Złoty pieniążek w Bolonii

Katarzyna Szaraniec

|

MGN 12/2010

publikacja 10.11.2010 14:20

Razem śpiewają, jedzą spaghetti. Nie znają języków obcych, a dogadują się bez problemu. Przyjaźnie kilkulatków zawarte podczas wspólnej zabawy trwają nieraz do końca życia.

Złoty pieniążek w Bolonii Tegoroczni soliści festiwalu Zecchino d'Oro z Sabriną Simoni, dyrygentką chóru Piccolo Coro. W czerwonej sukience Zuzia Rosa z Krakowa fot. INSTYTUT ANTONIANO

 


Raz do roku na kilka dni Bolonia w północnych Włoszech zamienia się w miasto dzieci. Tym razem stanie się to w połowie listopada. Od 16 do 20, w mieście między rzeką Pad a Apeninami, gdzie znajduje się najstarszy uniwersytet świata, po raz 53. odbędzie się międzynarodowy festiwal piosenki dziecięcej Zecchino D’Oro (Złoty Pieniążek). Wśród uczestników będzie również dziesięcioletnia Zuzia z Krakowa.
 
O MARZENIACH
Polska piosenka dopiero piąty raz będzie reprezentowana na dziecięcym festiwalu odbywającym się we Włoszech już ponad pięćdziesiąt lat. Sześć lat temu 6-letnia Asia Strembicka śpiewała piosenkę „Patataj”. W tym roku Zuzia Rosa zaśpiewa piosenkę „Dobre dobranoc” (Un sogno nel cielo) o marzeniach dziewczynki wpatrującej się w rozgwieżdżone niebo. – Piosenka bardzo mi się podoba – mówi Zuzia. – Ale nie mogę zdradzić do końca jej treści, bo to tajemnica aż do rozpoczęcia konkursu. Zuzię do udziału w festiwalu namówiła pani dyrektor szkoły muzycznej. – Dobrze, że chodzę do tej szkoły – mówi dziewczynka. – Dzięki temu, że znam tematy muzyczne, umiałam się porozumieć z dyrygentką. – A poza tym rozmawiałyśmy na migi – śmieje się. Zuzia jest bardzo pracowita. Nie tylko uczy się grać na fortepianie, występuje też w teatrze, śpiewa, a jej wielką miłością są zwierzęta, zwłaszcza konie.
 
O SPOTKANIU PRZY STOLE
W piosenkach festiwalu Zecchino d’Oro słychać instrumenty, melodie, a nawet legendy rejonu świata, z którego przyjechał solista. Ale mali wykonawcy śpiewają przede wszystkim o tym, czym żyją. Na przykład o tym, jak w Indiach spędza się czas w porze deszczowej albo, o marzeniach dzieci w Syrii. Śpiewają też, że są zmęczone wielką ilością codziennych zajęć angielskiego, tańca, pływania… i bardzo marzą o spokojnym spacerze z mamą i tatą. Wielkim przebojem zeszłorocznego festiwalu była piosenka „Tutti a tavola”, czyli „Wszyscy do stołu”. Luana śpiewała, że posiłek przy stole to okazja do radosnego i smacznego spędzenia czasu z całą rodziną. 
 
O KWIATACH DLA MISJI
Podczas festiwalu dziecięce jury ocenia piosenkę, nie dziecko. To znaczy, że główną nagrodę otrzymuje autor muzyki i słów. Natomiast śpiewające dzieci dostają takie same upominki. Nie ma mowy o gwiazdorstwie. Soliści spoza Włoch tylko jedną zwrotkę wykonują w ojczystym języku. Pozostałe zwrotki muszą zaśpiewać po włosku. Od jakiegoś czasu podczas festiwalu trwa też akcja na rzecz misji prowadzonych przez włoskich franciszkanów, zwana „Fiore di solidarieta”, czyli „Kwiaty solidarności”. Dzięki ofi arności widzów powstają szkoły, przedszkola i punkty medyczne dla dzieci w najuboższych rejonach świata. W tym roku „Kwiat solidarności” rozkwitnie dla dzieci z Haiti.
 
O ZUPIE GRZYBOWEJ
A po festiwalu uczestnicy mają okazję poznać kulinarne zwyczaje kolegów z różnych stron świata podczas tak zwanej Cena delle Nazioni, czyli kolacji różnych narodowości. Chodzi o to, że mama występującego solisty musi przygotować potrawy typowe dla swojego regionu. Mamy czasem nawet z domu przywożą odpowiednie składniki i… zaczyna się wielkie gotowanie i pieczenie. – Wie pani, ja muszę jechać do Bolonii, bo tylko ja w tym domu umiem gotować – śmieje się pani Iwona, ciocia Zuzi. – Menu mam już dokładnie zaplanowane – dodaje. – Będzie bigos, zupa grzybowa, pasztet i szarlotka przywieziona z Polski. – Nie bardzo wierzę, że uda mi się ją upiec we Włoszech – dodaje ciocia Zuzi Rosy.
 
O DOBREJ MARIELE
Zecchino d’Oro jest jak wirus. Niektórzy noszą go przez całe życie. Tak było w przypadku Karoliny Olczedajewskiej, która reprezentowała Polskę na 32. festiwalu Zecchino d’Oro w 1989 r. – Kiedy dorosłam – mówi dziś Karolina – zapragnęłam stworzyć w Polsce chór podobny do Piccolo Coro, który towarzyszy solistom śpiewającym podczas festiwalu Zecchino d’Oro. Chórzyści mają od 4 do 11 lat. Założycielką chóru Piccolo Coro dell' Antoniano była Mariele Ventre. – Gdy poznałam Mariele, miałam tylko 5 lat – wspomina Karolina. – Ale bardzo ją polubiłam. Chciałam wszystko robić jak ona: grać na fortepianie, pracować z dziećmi, być tak samo pogodna i dobra. Z Mariele rozumieliśmy się bez słów. Potrafi ła nas rozśmieszyć i jednym spojrzeniem dodać odwagi przed występem. Mariele Ventre umarła w 1995 roku, a na jej cześć chór nazywa się teraz Piccolo Coro Mariele Ventre dell' Antoniano. Dyryguje nim Sabrina Simoni.
 
O NAWIJANIU MAKARONU
Atmosfera panująca podczas festiwalu jest niepowtarzalna. – Przede wszystkim urzekły mnie wesołe i szalone zabawy – wspomina Karolina. – Najwięcej było oczywiście małych Włochów, ale spotkałam też dzieci z Francji, Holandii, Rumunii, a nawet z Wybrzeża Kości Słoniowej i z Peru. Nikt z nas nie znał języków obcych, a dogadywaliśmy się bez problemu. Do dziś utrzymuję kontakt z kilkoma osobami poznanymi wtedy w Bolonii. Wtedy też nauczyłam się jeść spaghetti – śmieje Karolina. – Wcześniej nie umiałam nawij ać zgrabnie makaronu na widelec bez użycia łyżki. Marzenie Karoliny sprzed wielu lat powoli zaczyna się spełniać. Na warszawskim Grochowie powstał chórek dziecięcy. Nazywa się Mille Voci (Tysiąc głosów) – tak, jak jedna z piosenek Piccolo Coro. – Dzieci śpiewają piosenki, które sama komponuję – mówi Karolina – oraz polskie wersje piosenek Piccolo Coro.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.