Przebarwienia na Hostii okazały się fragmentem prawdziwego mięśnia sercowego. Adorujemy.
Uroczysta procesja do kościoła św. Jacka
Roman Koszowski /Foto Gość
Na mapie z miejscami, które każdy ministrant powinien odwiedzić, nie może zabraknąć sanktuarium św. Jacka w Legnicy. Panują tu półmrok i błoga cisza. A Najświętszy Sakrament jest wystawiony od rana do wieczora. I jeszcze wydarzyło się tutaj coś niezwykłego. Kiedy 25 grudnia 2013 roku ksiądz rozdawał Komunię Świętą…
Zaszczyt
– Służyłem na tamtej Mszy – wspomina Jakub Sprzączkowski. – Podczas Komunii ksiądz podał mi Hostię, a ta spadła na podłogę. Ksiądz powiedział, żeby przynieść na nią naczynie z wodą – dodaje 19-letni ceremoniarz. – Hostia powinna się rozpuścić. O tym, że są na niej brązowo-czerwone przebarwienia, dowiedziałem się zaledwie miesiąc przed ogłoszeniem tej informacji przez biskupa – mówi Jakub. Po licznych badaniach w laboratoriach okazało się, że te przebarwienia to fragment mięśnia sercowego w agonii, czyli w stanie człowieka niedługo przed śmiercią. Prawdziwe Ciało Jezusa! – To wielkie wydarzenie, coś niezwykłego… Właśnie mnie spotkał ten zaszczyt – dopowiada ministrant. – Na Eucharystię patrzę głębiej od czterech lat, kiedy przeszedłem kurs ceremoniarza – mówi dalej Jakub. – Poznałem wtedy budowę Mszału, dowiedziałem się, ile na przykład jest prefacji i że każda różni się czymś od pozostałych. Liturgia jest przebogata i przepiękna – kończy ceremoniarz.
Z Ameryki i Australii
Od tego roku w bocznej nawie kościoła można adorować relikwie Ciała Pańskiego. To z ich powodu przez świątynię przeszły już tysiące pielgrzymów z wielu kontynentów, począwszy od Ameryki Południowej, przez Afrykę, na Australii kończąc. Biskup Zbigniew Kiernikowski 10 kwietnia ogłosił komunikat o „wydarzeniu eucharystycznym o znamionach cudu”. Jednym z ministrantów, którzy codziennie klękają przed relikwią, jest Michał Szpakowski. Służy przy ołtarzu od wielu lat. – Staram się na Mszy św. służyć w tygodniu, zwłaszcza w piątek. Każdego dnia mam dyżur przy relikwiach między godziną 8 a 9 – mówi pan Michał, który na Dolny Śląsk przyjechał w 1947 roku. – Służyłem w wiejskim kościele od pierwszej klasy szkoły podstawowej – wspomina. – Msza była po łacinie i trwała bardzo długo. Później, gdy dorosłem, poszedłem do wojska i przestałem być ministrantem. A jeszcze później przeprowadziłem się do Legnicy i tutaj rozpocząłem dorosłe życie i pracę. Po wielu latach ks. Robert Kristman zaprosił nas, kolejarzy, do służby przy ołtarzu. I musiałem na nowo uczyć się służenia – śmieje się ministrant senior.
Kilka pytań
18-letni Radek Sapała służy od czterech lat. – Odwiedziłem Ostródę – opowiada. – Zwróciłem uwagę, że podczas Mszy ministranci są tak samo ubrani jak w parafii św. Jacka. Później przez tydzień zastanawiałem się, czy dołączyć do naszych ministrantów – wspomina. – Pamiętam pierwszą Mszę Świętą… Czułem spojrzenia ludzi, ale dzisiaj to wrażenie już minęło – dodaje. Ks. proboszcz Andrzej Ziobra przypomina, że warto wchodzić głębiej w tajemnicę cudu eucharystycznego. – Czy ten znak dotyka mnie? Czy stawia pytania o zmianę mojego życia? – zwraca uwagę kapłan. – Lubię nabożeństwo Drogi Krzyżowej, która skłania mnie do przemyśleń o tym, jak postępuję, jakie grzechy popełniam, czy dobrze się z nich spowiadam, czy zawsze staram się przystąpić do Komunii św. – mówi 16-latek Szymon Chojnacki. – Te same myśli pojawiają się, ilekroć wracam do cudownego wydarzenia, jakie miało miejsce w naszym kościele – kończy Szymon.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.