nasze media Mały Gość 04/2024

Gabriela Szulik

|

MGN 09/2014

dodane 22.01.2015 09:54

Lekcje na plaży, wulkanie, w oceanie

W tym roku Lusia i Wojtek nie pójdą 1 września do szkoły. Razem z rodzicami objeżdżają świat. Po drodze odwiedzają szkoły i swoich rówieśników.

U czymy się w autobusach, pociągach i podczas spacerów – napisała specjalnie dla „Małego Gościa” Lusia Łopacińska, najmłodsza z wędrującej po świecie rodziny. „To taka trochę inna nauka” – pisze dalej. „Dla mnie o wiele fajniejsza niż siedzenie w ławce. Nasze lekcje przyrody na przykład o wulkanach polegają na nocnej wspinaczce. Razem z rodzicami wspięłam się już na 7 wulkanów, z których najwyższy miał ponad 3 tysiące metrów n.p.m. Widziałam głębokie kratery i wiem, co to jest rzeka lawy, stożek wulkaniczny i las chmurowy. Inną lekcję mieliśmy na plaży w meksykańskim Tulum, gdzie w nocy obserwowaliśmy ogromne żółwice, które tu wychodzą na plażę i w piasku znoszą jaja. Największe ważą 350 kg i potrafią zostawić w gnieździe nawet 200 jaj. Tata uratował jednego żółwia, który zaklinował się w parasolach. Świetną lekcję miałam w morzu na rafie koralowej obok wy- spy Caye Calker. Widziałam tam płaszczkę, rekiny i bardzo rzadkie zwierzęta: manaty. To wielkie, prawie 3-metrowe krowy morskie. Swoją nazwę mają od diety, bo pasą się na podwodnych łąkach. Ale powiem wam, że już trochę tęsknię za normalną ławką w mojej klasie, a przede wszystkim za moimi koleżankami w szkole. Podczas naszej wyprawy chodzimy też po różnych szkołach i opowiadamy o Polsce, i o Toruniu – naszym mieście. Najbardziej podobała mi się wizyta w szkole w Gwatemali. Pewnego dnia dyrektorka szkoły w Gwatemali zaproponowała nam prezentację w jej szkole. Od razu się zgodziliśmy. Opowiedzieliśmy o zimie, rosole i bocianach. Pokazaliśmy dzieciom różne bajki z Bolkiem i Lolkiem, i Reksiem. Śmiały się, więc myślę, że chyba im się podobało. Podczas prezentacji pokazaliśmy mapę Polski. Dzieci w pewnym momencie wstały i też pokazały nam swoją flagę. Tutaj wszystkie dzieci mają czarne włosy i bardzo ciemną skórę. Wyglądałam przy nich, jakbym nasmarowała się mąką. Prawie wszystkie odwiedzone przez nas szkoły były bardzo biedne. Dzieci uczą się w niskich budynkach z blaszanym dachem, w których jest bardzo gorąco. Pojedyncze sale mają okna bez szyb. Gdy pada deszcz lub jest upał, to drewniane okiennice zabierają całe światło. Podłoga to często udeptana ziemia, a ławki to stare krzesełka z małymi stolikami. Wszystkie odrapane. W jednej sali w czasie prezentacji po klasie chodził pies. Aż tęskni mi się za moją nowoczesną szkołą muzyczną lub Salezjańską Szkołą mojego brata”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..