publikacja 20.11.2023 09:58
Kalendarz gotowy, lampiony wypucowane, a na honorowym miejscu na zapalenie pierwszej świecy czeka wieniec. Można zaczynać adwentowe odliczanie.
Lampiony przygotowane na codzienne Roraty
zdjęcia katarzyna jurków /foto gość
Dom Agaty, Adama, 7-letniego Antka, 4-letniej Łucji i 2,5-letnego Ignasia Sochaniów wypełniony jest śmiechem, zapachem świeżo upieczonych ciasteczek i oczekiwaniem. Dzieci z wypiekami na twarzy spoglądają na własnoręcznie wykonany kalendarz adwentowy, który stoi na komodzie w salonie. W środku są karteczki z zadaniami dla wszystkich domowników. Za chwilę zacznie się rodzinna adwentowa przygoda.
Koperty z zadaniami
– Trzy lata temu wpadliśmy na ten pomysł. Chcieliśmy zrobić coś, co sprawi, że Adwent w naszej rodzinie będzie dla nas dobrym czasem. Każdy dzień ma swoją kopertę, a w niej zadanie dla domowników. Sami wymyślamy zadania i dopasowujemy do możliwości naszych dzieci – mówi mama, Agata Sochań. – Agata wszystko wymyśliła, a za projekt i wykonanie odpowiadamy wspólnie – dodaje tata, pan Adam. Wśród zadań jest ozdabianie świątecznych pierników, wymyślenie przedstawienia o Bożym Narodzeniu albo wizyta u babci i dziadka i rozmowa z nimi o tradycjach świątecznych. Nie wszystkie zadania są zawsze wykonywane chętnie. – Ja na przykład nie lubię sprzątać – przyznaje Antek. – Zawsze wtedy tłumaczymy dzieciom, że chodzi przecież o przygotowanie do świąt, o wspólnie spędzony czas i o pracę nad sobą. – W ubiegłym roku na przykład do każdej koperty z zadaniem dodaliśmy puzzel. Po wykonaniu wszystkich zadań z puzzli ułożyliśmy obraz stajenki. W domu Sochaniów ważny jest też wieniec adwentowy. To nie tylko ozdoba stołu. Przy nim najczęściej spotyka się cała rodzina. – To dla nas szczególny czas i kolejna okazja do rozmów z dziećmi przy posiłkach, gdy pytają, po co wieniec, dlaczego cztery świece i dlaczego nie wolno zapalić od razu wszystkich – uśmiecha się pani Agata. – Staramy się wszystko cierpliwie tłumaczyć...
Roraty, pierniczki i czytanie
Antek, Łucja i Ignaś codziennie ze swoimi lampionami maszerują na Roraty. Czasem już w domu je zapalają, by oświetlać sobie drogę do kościoła. Dla Antka tegoroczne Roraty będą wyjątkowe, bo będzie to jego pierwszy Adwent, podczas którego będzie przyjmował Komunię Świętą. W zeszłym roku z tatą pomagali w budowaniu stajenki w kościele. – Razem nosiliśmy figury i żadna się nie stłukła – wspomina z dumą Antek. – To wyjątkowy czas – przyznaje mama. – Sama doskonale pamiętam, jak trzymając tatę za rękę, chodziłam na Roraty z lampionem wykonanym z bibuły – opowiada. – I bardzo mi zależy, by moje dzieci też miały takie wspomnienia. Podobnie jak zapach i smak pierników, które też pamiętam z dzieciństwa. – Bardzo lubimy piec z mamą pierniczki – zapewniają Antek i Łucja. – Najpierw je wykrawamy z foremek, a potem, jak już są upieczone, malujemy i… jemy! Do taty Adama należy wieczorne czytanie. – To dla mnie ważna chwila – przyznaje. – Pamiętam, kiedy byłem małym chłopcem, rodzice czytali mi w Adwencie książkę pt. „Wszyscy do Betlejem”, a teraz to ja co wieczór czytam ją swoim dzieciom. Każdy dzień to osobna historia o Świętej Rodzinie. – Ja najbardziej lubię tę o podróży Maryi i Józefa do Betlejem – przyznaje Antek. – A ja o pasterzach, którym ukazał się anioł – dodaje Łucja.
Anioł na dachu
Adwent i Roraty to czas nie tylko dla najmłodszych. – Dzięki naszym dzieciom co roku przeżywamy i odkrywamy go na nowo – przyznaje pan Adam. – Gdy zadają pytania, my zastanawiamy się, co odpowiedzieć, i przy okazji wracamy do tego, co jest w życiu ważne. W ciągu roku wciąż za czymś gonimy i takie chwile, kiedy możemy się zatrzymać, są szczególnie ważne. – To wyjątkowy czas – dodaje pani Agata. – Nawet sprzątanie pomaga mi uporządkować swoje myśli i serce. Bardzo dbamy o to, w jaki sposób nasze dzieci przeżyją ten czas. – A prezenty? – pytam na koniec. – Dzieci, jak zawsze, czekają na nie, piszą listy… – uśmiecha się pani Agata. – Łucja będzie prosić o drewnianego jednorożca i ma jeszcze jedno marzenie: chciałaby kiedyś wstać w nocy i poznać swojego Anioła Stróża. Wie, że on czuwa nie tylko nad nią, ale i nad naszą rodziną oraz nad innymi ludźmi. Mówi, że siedzi w nocy na dachu i pilnuje nas. Może spełni się marzenie Łucji? Kto wie...?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.