Samochód wiruje, pluszowe misie spadają. Pasażer siedzi w fotelu. Jakby nigdy nic.
Henryk Przondziono /foto gość
Taka karuzela może i jest przeżyciem ciekawym, ale nie do końca przyjemnym. Tym bardziej że kończy się dachowaniem samochodu. Dlaczego tak ważne jest zapinanie pasów i porządek w samochodzie? Sprawdziliśmy to w symulatorze dachowania.
Latające misie
Przed symulatorem zawsze ustawia się spora kolejka. Każdy chce spróbować bezpiecznego wypadku. Dlaczego? – Są dwa powody organizowania takich pokazów – wyjaśnia pan Adam Romański z agencji Sympro Events. – Po pierwsze pokazujemy, jak ważne jest prawidłowe zapięcie pasów bezpieczeństwa. Podczas wypadku czy jakiegokolwiek zdarzenia na drodze, choćby nawet ostrego hamowania, nie ma czasu, aby pasy poprawić.
To prawda. Siedząc w symulatorze, bałem się, że kiedy samochód się obróci, spadnę jak piłka. Tymczasem przypięty do fotela zwykłymi pasami, nie trzymając się niczego, zawisłem tylko do góry nogami. Ale jest jeden warunek: pasy nie mogą być zapięte pod pachą czy zsunięte na brzuch.
– Po drugie – dodaje pan Adam – zwracamy uwagę na przedmioty w aucie. W symulatorze mamy pluszowe misie, które nie są groźne dla pasażera. Ale już tablet, gaśnica samochodowa czy pies przewożony na kolanach mogą zrobić sporo krzywdy, a nawet być śmiertelnie groźne. I jeszcze jedno. Warto mieć przy sobie malutki scyzoryk. Jeśli dojdzie do dachowania, pasów nie da się odpiąć. Jedynym wyjściem wydostania się z pojazdu jest wtedy ich przecięcie.
W aucie
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.