Czyje tropy widać w błocie? Kto zostawił pogryzione łupinki? Jak nazywa się ptak, który właśnie przeleciał? Czy ślady na masce samochodu na pewno zostawił kot? Dlaczego owady latają akurat przy tym drzewie?
Połowa radości z wyprawy to planowanie
Krzysztof Błażyca /foto gość
T o wszystko wiedzą traperzy. Kiedyś traperami nazywano myśliwych Ameryki Północnej polujących na zwierzęta futerkowe. Przemierzając mroźne bezdroża, tropili ślady zwierząt, poznawali ich zwyczaje i upodobania. Dzięki wielkiej cierpliwości, ostrożności i doświadczeniu potrafili świetnie czytać tropy zwierząt. Dzisiaj ludzie nie potrzebują już skór zwierząt na ubrania. Po co więc traperzy? Obserwują zwierzęta, tropią je i uczą się ich zwyczajów. – Współczesnym traperem można być w każdym miejscu i czasie – przekonuje pan Olek Mendera, który na zwierzęta zastawia pułapki… fotograficzne.
Pułapka nad norą
– Gdybyście w dzieciństwie zapytali mnie, kim chcę zostać, odpowiedziałbym bez wahania: traperem – uśmiecha się pan Olek. – Takim, który w rakietach śnieżnych wędruje po lasach dalekiej Północy. Panu Olkowi w traperskich wyprawach po okolicy towarzyszy 11-letni Piotruś. Zoologia i przyroda to pasja najmłodszego syna pana Olka, a tropienie zwierząt to jego ulubione zajęcie. Do tego jeszcze jazda na dachu starego landrovera taty. Pierwszą fotopułapkę założyli razem nad norą, niedaleko domu. – Nie wiedzieliśmy, kto tam mieszka – opowiada Piotruś. – Okazało się, że rodziny lisów i borsuków. W tym roku dochowały się już trzech młodych. Nikt w okolicy nie wiedział, że takich mamy sąsiadów. W obiektyw kamery najczęściej zaglądają lisy. Nawet koło domowego płotu.
Nocne nagrania
– Oto pani lisica niesie sobie śniadanie – śmieje się pan Olek. – A musi się dobrze odżywiać, bo widać, że oczekuje młodych. – Na początku lisek był trochę chory – dodaje Piotruś. – Miał ubytki w sierści. My już je rozpoznajemy – zapewnia. Dzięki fotopułapce dowiedzieli się z tatą, że w pobliżu domu mieszka też całkiem spora rodzina dzików, i wytropili miejsce, gdzie mama sarna chowa swoją małą sarenkę. – Od czasu do czasu zostawiamy karmę lub lizawki, czyli takie bloki soli, bo zwierzęta muszą uzupełniać minerały. Staramy się im jednak nie przeszkadzać – podkreśla tata. Większość nagrań z fotopułapki to nagrania nocne. Wtedy zwierzęta żerują lub przemieszczają się. A fotopułapka reaguje na ruch. – Raz nam się nagrało, że ktoś o północy przechodził przez las. Wystraszyliśmy się… – śmieje się pan Olek.
Ciekawy karmnik
Traper musi mieć wyostrzony zmysł obserwacji świata. – Nawet zwykły karmnik może być ciekawym miejscem – mówi pan Olek. – To ciekawe, jakie ptaki tam przylatują, co najbardziej lubią jeść, o jakiej porze najczęściej się pojawiają. Warto przyjrzeć się najbliższym krzewom i drzewom. Spacer w lesie czy wśród pól, a nawet w parku, to też okazja do ciekawych obserwacji. – To prawdziwa frajda, kiedy w pobliskich krzakach zlokalizujemy gniazdo kosa i możemy obserwować, jak wychowuje swoje młode – przekonuje tata traper. – Próbujemy odczytać tajemnicze tropy odciśnięte w zaschniętym błocie albo dowiedzieć się, kto zostawił pogryzione łupinki, jak nazywa się ptak, który właśnie przeleciał, czy ślady na masce samochodu na pewno zostawił kot i dlaczego te owady gromadzą się akurat przy tym drzewie. Taka ciekawość i otwarte oczy sprawiają, że codzienność jest wspaniałą przygodą.
Ukryte skarby
Tata z synem „polują” też na wilki. – To nasze marzenie – przyznają obaj. – Kiedyś już nawet słyszeliśmy ich wycie. – I co, strach was nie obleciał? – pytam. – My, traperzy, uznajemy, że w lesie nie ma nic groźniejszego od nas samych – odpowiadają ze śmiechem. Pan Olek i Piotruś nie tylko jednak tropią zwierzęta, ale szukają też… skarbów. Dołączyli do międzynarodowej gry Geocaching. – Polega ona na tym, że jedni chowają skrzyneczki ze skarbami w ciekawych miejscach i na stronie internetowej rejestrują ich pozycję GPS, a inni szukają skarbów – tłumaczy pan Olek. – Znaleźliśmy już ponad sto takich skarbów i… szukamy dalej. Dzięki tym zabawom świat wokół nas nabiera barw i staje się ciekawy – uśmiecha się pan Olek. – Gdyby nie to, nie poznalibyśmy połowy tych skarbów. A co jeszcze ważne, nie chodzimy na spacery, tylko na… WYPRAWY. – Czyli fajnie mieć tatę trapera? – zagaduję na koniec Piotrusia. – O, tak!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.