Módl się i pracuj, i ... czytaj

Piotr Sacha

|

MGN 01/2010

publikacja 16.12.2009 08:57

Uczą się łaciny i filozofii, mają zajęcia artystyczne i lekcje twórczości.Znają problemy chrześcijan na całym świecie. Codziennie modlą się za nich w innym języku.

Módl się i pracuj, i ... czytaj Uczniowie ze Wschodu mieszkają w szkolnej bursie. Od lewej: Maks Reńkiewicz i Romek Kułyk z Ukrainy oraz Wiktor Bojnow z Turkmenistanu fot. HENRYK PRZONDZIONO

Nad godłem szkoły łacińskie słowa: „Ora et labora et lege”, czyli: „Módl się i pracuj, i czytaj”. Gimnazjum męskie św. Stanisława Kostki powstało w Warszawie w 1908 roku. W 1944 roku szkołę zamknięto na blisko 50 lat. Dyrektorem przez wiele lat był tu błogosławiony ks. Roman Archutowski, męczennik z czasów wojny. W 1929 roku na krótko pojawiło się w szkole pismo „Orlim lotem”. Dziś uczniowie Kolegium św. Stanisława Kostki w Warszawie pod tym samym tytułem redagują gazetkę w internecie. 

KOLEDZY Z KOLEGIUM
Tuż przy warszawskim parku w Wilanowie znajduje się kościół – kolegiata św. Anny. W parafialnych budynkach przy ul. Kolegiackiej mieści się Kolegium św. Stanisława Kostki. Chociaż w nazwie szkoły nie ma słowa „katolicka”, wszyscy pamiętają, że imię patrona zobowiązuje. Każdego dnia, dokładnie o godz. 12.10, w trzech szkolnych budynkach rozpoczyna się modlitwa „Anioł Pański”. A w liceum uczniowie modlą się też za chrześcij an na całym świecie. Codziennie w innym języku słychać „Ojcze nasz”, bo wśród uczniów są licealiści z Ukrainy, Białorusi, Kazachstanu, Turkmenistanu, Kirgizji i z Rosji. – Ta szkoła zawsze była katolicka i uczyła patriotyzmu. Dlatego w PRL-u nie mogła istnieć – wyjaśnia dyrektor Urszula Korab. – Dziś podtrzymujemy przedwojenne tradycje i uczymy miłości do ojczyzny. A to, co wnoszą uczniowie ze Wschodu, tylko ubogaca nasz patriotyzm – dodaje. W kolegium mogą uczyć się potomkowie Polaków, którzy z różnych powodów znaleźli się w krajach byłego Związku Radzieckiego. Dziś w liceum swoje polskie korzenie odkrywa na nowo 67 dziewcząt i chłopców. Aby zacząć naukę w tej szkole, musieli spełnić trzy warunki: dobre świadectwo, wielka chęć do nauki i chęć poznawania Polski. 

DOM W TURKMENISTANIE
Romek Kułuk i Maksymilian Reńkiewicz przyjechali z Podola na Ukrainie. W tym roku przygotowują się do matury. Chociaż babcia i dziadek Romka to Polacy, jeszcze cztery lata temu chłopak nie znał wcale polskiego. – Zrozumiałem tylko pierwsze dwa słowa na progu szkoły: „Dzień dobry”– wspomina Romek. – Ale gdy potem zawołano: „Wychodzimy na kolację”, nie miałem już bladego pojęcia, o czym mowa – śmieje się. Maturzysta marzy o studiach socjologicznych. – Przez ostatnie cztery lata lepiej poznałem Polskę niż wcześniej Ukrainę – zapewnia. Tak jak pozostali, chce zostać w Polsce na stałe. Babcia Wiktora Bojnowa urodziła się w Polsce, ale całe życie mieszkała w Turkmenistanie w Azji Środkowej, między Afganistanem a Iranem. Wiktor pokonał 6 tys. kilometrów, by uczyć się w polskiej szkole. – W 1997 roku do Aszchabadu w Turkmenistanie, gdzie się wychowywałem, przybyli z Polski ojcowie oblaci – opowiada. – To od nich dowiedziałem się o kolegium św. Stanisława Kostki, poznałem wiarę katolicką. W kraju muzułmańskim to wszystko bardzo trudne – dodaje. – Dlatego spotykaliśmy się z księżmi na modlitwie po domach.

ODŚWIEŻANIE UMYSŁU
Uczniowie ze Wschodu chętnie włączają się w prace Szkolnego Koła Caritas. – Odwiedzamy chorych w hospicjum, w szpitalach. Raz w tygodniu rozdajemy dary ubogim rodzinom. Przed świętami pomagamy też przy parafi i – roznosimy dary osobom niepełnosprawnym – wymienia Marysia Borsuk z Ukrainy. Dziewczęta pomagają też najmłodszym w zajęciach świetlicowych w szkole podstawowej. – Kontakty ze starszymi uczniami z innych krajów uczą dzieci otwartości – uważa Jarosław Tratkiewicz, tata Adasia z pierwszej klasy. Wczesnym popołudniem szkoła podstawowa przypomina szkołę artystyczną. Dzieci kończą lekcje rysunku, bo za chwilę rozpoczną zajęcia z gry na pianinie lub na skrzypcach. Potem kształcenie teatralne i rytmika. – Te zajęcia są obowiązkowe – uśmiecha się Wiktoria Olęcka-Bukowska, trzecioklasistka. – Dzięki nim może nam się odświeżyć umysł, aby dalej się uczyć – tłumaczy poważnie. – Poza tym te lekcje rozwij ają naszą wyobraźnię – kończy Wiktoria. Gdy Wiktoria rysuje, Adaś Tratkiewicz ćwiczy grę na pianinie. – Gram moje ulubione „Scherzino” – rzuca na powitanie pierwszoklasista. – To dobry wiek, żeby rozwijać w dzieciach muzyczne talenty – tłumaczy pan Łukasz Mrozik, instruktor Adasia. Pan Łukasz prowadzi też szkolny chór. Po trzeciej klasie Adaś i jego koledzy zdecydują, które z artystycznych zajęć będą kontynuowali.

