Święta Teresa spotkania z Panem Bogiem zapisywała w „Księdze życia”. Zapytaliśmy kilka osób o takie spotkania w ich życiu.
Roman Koszowski /foto gość
Łukasz Tura
dziennikarz radiowy Najważniejsze spotkanie jest cały czas przede mną, gdy będę mógł zobaczyć Boga twarzą w twarz. Natomiast w tym świecie te spotkania zawsze odbywają się przez drugiego człowieka. W moim życiu Bóg mówi do mnie przez moje dzieci. Wystawia na próbę moją cierpliwość, moją uwagę. Dzięki temu jest obecny w moim życiu przez cały czas, tak jak są obecne moje dzieci i żona. Najmocniej wspominam początek tej historii, gdy widziałem, jak przychodzą na świat i gdy jako pierwszy mogłem wziąć je na ręce. To są te chwile, w których Bóg mówi do mnie i spotyka się ze mną.
Jakub Walczak /REPORTER/east news
Magda Anioł
Wokalistka Nie wyróżniam takiego jednego spotkania z Bogiem. Dla mnie było to odkrywanie Go często w trudnych momentach. Ale tak namacalnie spotykam Boga za każdym razem, gdy przychodzą na świat moje dzieci. A było to już trzy razy. Nie potrafię inaczej myśleć o ich narodzinach jak o cudzie. Twardo stąpam po ziemi i nie lubię fajerwerków. Bóg to dla mnie codzienność. Spotykam go w drugim człowieku, wtedy kiedy przebaczam, kiedy ktoś przebacza, w spojrzeniu, a nawet w osobie, która mnie denerwuje. To są dla mnie ważne spotkania. Takie zwyczajne i przyziemne.
Andrzej Rybczyński /pap
Olga Szomańska
Wokalistka Gdy jakiś czas temu byłam chora i nie pomagały mi żadne leki, dzięki modlitwie i obecności Boga zaczęłam zdrowieć. Ale najważniejszym momentem w moim życiu, gdy czułam obecność Pana Boga, były narodziny mojego syna. Nic nadzwyczajnego się wtedy nie działo, ale gdy tylko ujrzałam moje dziecko, pojawiła się ogromna miłość. Pomyślałam, jak wielka musi być miłość Boga, kiedy my się rodzimy. Skoro ja tak mogę kochać moje dziecko, to jak On musi kochać nas. I ta miłość nie przemija. Teraz, gdy widzę mojego synka już 2-letniego, jak biega dookoła mnie, jestem wdzięczna Bogu Ojcu i spokojna, bo wiem, że On zawsze jest blisko.
Jakub Szymczuk /foto gość
Piotr Semka
publicysta, dziennikarz Początkiem moich spotkań z Panem Bogiem były studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Poszedłem tam nie z powodów religijnych. Szanowałem religię, owszem, ale wtedy była dla mnie raczej tradycją. W liceum z kolegami wydawaliśmy antykomunistyczną gazetkę. Na nasz trop wpadła Służba Bezpieczeństwa. Krążyły plotki, że wobec osób, które były na „celowniku” SB, komuniści użyją wpływów, aby takie osoby nie zdały egzaminów na uniwersytet, mimo posiadanej wiedzy. Zostałyby wtedy powołane do wojska (było wtedy obowiązkowe) i tam próbowano by je złamać. Wybrałem więc KUL, który był uczelnią nie państwową. Tam bardziej zacząłem zastanawiać się nad moją wiarą. Szczególnie ważne dla mnie były spotkania ze Stanisławą Grabską i książka „Fakty i Słowa” Z. Morstinowej. Jest w niej takie zdanie, że wiara w Jezusa opiera się na świadectwie ludzi, którzy Go widzieli i z Nim przebywali. Od tego czasu zaczęły się moje świadome, dojrzałe spotkania z Bogiem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.