publikacja 19.10.2023 14:46
Długo obserwowały smaczny kąsek, ale dopiero kiedy pojawił się obcy, ruszyły do ataku.
Włodzimierz Stachoń
Gdy robi się coraz chłodniej i w powietrzu czuć zbliżającą się zimę, między zwierzętami zaostrza się rywalizacja o pokarm, o który coraz trudniej.
Prosto z nieba
Siedziałem któregoś chłodnego późnojesiennego poranka w czatowni tuż przy korycie rzeki. Oczekiwałem na pojawienie się ptaków drapieżnych, może także kruków, które powinny skusić się na wyłożony dla nich przed kryjówką smakołyk. Wszystko szło zgodnie z planem, ale w pewnym momencie zauważyłem, jak dość okazały ptak wylądował w pobliżu nęciska. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że to nie skrzydlaty drapieżnik, ale młoda mewa białogłowa o charakterystycznym upierzeniu. Najwyraźniej wygłodniała wylądowała, by przekąsić co nieco, zaskoczona łatwym łupem, na który zapewne przypadkowo natrafiła.
Wyproszona z uczty
Mewie nie było jednak dane spokojnie się posilić. Ledwo wylądowała na kamienistej wyspie, niemal natychmiast pojawiły się sroki. Zapewne od dłuższego czasu obserwowały smaczny kąsek, jednak dopiero teraz, gdy uznały, że mogą go bezpowrotnie stracić, przystąpiły do działania. Rozpoczęło się uprzykrzanie życia mewie – podszczypywanie to za skrzydło, to za ogon, wreszcie atak z powietrza… Mewa najwyraźniej coraz bardziej traciła cierpliwość do natrętnych srok i po kilku szybkich kęsach poderwała się do lotu. A sroki, bardzo zadowolone z takiego obrotu sprawy, przystąpiły do uczty…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.