Pływa i kalmar się nazywa

Krzysztof Błażyca

|

MGN 03/2008

publikacja 05.02.2008 10:35

Płetwy zamiast śruby – to był strzał dziesiątkę! Projekt Michała z Krakowa przebił setki światowych wynalazków. W Brukseli zdobył złoty medal.

Pływa i kalmar się nazywa Projekty Michała powstają w komputerze. Na zdjęciu projekt łodzi podwodnej fot. Marek Piekara

 

Nowy sposób napędu pojazdów wodnych opracował Michał Latacz – student z Krakowa. Złoty medal zawdzięcza niewielkiemu „Kalmarowi” – modelowi przypominającemu katamaran odwrócony do góry nogami. Na nim Michał demonstruje opracowany przez siebie napęd, czyli płetwy zwane falującymi efektorami. Zużywają mało energii, są ciche i przyjazne dla środowiska.
 
Nauczycielka przyroda
Michał od najmłodszych lat sklejał modele, dłubał w domowym warsztacie. Zbudował nawet kuszę z... resoru od malucha. – Strzelała na odległość stu metrów – opowiada. – Strzała potrafiła przebić nawet dębową deskę. Ale tata kazał to od razu rozmontować – śmieje się. Pomysł na „Kalmara” przyszedł mu do głowy, gdy obserwował przyrodę. – Przyroda ma świetne rozwiązania techniczne – zachwyca się Michał. – Tylko brać przykład. Podczas studiów na Politechnice Krakowskiej Michał zetknął się z bioniką, czyli nauką, która bada przyrodę od strony technicznej, obserwuje, jak poruszają się organizmy, jak są zbudowane. Wystarczy, że człowiek umiejętnie zastosuje tę wiedzę w technice. Michała zainspirowały płaszczki i głowonogi. Obserwował je godzinami. – Skoro miliony lat ewolucji wykształciły u nich takie napędy, to znaczy, że coś w tym musi być – twierdzi z przekonaniem.
 
Uparty student
– Panie Michale, niech pan da sobie spokój, przecież to nie będzie pływać – słyszał nieraz. Nawet od naukowców. On jednak się uparł. W każdej wolnej chwili tworzył komputerowe projekty napędu na płetwy. Wiele odrzucił. Szukał najlepszych rozwiązań. W końcu na podstawie jedenastego projektu Michał zbudował „Kalmara”. To przykładowy model. Młody wynalazca chciał udowodnić, że jego napęd zadziała. – Nie jestem pierwszym, który opracował taki napęd – wyjaśnia. – Ale jako pierwszy udowodniłem, że to pływa. „Kalmar” został nagrodzony na Targach Innowacji Technicznych w Brukseli. Michał przebił sześciuset wystawców z całego świata. Współpracę zaoferowały mu zagraniczne firmy. Sukces go zaskoczył.
 
Płetwy lepsze niż śruba
Tajemnica sukcesu „Kalmara” tkwi w płetwowych efektorach. Reszta to nic nowego: silnik, przekładnie. Ważne, by płetwy były odpowiednio napędzane. – Wiem, że śruba jest prostsza, ale marnuje dużo energii – tłumaczy młody inżynier. – W moim napędzie „płetwy” łagodnie pobierają wodę, która dzięki temu mniej się burzy więc zużywa się mniej energii. A całość pracuje ciszej. Michał zaznacza, że jego napęd nie nadaje się do bardzo szybkich motorówek. Może znaleźć zastosowanie w jachtach, rowerach wodnych, w barkach służących do transportu wodnego. – Ten napęd zużywa pięć razy mniej paliwa – przekonuje.
 
Rower z klocków
„Kalmar” to nie jedyny projekt Michała. – A to, co za torpeda? – pytam. – To projekt turystycznej łodzi podwodnej – śmieje się konstruktor. – Pomieści 10 osób. Ma się zanurzać do 40 metrów. Ale najpierw zbuduję rower wodny, który wykorzysta napęd opracowany do „Kalmara”. – Ma pływać szybciej i tak, żeby mniej nogi bolały – podkreśla Michał. Można go poskładać jak z klocków. Każdy element zastąpić innym. Michał myśli też o zbudowaniu roweru-platformy. Dla kilkunastu osób. Mówiąc o łodzi podwodnej, roztacza wizje podwodnych wycieczek po jeziorach. Nie buja jednak w obłokach. Wie, że złoty medal za „Kalmara” zdobył dzięki wytrwałości. – Gdy coś wydaje się trudne, nieosiągalne, to znaczy, że jest się na dobrej drodze – mówi. – Wtedy nie wolno się poddawać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.