publikacja 22.03.2012 13:20
Antonina Krzysztoń * Ksiądz Kazimierz Orzechowski * Izabela Drobotowicz-Orkisz
Izabela Drobotowicz-Orkisz
aktorka, reżyser, założycielka Teatru Hagiograf im. św. Teresy z Lisieux w Krakowie
fot. ADAM WOJNAR
Izabela Drobotowicz-Orkisz
aktorka, reżyser, założycielka Teatru Hagiograf im. św. Teresy z Lisieux w Krakowie
Moja przyjaźń ze świętą Teresą od Dzieciątka Jezus rozpoczęła się 9 lat temu, podczas przedstawienia teatralnego pod tytułem „Zamieszkać z Tobą” według jej „Dziejów duszy”. Stanęłam pod krzyżem, tyłem do publiczności i... stał się cud. Jasno i wyraźnie usłyszałam: „Panie, jestem Twoim narzędziem”. Od tej chwili nie myślałam już: „Patrzcie, jaką jestem wspaniałą aktorką”.
Dzisiaj wiem, że to dzięki świętej Teresie. Ona mnie prowadziła, ale też nie chroniła przed cierpieniem. Dzień przed premierą mój mąż omal nie zginął w wypadku samochodowym. Potem dzięki świętej Teresie zyskałam nowy zawód – zostałam reżyserem, a mój film zdobył I nagrodę, dostałam świetny kontrakt i jednocześnie... moja córka zachorowała na białaczkę.
Dziś Weronika jest zachwycającą, zdrową dziewczyną. Kilka lat temu dostałam maleńkie relikwie mojej ukochanej Małej Tereski. Gościły już u wielu osób, które potrzebowały pomocy czy nawrócenia. Teraz nosi je kolega z naszego teatru, który zachorował na raka. Choroba sama z niego wychodzi. Wierzę, że to dzięki Teresce. Pan Bóg nie odmówi jej niczego. Teraz czekam na relikwie świętej Teresy w Krakowie.
Ksiądz Kazimierz Orzechowski
w telenoweli „Złotopolscy” gra księdza
fot. JÓZEF WOLNY
Ksiądz Kazimierz Orzechowski
w telenoweli „Złotopolscy” gra księdza
Z Małą Tereską od Dzieciątka Jezus jestem związany od dzieciństwa. Bardzo się z tego cieszę, bo pokochałem tę świętą i wiem, że ona odwzajemnia tę przyjaźń i miłość. Jej zawdzięczam moje kapłaństwo. Święcenia kapłańskie mam właśnie przez Tereskę załatwione w niebie. Teresa jest świętą od nadziei i ufności.
Jej słowa, że ufność Bogu nigdy nie jest za mała i że tyle otrzymujemy, ile się spodziewamy, a nawet więcej, zmieniły wszystko w moim życiu. Kiedy po raz pierwszy przeczytałem to w jej „Dziejach duszy”, od razu zapisałem obok datę i godzinę. Pomyślałem: „Kaziu, śmiało proś o kapłaństwo”. Jeszcze jedno wezwanie Teresy stało się mottem mojego życia: „Nigdy nie trać nadziei”. I nie tracę jej.
Antonina Krzysztoń
piosenkarka
fot. PAP
Zawsze myślę: „W górę serca, możesz zacząć jeszcze raz od początku”. Przeżyłem bardzo wiele cudownych rzeczy z tą świętą. Kiedy grałem w Teatrze Polskim w Warszawie, miałem okazję w sztuce „Maria Stuart” spotkać wielką aktorkę Ninę Andrycz, która wprost uwielbia Teresę od Dzieciątka Jezus.
Często przed rozpoczęciem przedstawienia rozmawialiśmy właśnie o tej świętej. Zdarzało się, że nawet nie zauważyliśmy, że wszyscy nam się przysłuchują. Ale to dobrze, taką miłością trzeba się dzielić.
Antonina Krzysztoń
piosenkarka
Wiele lat temu zetknęłam się z Małą Tereską. Jest mi ona szczególnie bliska. Zafascynowała mnie prostota tej świętej, jej miłość do Pana Jezusa, taka dziecięca i taka do końca.
Czytam wszystko, co napisała i widzę, jak jej słowa zmieniają moje życie. Zaprzyjaźniłam się nawet z siostrami karmelitankami. Moja ukochana święta Tereska od Dzieciątka Jezus towarzyszyła mi ostatnio przy nagrywaniu płyt.
Podczas nagrania przez cały czas wpatrywałam się w obrazek Małej Tereski. Nagrywałam piosenki i prosiłam ją o pomoc. Chciałam, żeby zaopiekowała się tym, co będzie na płycie, by to co nagram, dobrze służyło ludziom.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.