Twardziele w kościele

Piotr Sacha

|

MGN 06/2011

publikacja 06.05.2011 09:24

Na zbiórki przynoszą plastikowe butelki i gazety. A w listopadzie, w dniu św. Tarsycjusza urządzają prawdziwy pokaz fajerwerków.

Twardziele w kościele „Tylko twardziele służą w kościele” – przypomina ks. Cezariusz Wala, opiekun ministrantów fot. ROMAN KOSZOWSKI

W pobliże kościoła podjeżdża śmieciarka. Dwa kontenery – żółty z plastikiem i niebieski z makulaturą – pękają w szwach. – Nasz rekord to dwa dni – uśmiecha się Sebastian Wróbel. – Tyle czasu potrzebowaliśmy, żeby zapełnić kontenery – dodaje. Segregując śmieci, ministranci z Bogucic, dzielnicy Katowic, zbierają punkty w sklepie IKEA. – Dzięki temu mamy już 6 stołów i 12 krzeseł. I jeszcze bizona… To taki dywanik – chłopcy pokazują swoją nową salkę.

KRZYŻ ZA PUNKTY
Na sobotnią zbiórkę przynoszą butelki czy gazety z minionego tygodnia. W ministrancką akcję segregowania odpadów włączają się nawet niektórzy parafi anie. – To budzi w nas takie poczucie obowiązku – mówi poważnie animator Ryszard Szymik. Rysiek prowadzi spotkania jednej z pięciu grup ministrantów. Zbiórki to nie tylko przekazywanie ogłoszeń dotyczących służby. To są też rozmowy i o Kościele, i o wierze. – Najpierw animator stawia grupie pytania, a ministranci sami szukają odpowiedzi – tłumaczy Rysiek. – Na przykład: „Czym jest grzech?”, albo „Czym jest odpust zupełny?”. Potem wszystkie grupy przychodzą do jednej sali ze swoimi wnioskami. Tylko jeden ministrant nosi na komży duży krzyż. To ministrant miesiąca. – Noszę go na każdej Mszy, kiedy służę – mówi Krzysiek Gawlik. – Bo w poprzednim miesiącu zdobyłem najwięcej punktów za obecność w kościele. Niedługo przekażę krzyż kolejnemu ministrantowi – dodaje zdobywca 34 punktów.

DO SZKOŁY Z ALBAMI
Od początku roku szkolnego, raz w miesiącu, ministranci poznają coś z historii Francji. – Bo w wakacje jedziemy razem do Paryża! – cieszy się Łukasz Lesiak. Za jego plecami, w jednej z salek ministranckich, wisi duży plakat wieży Eiffla. – Zawsze ktoś inny przygotowuje temat – tłumaczy Sebastian Wróbel. – Ja na przykład pokazywałem slajdy katedry Notre Dame. – Niektórzy chcieliby być ministrantami, ale się tego wstydzą – przyznaje Łukasz, piątoklasista. – Dlatego namawiam swoich kolegów, żeby przyszli służyć Bogu. Starsi ministranci odwiedzają szkołę podstawową. Pokazują swoje alby i opowiadają uczniom o służbie przy ołtarzu. – Tylko twardziele służą w kościele – uśmiecha się ks. Cezariusz Wala, opiekun ministrantów. – Takie hasło od niedawna krąży wśród nas – dodaje. A wielu przekona się o tym w czerwcu, podczas parafialnego festynu ministrantów. Oczywiście może przyjść każdy. – Dla najmłodszych mamy tor przeszkód, gry i zabawy. Dla rodziców czy dziadków, dobrą kawę i ciasto w kawiarence – zapraszają ministranci z Bogucic.

NARTY NA EKRANIE, PIŁKA W REALU
O każdym z trzydziestu bogucickich ministrantów można dowiedzieć się czegoś ze świetnej strony internetowej – najlepszej w archidiecezji katowickiej. Zamieszczają tam nie tylko bieżące informacje, ale są też dowcipne historie, jest galeria zdjęć, a nawet quiz z nagrodami. Po zbiórce ministranci zwykle razem na boisku grają w piłkę. – Niedawno wygraliśmy mistrzostwa dekanatu w kategorii podstawówek – przypomina Grzesiek Sobolewski. Czasem zjeżdżają wirtualnie ze stoku na nartach. Łukasz i Bogdan pierwsi stają przed konsolą gier i od razu wysoko podskakują. Bo w tej konsoli nie używa się pada, ale naśladuje ruchy sportowców. – Nisko na nogach! – dopingują koledzy. Pozostali zbierają się już wokół stołu do bilardu i piłkarzyków. – Po dłuższej grze są tak umęczeni, jakby naprawdę grali w piłkę czy jeździli na nartach – śmieje się ks. Cezariusz. – Jeśli ministrant zawalił służbę albo źle się zachowywał w szkole, nie może korzystać z salki – zaznacza opiekun.

OGNIE TARSYCJUSZA
W każdy pierwszy czwartek miesiąca w Bogucicach jest wyjątkowa Msza św. Wszyscy ministranci służą wtedy zawsze do Mszy o powołania kapłańskie. Tego samego wieczoru spotykają się potem z rodzicami i księdzem. – Dzięki tym czwartkom rodzice ministrantów są ze sobą zżyci – zapewnia ks. Cezariusz. A ministranci mają swoje święto, na które czekają przez cały rok. – To najważniejszy dzień – mówią zgodnie. – Wspomnienie św. Tarsycjusza, naszego patrona. Wtedy, podczas Eucharystii, kandydaci stają się ministrantami. A potem urządzamy zabawę, którą kończą fajerwerki – opowiada Janusz Sternal. – Wcześniej uprzedzamy parafi an, że będzie głośno – śmieje się Rysiek. – A w Wielkim Poście – dodaje – organizujemy trzydniowe rekolekcje dla siebie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.