publikacja 08.09.2021 14:11
Co to znaczy być w RAM-ie, mówi ks. Krzysztof Żyła, opiekun Ruchu Apostolstwa Młodzieży diecezji przemyskiej
Wakacje z Bogiem to czas przyjaźni i dzielenia się wiarą
Archiwum RAM
Mały Gość: Co to jest RAM?
ks. Krzysztof Żyła: – Ruch Apostolstwa Młodzieży, wspólnota młodych ludzi. Dla większości z nich przygoda z RAM-em zaczyna się podczas organizowanych przez nas Wakacji z Bogiem.
Na czym to polega?
– Niektórzy myślą, że w czasie wakacji z Bogiem zamykasz się w klasztorze i tylko się modlisz. (śmiech) Nieraz, gdy o tym słyszą, mówią: „To nie dla mnie, ja taki pobożny nie jestem”. A Wakacje z Bogiem dla dzieci i młodzieży to czas modlitwy, przyjaźni, akceptacji, odpoczynku na łonie natury – to, czego bardzo potrzebują.
Skąd Ksiądz wie, że tego potrzebują?
– Co roku po takich wakacjach młodzi mówią: „Wow! Zostałem zbombardowany taką miłością i przyjaźnią… czegoś takiego nigdy nie przeżyłem wśród swoich kolegów, koleżanek...”. Zawiązują się przyjaźnie, został rozwiązany jakiś kryzys, czasem bardzo poważny, bo ktoś np. nie chciał już żyć, a dzięki Bogu odnalazł sens i radość.
Jak wyglądają kolejne dni podczas takich wakacji?
– Dzień rozpoczynamy i kończymy pacierzem. Mamy spotkania o Panu Bogu i z Panem Bogiem. Jest Msza św. Ale też chodzimy po górach, pluskamy się w strumyku. Jest wiele czasu na bycie razem. I młodzi czują się szczęśliwi.
Gdzie odbywają się wakacje z Bogiem?
– W malowniczych Bieszczadach, w Ustrzykach Górnych, wśród połonin, a dla młodszych – bliżej Przemyśla.
Dla kogo jest RAM?
– Dla dzieci i młodzieży, od 12. roku wzwyż. Mamy cztery stopnie dla różnych grup wiekowych. Są też stopnie dla dzieci od 8. roku życia, czyli Dzieci Maryi dla dziewczynek i Mały Apostoł dla ministrantów.
Jak do Was trafiają?
– Różnie. Czasem do wyjazdu na rekolekcje zachęci po prostu kolega czy koleżanka. I potem razem wracają przeszczęśliwi. Mamy takie mocne świadectwo wiary i przyjaźni. Przestajesz być letni. Przeżywasz swoje nawrócenie, przemianę.
A jak Ksiądz trafił do RAM-u?
– Ja rozpocząłem moją przygodę z RAM-em, kiedy proboszcz zaproponował, bym został animatorem młodzieży podczas Wakacji z Bogiem. Kandydat na animatora musi przejść roczny kurs. Nazywamy to studium animatora RAM. Na takie spotkania raz w miesiącu zjeżdża nawet 100 osób. Tematy są różne, np. o odkrywaniu swojego powołania. Są też tematy trudne, np. o uzależnieniach. Przez cały rok młodzi angażują się w życie Kościoła w swej diecezji. Studium kończy się egzaminem. Animatorzy otrzymują specjalne emblematy na znak, że przeszli formację, że są po kursie „Nowe życie” i należą do RAM-u.
To podobnie jak w oazie… Jakie są początki RAM-u?
– Kiedy papież Jan Paweł II był jeszcze kardynałem w Krakowie, zauważył, że w diecezji jest wielu młodych, którzy nie trafili do oazy i zachęcił księży, by organizowali dla nich w parafiach takie grupy. Tak więc źródło RAM-u jest w Krakowie. Dziś RAM jest obecny i w Krakowie, i w Przemyślu. Przed laty ks. Paweł Kubani, odpowiedzialny za RAM w diecezji, będąc w Rzymie, zapytał papieża Jana Pawła II, czy możemy go uznać za założyciela RAM-u. Papież odpowiedział: „Niech tak będzie”. Możemy więc powiedzieć, że święty Jan Paweł II jest naszym patronem. Więcej o RAM-ie na: ram.przemyska.pl
Kim byłbym bez Niego?
