Dzieciństwo Franciszka i Hiacynty niewiele różniło się od dzieciństwa Łucji i innych dzieci mieszkających w Aljustrel. Choć Franciszek bardziej od głośnych zabaw wolał zaszyć się gdzieś na uboczu i grać swoje kompozycje na fujarce albo nucić piosenki. Niewiele mówił, do zabawy włączał się tylko wtedy, gdy go zaproszono. Hiacynta była inna. Żywa i czasem uparta, ale bardzo delikatna i wrażliwa. Zdarzało się, że z pastwiska przynosiła na rękach małe owieczki, żeby się nie męczyły – jak mówiła.
O RÓŻAŃCU: