Historyjka o Marku może budzić śmiech, ale też politowanie i współczucie. Na pewno jednak nikt nie chciałby znaleźć się na miejscu bohatera opowiadania. Pół biedy, gdy ktoś zachowuje się przesądnie, bo się do tego przyzwyczaił. Gorzej, jeśli robi to z obawy o siebie i podporządkowuje temu całe życie.
rys. Małgorzata Wrona-Morawska
Chociaż jest coś, co sam zawdzięczam wierze w przesądy, na szczęście nie mojej wierze. Ponieważ brałem ślub w lipcu, miałem mniej problemów ze znalezieniem miejsca na przyjęcie. Zdecydowanie trudniej byłoby mi miesiąc wcześniej lub miesiąc później. Bo lipiec nie ma literki „r”, inaczej niż czerwiec i sierpień. Ślub w miesiącu bez „r”? – dziwili się niektórzy.
Osobiście, polecam! Niestety, zabobony są dziś wszędzie. Oto kilka rad, jakie słyszą mamy w ciąży: „Nie patrz na księżyc, bo dziecko będzie łyse”. „Nie patrz na słońce, bo dziecko będzie płaczliwe”. „Nie noś łańcuszka na szyi, bo dziecko okręci się pępowiną”.
„Nie patrz przez wizjer w drzwiach, bo dziecko będzie miało zeza”. „Nie patrz na ogień, bo dziecko będzie miało rumień na twarzy”. Ale to jeszcze nic. Niedawno spacerowałem, pchając dziecięcy wózek przez miasto. Zatrzymała mnie znajoma. Koniecznie chciała zobaczyć maleństwo. Po pięciu
sekundach rzuciła: „Chciałam tylko spojrzeć. Ale już odchodzę, żeby go nie zauroczyć...”. A ja naiwny myślałem, że urok rzucają czarownice. Jedno jest pewne. Wiara w zabobony wynika z bardzo dużego niedostatku wiary w to, że tylko Pan Bóg jest Panem mojego życia i to On kieruje wszystkim.
Taki niedostatek wiary to dopiero prawdziwa katastrofa. A trzynasty dzień miesiąca czasem okazuje się najszczęśliwszym dniem w życiu. Taki był na pewno dla Łucji, Hiacynty i Franciszka – pastuszków z Fatimy, którym co miesiąc, dokładnie trzynastego, ukazywała się Matka Boża.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.