MOTYL JAK OŁÓWEK I SZYBKI KOLOR
W planie zajęć jest też lekcja... twórczości. Prowadzi je pani Anna Żebrowska. Zaczyna się od rozgrzewki twórczej, to znaczy dzieci pokazują lub rysują, jak czują się tego dnia. Później padają dziwne pytania. Na przykład: „Dlaczego motyl podobny jest do ołówka?”. „Jaki kolor jest najszybszy?”. – Dzieci wiedzą, że na każde pytanie jest wiele dobrych odpowiedzi – wyjaśnia pani Żebrowska. – I razem szukają twórczych rozwiązań. Po takiej rozgrzewce umysłowej czas na prawdziwą przygodę intelektualną. „W pewnym królestwie żył smutny król. Jaki przedmiot w klasie pomógłby go uszczęśliwić?” – po tym wprowadzeniu zaczyna się dziecięca burza mózgów. A gdy już padną wszystkie możliwe odpowiedzi, zostaje jeszcze wspólne odegranie scenki.

ZAKONNICA W LABORATORIUM
W gimnazjum zaglądamy do jednej z sal. Trwają zajęcia koła chemicznego. Kilkoro uczniów stoi wokół szklanej aparatury. Słuchają wskazówek, jak wykonać jedno z ćwiczeń. Zajęcia prowadzi... siostra zakonna. Siostra Regina ze Zgromadzenia Sióstr Pasjonistek uczy w szkole nie tylko religii, ale i chemii. Sama uczyła się w technikum chemicznym, a potem studiowała chemię. Powołanie przyszło na studiach, i już w klasztorze broniła pracy magisterskiej. – W czerwcu, podczas Szkolnego Festiwalu Nauki, szkolni chemicy pokażą młodszym kolegom ciekawe doświadczenia chemiczne – zapowiada siostra Regina. – Niektóre doświadczenia można spokojnie wykonać w domu – zapewnia Michał Maj z pierwszej klasy gimnazjum. – Wystarczy na przykład wziąć sodę oczyszczoną i ocet, zmieszać, i wydzieli się dwutlenek węgla.

AMO TE, CZYLI KOCHAM CIĘ
Uczniowie gimnazjum i liceum spotykają się też w Kole filozofów. Im nie trzeba tłumaczyć, co znaczy na przykład cogito ergo sum (myślę, więc jestem). Obowiązkowe lekcje łaciny zaczynają się w szkole po szóstej klasie. – Łacina pomaga lepiej zrozumieć naszą kulturę i określić, kim jesteśmy – tłumaczy pani dyrektor Urszula Korab, nauczycielka łaciny. – Poza tym łacina pomaga ćwiczyć logiczne myślenie. Dzięki łacinie rozum naprawdę staje się giętki – przekonuje nauczycielka. – Lubię łacinę, bo trochę przypomina mi rozwiązywanie łamigłówki albo rebusu – przyznaje Kirył Baranow z pierwszej klasy liceum. Kirył jest w szkole od czterech lat, więc łacinę poznawał w gimnazjum. – W tym języku nie wystarczy wykuć na pamięć słówka i kilka reguł – tłumaczy, pokazując zeszyt. – Żeby na przykład nauczyć się pisać po łacinie, trzeba naprawdę sporo pogłówkować. Angielski nas otacza, a łacina to język martwy, bo nikt już się nim nie posługuje. Choć... zdarza się, że mojej dziewczynie mówię: Amo te! – śmieje się Kirył i od razu tłumaczy: – To znaczy „kocham cię”.

GOMBROWICZ ZDZIWIŁBY SIĘ
Dziesięcioro uczniów Kolegium św. Stanisława Kostki pojawia się w szkole... kilka razy w roku. Nie chodzą na wagary, ale uczą się w domu, czyli biorą udział w programie zwanym homeschooling. Uczą się pod okiem swoich rodziców, a szkolne mury odwiedzają przeważnie z okazji święta szkoły albo po to, by zdać egzamin semestralny. Jeden z uczniów na co dzień chodzi też do szkoły we Francji, a dwójka innych w Hiszpanii. Taki sposób nauki nie śnił się na pewno nawet wybitnym absolwentom, kończącym tę szkołę przed wojną. W kronice szkolnej można znaleźć zapiski o tym, że uczniem kolegium był na przykład Stanisław Baliński – poeta, Jerzy Iwanow-Szajnowicz – sportowiec i agent brytyjskich służb specjalnych w czasie wojny, ksiądz Jan Zieja – kapelan Armii Krajowej, Tomasz i Adam Strzemboszowie – profesorowie i przede wszystkim najbardziej znany uczeń – Witold Gombrowicz

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.