publikacja 16.11.2012 13:03
– Mamusiu, mogę iść na podwórko?
– Z tą dziurą w rajstopach?
– Nie... z tą Jolą z drugiego piętra.
– Zosiu co tak długo robisz w kuchni?
– Bo kostka lodu wpadła mi do wrzątku i nie mogę jej znaleźć.
– Wyobraź sobie... – skarży się blondynka koleżance. – Moja siostra urodziła dziecko i nie napisała mi, czy dziewczynkę, czy chłopca. Teraz nie wiem, czy jestem ciocią czy wujkiem….
Lato, słońce przygrzewa mocno, a baca siedzi przed chałupą w kożuchu.
– Baco, nie ciepło wam w tym kożuchu? – pyta turysta.
– Nie.
– A to niemożliwe! Naprawdę, zimno Wam?
– Nie.
– To jak Wam jest?
– Janek.
Policjant zatrzymuje kierowcę, który przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle. Rozpoznaje w nim swego byłego nauczyciela polskiego.
– No, panie profesorze – mówi policjant. – Mandatu panu nie wlepię, ale na jutro napisze mi pan 250 razy „Nie będę przejeżdżał na czerwonym świetle’”.
Po zakończeniu roku szkolnego Jasiu wraca do domu.
– Jasiu, gdzie masz świadectwo? – pyta tata.
– Pożyczyłem koledze, bo chciał nastraszyć rodziców.
– Jasiu, dlaczego nie było Cię wczoraj w szkole? – pyta nuczyciel.
– Bo mama wyprała mi skarpetki.
– I to był powód, żeby nie przychodzić do szkoły?
– Nie, proszę pani, ale na tych skarpetkach miałem ściągę na sprawdzian.
– Zosiu, co tak długo robisz w kuchni?
– Kostka lodu wpadła mi do wrzątku i nie mogę jej znaleźć.
Podczas przyjęcia weselnego:
– Synu, czy będziesz zawsze wiernym i kochającym małżonkiem? – pyta zaproszony ksiądz pana młodego.
– Będzie, będzie – odpowiada szybko panna młoda.
Mały Jasiu ogląda wieczorem wiadomości. Jest bardzo przejęty informacjami o katastrofach, klęskach żywiołowych, wojnach i zbrodniach. W końcu przed snem klęka do pacierza:
– Panie Boże – prosi – chroń mamusię, tatusia, siostrzyczkę i babcię, i mojego chomika. No i proszę Cię, uważaj na siebie, bo jak jeszcze Tobie się coś stanie, to będzie po nas...
Podczas wizytacji ministranci podają biskupowi kadzidło, które niestety, już wygasło.
– A gdzie żar, chłopcy? – pyta biskup.
– W sercu, Ekscelencjo!
Przychodzi Jasiu do sklepu i pyta:
– Czy dzisiaj jest niesteta?
– Jaka niesteta?
– Przecież wczoraj pan mówił, że niestety jeszcze nie ma.
Kibice rozmawiają przed meczem:
– Nie krzycz tak głośno na meczu, bo ogłuchniesz.
– Nie, dziękuję. Nie jestem głodny.
Baba miała kaszel i poszła do lekarza.
– Nie podoba mi się pani kaszel – mówi doktor.
– Przykro mi, ale innego nie mam!
U lekarza:
– Proszę to brać codziennie. Trzy łyżki rano i tyle samo wieczorem.
– Ojej, a ja mam w domu tylko dwie łyżki.
– Jaki śliczny z ciebie chłopiec! – zachwyca się ciocia. – Nosek po mamusi, oczy po tatusiu, usta po babci...
– ...a spodnie i buty po bracie! – dodaje Jasio.
Po 30 latach spotykają się szkolni koledzy:
– Ty jesteś bardziej łysy ode mnie! – mówi jeden.
– Jak to? Przecież obaj nie mamy ani jednego włosa!
– To, racja, ale ty masz większą głowę.
Dwie blondynki jadą pociągiem. Na podróż wzięły ze sobą banany. W chwili, gdy jedna z nich zaczęła jeść, pociąg wjechał do tunelu.
– Ugryzłaś już swojego banana? – pyta przerażona.
– Nie, jeszcze nie.
– To nie zaczynaj, bo ja ugryzłam i oślepłam.
Nad jeziorem do łowiącego ryby podchodzi leśniczy.
– Proszę pokazać kartę rybacką.
Wędkarz wyciąga z kieszeni kartę do gry.
– Co to ma znaczyć? – denerwuje się leśniczy.
– Nie wie pan? To joker, on zastępuje każdą kartę.
W szkole:
– Jasiu powiedz jakieś zdanie w trybie oznajmującym.
– Koń ciągnie wóz.
– Brawo! A teraz przekształć to zdanie w zdanie w trybie rozkazującym.
– Wio!
Podczas języka polskiego.
– Jak brzmi liczba mnoga od rzeczownika „niedziela? – pyta nauczyciel.
– Wakacje, proszę pani!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.