Poszukiwanie sensu życia

publikacja 21.07.2009 11:24

Czuję się samotna, niezrozumiana. Ostatnio przyjaciółka nawet nie próbowała mnie pocieszać. Tak często mam doły- bo nie mam chłopaka, nie widzę sensu w życiu, nie potrafię byc wesoła, jestem brzydka. Chyba zgubiłam wiarę, która innym pomaga. Oddalam się od Boga.... Nieszczęśliwa

Mam takie kobiece porównanie- otóż nastolatek jest jak potrawa, która za kilka minut będzie gotowa. Koniec gotowania lub smażenia, pieczenia jest taki ważny. Wszystko można wówczas zepsuć- przesolić, spalić, przedobrzyć i całe przygotoania oraz starania biorą w łeb.
Dlatego młodość jest taka trudna. M. Musierowcz w "Noelce" napisała trafnie, że prawdziwa młodość w przeciwieństwie do dzieciństwa obfituje w smutek, łzy...
Św. Augustyn napisał, że "niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Panu". To jest bardzo mądre. Bo my przez całe życie tęsknimy do Boga. A Bóg jest Miłością. Dlatego tak niesamowicie tej milości potrzebujemy. Dziecko chce mieć całą mamę dla siebie. W szkole chce mieć mnóstwo przyjaciół takich dla siebie. Potem chce się chłopaka na wyłączność, męża, dzieci...a to w sumie jest szukanie Boga.
Pisałaś, że tracisz sens życia. Znowu odpowiem literacko. Człowiek jest jak witraż, który pokazuje całą swoją urodę, gdy świeci słońce, gdy światło go przenika. W nocy witraż jest tylko kawałkiem ciemnego szkiełka. Gdy mamy silną wiarę, to jesteśmy rozświetleni, a gdy wiara ginie, stajemy się bezużytecznym szkiełkiem. Czasami ktoś nie ma wiary, ale ma w sobie dużo miłości- do ludzi, do przyrody, do sztuki. Taki człowiek nawet nie czuje, że zbliża się do Boga i dlatego jest radosny,
spełniony.
Moja rada- odnajdziesz sens życia, gdy spotkasz Boga. A póki Go nie spotkasz, to sens odnajdziesz w kontaktach z ludźmi, ale w takich kontaktach, gdy Ty będziesz siebie ludziom dawała. Poświęcisz im czas, uwagę, będziesz pomagać, pocieszać, śmiać się z nimi, rozbawiać...."Kochać człowieka, by zdążyć do Boga"- jak mądrze napisał poeta.

Rozumiem tę sytuację, gdy czujesz, że jedna z koleżanek nie pocieszała Cię. Ale może ją męczy Twoja lekka histeria? Napisała niedawno dziewczyna, która ten trudny etap ma już za sobą. I ona teraz podziwia wszystkich- przyjaciół i rodzinę, że z nią wytrzymali....

Nie bój się samotności. Bo nigdy nie jesteś sama. Pod oknem stoi Ktoś, kto czeka i jest w Tobie zakochany bez wzajemności. To Bóg. Gdy to pojmiesz, to już nigdy nie będziesz samotna i nigdy nie poczujesz bezsensu...
Dobrym lekarstwem jest entuzjazm. Rzuć sie w jakąś dziedzinę z entuzjazmem, zapałem...etuzjasta przebywa na szczycie świata. A Ty może za dużo przebywasz w dolinie?
Podejmuj próby dojrzewania psychicznego. A psychiczna dojrzałość to pewność siebie, przekonanie, że jestem w czymś dobra, że mam wiele zalet, że Bóg mnie kocha, że mam talenty, że życie jest piękne, że moje marzenia mogą być zrealizowane, ale mogą mi się zdarzyć błędy, porażki i to nie jest koniec świata....
Pisałaś też o niezadowoleniu ze swojego wyglądu. A ja jestem pewna, że masz w wyglądzie zalety. Poszukaj ich, pokaż je, ukryj różne drobiazgi, których w sobie nie lubisz, pracuj nad sobą. Pomyśl, jaką chciałabyś mieć przyjaciółkę i sama staraj się taka właśnie być.



Więcej listów:





















zadaj pytanie...