Był 23 dzień marca. Mama ze swoim czteroletnim synkiem i jego babcią wracali do domu jedną z ulic Warszawy. Nagle chłopiec pobiegł w stronę trawnika i… zniknął. Wpadł do studzienki kanalizacyjnej wypełnionej wodą. Wezwana straż pożarna wydobyła dziecko po 23 minutach. Nieprzytomnego chłopca przewieziono do szpitala. „Ponad godzinę mój synek był w stanie śmierci klinicznej. Lekarze dawali zaledwie 1 procent, że będzie żył, a jeżeli przeżyje, pozostanie w śpiączce.
Dzisiaj, kiedy piszę te słowa, kończy się drugi tydzień Wielkiego Postu. Kiedy „Mały Gość” trafi do Was, zacznie się czwarty. I do Wielkanocy zostaną nam niecałe trzy tygodnie. I dużo to, i mało… Dużo, bo jest jeszcze jakaś szansa, a mało, bo czas biegnie szybko i nawet trzy tygodnie można przegapić.
Można zmierzyć siebie, swój wzrost, swój rozmiar. Najtrudniej zmierzyć się ze sobą. Z nacie na pewno historię Dawida. Był najmłodszym synem Jessego z Betlejem. Lubił śpiewać i umiał pięknie grać na harfie. Miał jeszcze siedmiu starszych braci, ale w rodzinie to on zajmował się pasterstwem. Bardzo troszczył się o swoje owce. Pewnie przy nich nauczył się celnie strzelać z procy, by bronić ich przed dzikimi zwierzętami. A potem, gdy dorastał, został sługą Saula, króla Izraelitów. Król zabierał go też na wyprawy wojenne. Podczas jednej z nich wojska izraelskie walczyły z Filistynami. Gdy stanęli naprzeciw siebie, z szeregów filistyńskich wyszedł uzbrojony, ogromny wojownik. Nazywał się Goliat.
Kiedyś do naszej redakcji przyszedł list. Niezadowolona nastolatka pisała, że męczy ją… babcia. „Serio? To niemożliwe!” – pomyślą pewnie niektórzy. Ja też tak pomyślałam i od razu przypomniała mi się moja kochana babcia. Kiedy przychodziła – bo nie mieszkała z nami – siadałyśmy razem z nią i z moją mamą w kuchni (mama zawsze coś tam przygotowywała), a ja słuchałam. To były wyjątkowe chwile. Jak babcia może męczyć wnuczkę?
No właśnie. Chcecie wiedzieć, jak to jest? W sposób ciekawy grudniowe niebo tłumaczy siostra Dorotea Milewska, znana Wam już z numeru grudniowego. Siostra Dorotea jest dyrektorką liceum w Wałbrzychu, uczy fizyki i fascynuje ją astronomia.
Kto lubi czekać? Łapka w górę. Nie widzę, nie słyszę. Nie lubicie czekać? Ja też nie, przyznaję. Dzisiaj – tak mówią na mieście – już nikt nawet nie tyle nie lubi, co nie potrafi czekać. Wszystko chcemy mieć już, od razu, teraz i natychmiast.
Żyjemy razem. Ludzie na ziemi, dusze w czyśćcu i święci w niebie. Dzieli nas tylko granica śmierci. Ujrzałam Anioła Stróża, który mi kazał pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą.
Wystarczy, aby na piętnaście węgielków jeden był rozżarzony, to wnet powstanie żar ze wszystkich. To słowa Pauliny Jaricot. Nie znacie jej? Przyznam szczerze, że też o niej niewiele wiedziałam, aż do chwili, kiedy papież ogłosił, że Paulina będzie błogosławiona, co stało się w maju tego roku.
Życiowy kosmos trzeba wciąż porządkować, spinać to, co się rozlatuje, wybierać to, co najważniejsze. Najważniejsze jest zdrowie – mówią ludzie, kiedy składają życzenia albo kiedy pytają, co jest w życiu ważne. I pewnie w tym dużo racji, ale inni powiedzą, że najważniejsza jest rodzina. A jeszcze inni, że szczęście, że miłość, przyjaźń…
Piękna jest legenda o powstaniu Wisły. Pewnie w szkole albo jeszcze w przedszkolu słyszeliście tę opowieść. Dlaczego przypomniałam legendę o Wiśle? Bo na wakacje mamy taki pomysł, by iść jej szlakiem. A iść szlakiem Wisły to znaczy wędrować przez całą Polskę, od gór po morze.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.