Misjonarki pod koszem

Piotr Sacha

|

MGN 12/2010

publikacja 10.11.2010 14:29

Z piłką do kosza potrafią wyczyniać cuda. Ale prawdziwe cuda dzieją się dopiero wtedy, gdy schodzą z parkietu.

Misjonarki pod koszem Pod autografem Sidney Spencer dopisała „JR 32:27”. I odesłała do słów z ksiegi Jeremiasza: „Oto Ja jestem Pan, Bóg wszelkiego ciała” fot. AGENCJA GAZETA/DANIEL ADAMSKI

 

Shanna, Sidney, Linda i Kristen występują w najlepszej na świecie koszykarskiej lidze dla kobiet – WNBA. We wrześniu, gdy kończy się sezon gry w USA, zawodniczki rozjeżdżają się do klubów w Europie. – Nie gram dla pochwał, ani dla trofeów – mówi Sidney. – Wykorzystuję tylko talent, jaki dał mi Bóg. – Dzięki koszykówce mogę dzielić się moją wiarą z innymi – stwierdza Shanna.
 
SHANNA JAK ŚW. PAWEŁ – Biblię czytam codziennie – opowiada „Małemu Gościowi” amerykańska koszykarka Shanna Crossley. – To mój powszedni chleb, moja wskazówka. Bez niej nie wiedziałabym, co robić – tłumaczy. Shanna dorastała w religij nym domu. – Gdy miałam 7 lat, któregoś wieczoru wróciłam z kościoła do domu bardzo przestraszona – wspomina koszykarka. – Usłyszałam, jak wygląda piekło. Bałam się. Poprosiłam rodziców, żeby pomogli mi zaprosić Pana Jezusa do mojego serca. Po latach całe swoje życie oddałam Panu Bogu. Już nie ze strachu, ale z miłości do Niego – kończy Shanna. Od września Shanna gra w tureckim Tarsie, mieście św. Pawła Apostoła. – A w Turcji główną religią jest islam. Już samo wypowiedzenie imienia Jezus może ściągnąć kłopoty – opowiada. – To trudne wyzwanie. Dlatego modlę się, by Bóg posługiwał się mną i moim sportowym talentem – dodaje. – Bo ja chcę dzielić się wiarą.
 
LEPSZE ŻYCIE SIDNEY
Sidney Spencer to mistrzyni w rzutach za trzy punkty. W czerwcu tego roku z drużyną z Gorzowa Wielkopolskiego wywalczyła wicemistrzostwo Polski. Potem wróciła, by grać w New York Liberty. A już w październiku jeździła po swoim kraju, by opowiadać o koszykówce i… o Panu Bogu. Teraz szuka nowego klubu w Europie. Jej zdjęcie można zobaczyć w kalendarzu na 2010 rok. Z koleżankami z Gorzowa Sidney pozowała na basenie. Później w rogu strony z lutym dopisała „JR 32:27”. To fragment z Księgi Jeremiasza: „Oto Ja jestem Pan, Bóg wszelkiego ciała”. Gdy Sidney miała 17 lat, zdobyła tytuł Koszykarskiej Miss Stanu Alabama. – Zastanawiałam się wtedy, jaki wybrać uniwersytet – opowiada „Małemu Gościowi” koszykarka. – Myślałam, myślałam i coraz bardziej się denerwowałam. Przeczytałam w Biblii, że najlepszy plan ma dla mnie Bóg. Skoro tak, to wszystko Mu oddałam: szkołę, sport, marzenia – dodaje. – Zrozumiałam, że On wybierze lepiej niż ja. Jestem pewna, że Bóg dał mi koszykówkę po to, bym mogła dawać świadectwo wiary. Gdy już zakończę koszykarską karierę, będę jeździć po całym świecie, uczyć koszykówki i… opowiadać o Jezusie. Dziennikarze chętnie proszą Sidney o wypowiedź. Gdy pada pytanie o ulubioną książkę, koszykarka odpowiada błyskawicznie: – Każdego dnia czytam Biblię! – Z Panem Bogiem rozmawiam tak samo jak z rodzicami czy przyjaciółmi – mówi. – Jeśli nawet krótką chwilę spędzam w ciągu dnia tylko z Jezusem, moje życie zmienia się na lepsze.
 
RADOSNA LINDA
Linda Fröhlich jest podporą reprezentacji Niemiec. Od lat przyjaźni się z Sidney. Razem grały w USA, a później w słowackiej drużynie Dobrych Aniołów z Koszyc. Na co dzień Linda gra w hiszpańskiej drużynie Ros Casares Valencia. W koszykówce zakochała się na obozie sportowym, gdy miała 13 lat. Pięć lat później wyjechała do szkoły w Stanach Zjednoczonych. – Ludzie często pytali, dlaczego wciąż się uśmiecham – wspomina koszykarka. – Bo nazywam się Fröhlich, a to po niemiecku znaczy „radosna” – śmieje się Linda. – W USA spotkałam ludzi, którzy promieniowali radością, choć nie nazywali się Fröhlich. „To dlatego, że prowadzi nas Pan Bóg” – odpowiadali. Bardzo mnie to dziwiło. Któregoś dnia poszłam do kościoła i zrozumiałam, co znaczy, że Pan Jezus umarł na krzyżu, by zapłacić za moje grzechy – opowiada Niemka. – Gdy dziś ktoś mnie pyta, dlaczego wciąż się uśmiecham, odpowiadam, że jest we mnie Boża radość. Linda też – podobnie jak jej przyjaciółka Sidney – czyta Biblię. Można się o tym przekonać, klikając na jej blog. Niedawno swój wpis zatytułowała: „Niedzielna myśl”. Linda rozważa tam fragment z księgi Izajasza i poniżej dopisuje: „Odkrywajcie, co myśli o was Pan Bóg. Na Jego opinii, a nie innych ludzi, opierajcie swoje życie” – Biblia, jak mówi List do Koryntian, to nasza zbroja w codziennej walce duchowej. Dzięki niej jesteśmy gotowi na każde starcie – mówi „Małemu Gościowi” Linda. – Dlatego czytam Pismo Święte codziennie! Dołączyłam do mojego męża. Dla niego czytanie Biblii to od 20 lat taki dobry nawyk – dodaje.
 
ODKRYCIE KRISTEN
Kristen Brooke Sharp znana jest bardziej jako K.B. Obecnie koszykarka zdobywa punkty dla francuskiej drużyny USO Mondeville. A w WNBA ostatnio występowała w Chicago Sky. Kristen chodziła do szkoły katolickiej, choć mama jest baptystką. – Lubiłam chodzić do kościoła katolickiego – wspomina koszykarka. – Tam mogłam przyjąć Komunię, wyspowiadać się. No i była szkółka niedzielna! Niestety, w pewnym momencie z bratem przestaliśmy chodzić na Msze. Dopiero w Rosji, gdzie Kristen spędziła swój pierwszy sezon poza WNBA, coś zaczęło się zmieniać w jej wierze. – W Petersburgu miałam dużo wolnego czasu – opowiada. – Pomyślałam: poczytam Biblię. Byłam zaskoczona, że słowo Boże może być takie ciekawe. I wiele rzeczy stało się dla mnie jasnych – dodaje. – Odtąd coraz więcej myślałam o tym, kim jest dla mnie Bóg. Moja wiara umocniła się, gdy trafiłam do klubu w Izraelu. Tam mogłam dotknąć miejsc, gdzie wszystko się zaczęło. 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.