć swój biznes. Przeżył szczęśliwie katastrofę, ale bagaż zatonął. W 2000 roku podwodny robot wydobył teczkę z fiolkami perfum. Brakowało… trzech. Podobno wciąż unosi się w nich zapach.

Znalezione rzeczy, gdy wiadomo, do kogo należały, są cenniejsze. Odkrywca wraku Robert Ballard uważał, że Titanica powinno się zostawić w spokoju i nic z niego nie zabierać. – Zapytano mnie kiedyś, czy to etyczne wydobywać przedmioty ze statku. Ja pytam, czy to etyczne ich nie wydobywać i skazać na zapomnienie – mówi Krzysztof Mędrala, ambasador wystawy.

Karta pokładowa Gilberta

Wpatrując się w pęknięte szkło okna z kwatery oficerskiej, tego, które było świadkiem gorączkowej ewakuacji, niemal słyszę skrzypienie lin opuszczanej ostatniej szalupy. I zaczynam rozumieć wartość tych rzeczy.

Wśród wydobytych bagaży widać też drobiazgi Howarda Irvina. Ten poszukiwacz przygód wracając z długiej podróży dookoła świata, wykupił bilet na dziewiczy rejs statkiem Titanic. Nie wszedł jednak na pokład. Niejasne są tego powody. Natomiast wiadomo, że jego przyjaciel Henry Sutehall Jr. wniósł na pokład bagaż Irvina. Wydobyto go w 1993 roku i dziś przypomina niezwykłą historię.

Na piasku, jak na dnie Atlantyku, leży fragment ławki z pokładu spacerowego. Może siedział na niej William Gilbert? Był górnikiem i wracał do siostry w Butte. Przy wejściu jako bilet otrzymałem jego kartę pokładową. Jaki był los Gilberta? Na końcu wystawy odnajduję jego nazwisko wśród 168 zaginionych pasażerów II klasy.

Synek Leah

W sali skąpanej w niebieskim świetle widać białą górę lodową. W nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku było bardzo zimno. Pasażerowie, którzy nie dostali się do szalup, umierali z powodu wychłodzenia w lodowatej wodzie. Leah Aks, urodzona w Warszawie, podróżowała z 10 miesięcznym synkiem, Frankem. Podczas ewakuacji marynarz wyrwał jej dziecko i wsadził do szalupy nr 11. Matki nie wpuszczono. Na szczęście znalazła miejsce w łodzi nr 13. Dopiero na pokładzie statku Carpathia, który przybył po ocalałych, Leah odnalazła syna.

Czytając o tragedii Titanica, myślimy o przerażonych pasażerach, o zamkniętych bramkach III klasy, o zbyt małej liczbie szalup. I o załodze, której zginęło prawie 80 proc. Telegraf maszynowy przypomina dźwięk dzwonka z dramatyczną komendą: „Cała, wstecz!”. Statek mknął z prędkością 21,5 węzła. Gdy marynarze na bocianim gnieździe dostrzegli górę lodową tuż przed dziobem statku, było już za późno na ominięcie. Twardy lód powyginał blachy. Pękały nity, woda wdzierała się do środka z coraz większą siłą. „Kobiety i dzieci przodem. Ktoś wykrzykiwał tych ostatnich kilka słów raz po raz. Oznaczały one moje bezpieczeństwo, ale również największą stratę, jakiej kiedykolwiek doświadczyłam – życie mojego męża” – zapisała pasażerka II klasy Charlotte Collyer. Razem z mężem Harveyem i córką Marjorie mieli w USA kupić farmę i sad owocowy.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.