Do kościoła chodziłem kiedyś bardziej dlatego, że rodzice mi kazali. W moim sercu więcej miejsca zajmowali koledzy niż Bóg. Trwało to 2 lata. Cały czas czułem, że czegoś mi brakuje. Wszystko zmieniło się, gdy tata zapisał mnie na rekolekcje RAM-u. Nie byłem zachwycony. Dopiero za trzecim razem na rekolekcjach Bóg, którego miałem za surowego sędziego, pokazał mi się kochającym i miłosiernym. I wtedy dopiero znikła pustka, którą odczuwałem tyle lat... Ciężko mi wyobrazić sobie, jakim człowiekiem bym był, gdyby nie tamte rekolekcje... Antoni
Inaczej postrzegam świat
Wychowałam się w chrześcijańskiej rodzinie. Co niedzielę chodziłam na Mszę Świętą. Przyjmowałam sakramenty, jeździłam na rekolekcje. Było to dla mnie normalne. Nadeszła szkoła średnia. W niej wiele osób, którym nie podobało się, że jestem osobą wierzącą. Byłam wyśmiewana. Na rekolekcje RAM pojechałam pod wpływem koleżanki. Tam zrozumiałam, że to, że jestem na tych rekolekcjach, to nie przypadek. Że Pan Bóg jest przy mnie i kocha mnie z moimi wszystkimi wadami. Od tego czasu zaczęłam inaczej postrzegać świat. Msza Święta i modlitwa nie są już dla mnie obowiązkiem, ale spotkaniem z przyjacielem, który zawsze będzie przy mnie. Maria
Nie jestem sam
Wychowałem się w bardzo wierzącej rodzinie. Wiedziałem, że Bóg jest, ale nigdy nie doznałem jego obecności. Zaczął się czas technikum. Na początku było spoko. Potem zacząłem się kręcić koło złego towarzystwa. Zaczęły się używki. W pewnym momencie poczułem się samotny. Wszyscy się ode mnie odwrócili. Zaczęły się myśli samobójcze. Trwało to do momentu, gdy rodzice zapisali mnie na rekolekcje wakacyjne RAM. Od tamtego momentu czuję, że nie jestem sam. Mogę polegać na Bogu, jak na ojcu lub najbliższym przyjacielu. Nie wyobrażam sobie życia bez Niego. Wojtek
Inne życie
Moje życie po tych wakacjach jest całkiem inne, nabrało barw. Nie jestem idealna, bo wiele rzeczy w moim życiu jest jeszcze do zmiany, ale cały czas staram się i ufam, że będzie lepiej. Gdy mam ciężki dzień, to nie zamykam się w pokoju, tak jak wcześniej, tylko otwieram Biblię i szukam zdania, Słowa, które podniesie mnie na duchu. Karolina
Otwórz serce!
Szukałem szczęścia i spełnienia w używkach i jakichś dziwnych relacjach. Miałem swoją grupkę znajomych. Byliśmy dla siebie całym światem i żyliśmy po swojemu. Niby wszystko było OK, ale w środku wciąż czegoś mi brakowało. W tym czasie nadal służyłem w kościele, ale moja wiara była bardzo powierzchowna. Kiedyś podczas zwykłej pierwszopiątkowej spowiedzi ksiądz zapytał, czy wierzę świadomie i dobrowolnie. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nie wiem w kogo wierzę, i że do kościoła chodzę z przyzwyczajenia. Ksiądz zaproponował mi wyjazd na rekolekcje. Mówił, że będzie superatmosfera i fajni ludzie. Przełom nastąpił podczas adoracji. Prawie się popłakałem. Czułem, że Bóg naprawdę mnie kocha. Tamte rekolekcje były dla mnie ostatnim dzwonkiem, żeby się przebudzić. Sylwester
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.