Pierwszy mecz poprowadził jako gimnazjalista. Jest ministrantem… z licencją Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Bakuś od trzech lat jest spikerem na stadionie Górnika Wesoła
zdjęcia Roman Koszowski
Była Wielka Sobota. Na stadionie w Mysłowicach Górnik Wesoła podejmował Slavię Ruda Śląska. – Dziś nie będę puszczał muzyki – powiedział prezesowi klubu spiker. – To szczególny dzień... – wyjaśnił. Daniel Stolarz, a raczej Bakuś, bo tak nazywają go znajomi i kibice, w soboty zapowiada na stadionie składy drużyn, a w niedzielę czyta w kościele słowo Boże. Jest lektorem w parafii Matki Bożej Fatimskiej w Mysłowicach. W przerwie tamtego meczu ze Slavią Bakuś przebrał się za świąteczną pisankę i rozdawał kibicom klubowe gadżety. Dzień przed Wielkanocą jego drużyna wygrała 2:0.
Przygotowany
Górnik Wesoła na półmetku trzecioligowych rozgrywek zajmuje 8. miejsce. – W ubiegłym roku wywalczyliśmy historyczny awans – opowiada Daniel. – Długo zapamiętam tamten wybuch radości, gdy włączyłem piosenkę „We Are the Champions” – dodaje. Przed każdym meczem Bakuś drukuje statystyki, składy, tekst prezentujący drużynę gości i aktualności klubowe. – Pamiętam pierwszy mecz. To była czysta amatorka, pełna improwizacja – śmieje się Bakuś. Po każdym golu podaje przez mikrofon nazwisko strzelca. Podobnie, gdy któremuś z piłkarzy sędzia pokaże kartkę. Czasem przypomina kibicom i piłkarzom, ile minut pozostało do końca gry. I ma jeszcze jedno, bardzo ważne zadanie. Czuwa nad bezpieczeństwem. – Szybko reaguję, gdyby ktoś złamał regulamin stadionowy – mówi spiker. – Na przykład, gdyby kibice śpiewali obraźliwe piosenki lub chcieli wbiec na murawę. Nigdy natomiast nie komentuję decyzji sędziego.
DJ z licencją PZPN
Daniel jest też trochę DJ-em. Przed każdą rundą tworzy specjalną playlistę z piosenkami. – Wybieram to, co akurat jest na topie, na listach przebojów – opowiada. – Przed spotkaniem tak dobieram kawałki, żeby nie rozpraszały zawodników. A w przerwie gram dla kibiców – tłumaczy. – Gdy piłkarze wychodzą na murawę, na ich życzenie włączam muzykę z ringu Khalidova. Niedawno Daniel zasiadł przy mikrofonie razem ze spikerem Górnika Zabrze. W dzielnicy Wesoła mieszka wielu kibiców zabrzańskiego klubu. Dlatego z okazji 65-lecia Górnika Wesoła tutejszy zespół zmierzył się z drużyną z polskiej czołówki. Zresztą Bakuś mógłby też komentować mecze ekstraklasy, bo ma spikerską licencję PZPN. Zdobył ją na specjalnym kursie dla spikerów, gdy trzy lata temu zaczynał przygodę z mikrofonem. – Mieliśmy ćwiczenia w Radiu Katowice i na stadionie Ruchu Chorzów – wspomina. – I do tego mnóstwo wykładów.
Ministrant z powołania
Zanim Daniel został spikerem Górnika, 9 lat trenował piłkę. Na stadionie w Wesołej zjawił się jako ośmiolatek. A że nie było jeszcze drużyny z jego rocznika, grał ze starszymi. To koledzy z boiska zaczęli go nazywać Bakuś. – W tamtym czasie serki Bakuś reklamowały się jako puszyste – wyjaśnia Daniel. – I tak przylgnęło do mnie to przezwisko – uśmiecha się. Najpierw był obrońcą, później napastnikiem. Jeszcze rok temu grał w drużynie rezerw. I był kierownikiem tej drużyny. – Ale treningi zaczęły mi przeszkadzać w nauce – opowiada. – Z Kamilem, moim przyjacielem, założyliśmy stronę internetową kibiców Górnika Wesoła. I coraz częściej pojawialiśmy się w klubie. Aż prezes złożył nam propozycje. Ja zostałem spikerem, a Kamil kierownikiem pierwszej drużyny. Bakuś był wtedy w trzeciej klasie gimnazjum. Niedługo potem, w maju, przyjął bierzmowanie, a 1 czerwca został... ministrantem. – Wcześniej przed służbą przy ołtarzu zasłaniałem się piłką i treningami – uśmiecha się Daniel. – Powołanie do bycia ministrantem poczułem podczas Triduum Paschalnego, gdy modliłem się w kościele.
Triduum zamiast meczu
– Jako ministrant szybko awansowałem – śmieje się. – We wrześniu byłem już lektorem, a w listopadzie czytałem podczas Mszy z biskupem. Dziś jestem kandydatem na animatora – dodaje. – I mam większą tremę przed mikrofonem w kościele niż na stadionie – przyznaje. – Bo mam przeczytać tak, żeby ludzie zrozumieli słowo Boże – wyjaśnia poważnie. Podczas ferii zimowych Daniel pojechał na cztery dni na rekolekcje do franciszkanów, żeby pomyśleć, co ma robić w życiu, jakie jest jego powołanie. – Może pójdę do seminarium? – zastanawia się. – Dopiero za rok zdaję maturę, więc jeszcze wszystko może się zdarzyć – dodaje. W najbliższą Wielką Sobotę na stadionie w Wesołej znów odbędzie się mecz. Tym razem Bakuś nie przebierze się za pisankę. – W tym roku będę na Triduum – mówi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.