nasze media Mały Gość 04/2024
dodane 21.07.2009 15:13

Prezent z objadania

Mam nadwagę i jest mi z tym źle. Nie chcę się odchudzać jak typowa nastolatka, nie udało mi się to nigdy. Jednak czuję, że moje łakomstwo jest na granicy grzechu. Czy można ten porblem rozwiązać tak, by to nie była próżność? Gimnazjalistka

Jako osoba wierząca spróbuj zrobić z postu prezent i ofiarę dla Boga. Unikaj przejadania się w jakiejś
intencji. Nie myśl o schudnięciu, bo już wiesz, że to Ci nie bardzo wychodzi, gdy chcesz się ograniczyć dla figury.
Spróbuj zrobić coś innego:
Wybierz sobie jakąś intencję, to może być nawet prośba o Twoje dobre życie, o błogosławieństwo, ale też to może być dla kogoś w rodzinie, kto choruje albo przeproszenie za coś, co kiedyś zrobiłaś. Taka Twoja umowa z Bogiem. W tej intencji przez tydzień nie tkniesz słodyczy lub bardzo je ograniczysz, ani razu nie najesz się w sposób przesadny, postarasz się jeść tyle, by by nie być głodną, ale nie traktować jedzenia jako sprawiania sobie przyjemności. Głupio takiej umowy nie dotrzymać. Jeśli nie chcesz tygodnia, to daj najpierw kilka dni, nawet dwa...
Jedzenie to czynności, które zaspokajają wiele różnych potrzeb. Ludzie w stresie się objadają, jedzeniem się pocieszają, smutki topią w słodyczach, nerwy w skubaniu fast foodów itd. Trzeba wrócić do starej zasady, że jedzenie to dar Boży potrzebny do życia. Ale to nie jest powód do przejadania się, podjadania, zaspokajania innych potrzeb. I Ty z tego zrezygnujesz w prezencie dla Pana Boga. Może
zrób to w intencji tych, którzy teraz umierają z głodu. Świat stoi na głowie, bo jedzenia jest tyle, że starczyłoby dla całej ludzkości. Tymczasem wielka część ma mnóstwo, a inna część, równie spora ma
nieustanny głod. Nie zasłużyli niczym na takie cierpienie. A my nie zasłużyliśmy na taki dar. W prezencie dla nich przestańmy się objadać.
Miałam niedawno spory problem. Tak bardzo potrzebowałam Bożej pomocy. Obiecałam w zamian rezygnację ze słodyczy, które bardzo lubię. Najpierw było mi ciężko. Ale jadłam jogurt, jabłka, czasami
wypiłam kubusia i okazało się, że dałam rady. A dodatkowo, gdy nie byłam przejedzona, to potrafiłam więcej pracować, czułam się lepiej. Czyli ofiarując coś, w zamian zostałam sama obdarowana. No i jeszcze koleżanki pytały, co takiego zrobiłam, że jeszcze zeszczuplałam. A ja się po prostu z Panem Bogiem umówiłam, że chcę mu dać prezent z mojego łakomstwa. Oczywiście, byłam też gotowa na to, że Pan Bóg mógłby nie pomóc w tej sprawie, bo przecież On wie lepiej, co jest dla nas dobre...
Jedzenie nie powinno być celem życia, tylko drobiazgiem potrzebnym, by przeżyć. Ruch daje więcej radości niż czekolada. Zorganizuj sobie ruch - polecam wszelkie prace domowe, szybkie spacery. Nie jestem zwolenniczką odchudzania, ktore może być szkodliwe dla zdrowia, w którym jest wiele próżności, nacisk na zewnętrzność.



Więcej listów:


















zadaj pytanie...









« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..