Należą do Jezusa

Piotr Sacha

|

MGN 01/2010

publikacja 16.12.2009 08:53

Po strzeleniu gola nie padają efektownie na murawę. Nie robią też salta w tył. Wznoszą wysoko ręce i spoglądają w niebo.

Należą do Jezusa Nicola Legrottaglie po strzeleniu gola dla Juventusu odkrywa napis Io appartengo a Gesù (Należę do Jezusa) fot. PAP/PAOLO MAGNI

Czasem kreślą znak krzyża albo klękają na dwa kolana. O co tu chodzi? – drapią się w głowę niektórzy kibice. W chwili gdy strzelający bramkę podnosi klubowy trykot, na podkoszulce ukazuje się odpowiedź: I belong to Jesus, czyli „Należę do Jezusa”.

NUMER 33
Obrońca Juventusu Turyn i reprezentacji Włoch Nicola Legrottaglie nosi klubową koszulkę z numerem 33. Wybór dwóch trójek nie był przypadkowy. Dla tego zawodnika oznaczają one przede wszystkim wiek ziemskiego życia Pana Jezusa. Nicola nie strzela tylu bramek co jego koledzy z ataku, ale gdy już trafi a do siatki, często pokazuje na podkoszulce napisy: Gesù vive („Jezus żyje”) albo: Io appartengo a Gesù (Należę do Jezusa). Włoski piłkarz często spotyka się z przyjaciółmi, by... rozważać słowo Boże. Rok temu brał nawet udział w telewizyjnym maratonie biblijnym. Czytanie Pisma Świętego rozpoczął wtedy Ojciec Święty Benedykt XVI. A popularny „Legro”, jak nazywają Nicolę, czytał Psalm 119. Swój fragment zakończył słowami: „Z Twoich przykazań czerpię roztropność, dlatego nienawidzę wszelkiej ścieżki nieprawej” (Ps 119,104).

Nicola Legrottaglie nie zawsze był tak roztropny jak dziś. Grał w wielu klubach Serie A. Pociągały go sława i pieniądze. W 2005 roku trafi ł z Turynu do Bolonii, a potem do Sieny, gdzie poznał Thomasa Guzmana. Paragwajski napastnik opowiedział mu o Panu Bogu, co całkowicie zmieniło Legrottaglie. Razem z tą przemianą wróciła świetna forma piłkarska. Dzięki temu Nicola mógł wrócił do Turynu i do dziś jest fi larem obrony Juve. O swoich przekonaniach Legro napisał w autobiografii pod tytułem: „Złożyłem obietnicę, bo wiara odmieniła moje życie”. Pisał między innymi o tym, że ludzkie życie powinno być chronione od poczęcia do naturalnej śmierci. I o tym, dlaczego – mimo świetnej oferty – nie przeniósł się do Stambułu, by grać w drużynie Besiktasu. – Zdałem sobie sprawę – wyznał – że w Turcji nie byłoby mi łatwo praktykować i mówić wprost o moim życiu religijnym.

TRENING Z BIBLIĄ
„Wymarzone podanie od życia” – to tytuł książki innej gwiazdy światowego futbolu, Brazylijczyka Ze Roberto. Wicemistrz świata z 1998 r. ma dziś 35 lat i gra w niemieckim klubie HSV Hamburg. – Istnieje pewne podobieństwo między życiem z Bogiem a grą w piłkę – przekonuje piłkarz. – I życie, i grę w piłkę doskonali się przez trening – wyjaśnia w książce brazylijski pomocnik. – Luciana (żona Ze Roberto, przyp. red.) i ja codziennie czytamy Biblię. Robimy to, ponieważ chcemy dowiedzieć się, co Bóg myśli o naszym życiu i co chciałby nam powiedzieć – dodaje. Decyzja o tym, by powierzyć swoje życie Jezusowi, zmieniła wszystko. Ze Roberto mówił o tym wielokrotnie. – Przegrany nawet ważny mecz mnie nie załamie – pisze zawodnik. –  Owszem, będę zły, przez cały czas będę się gryzł z powodu porażki, ale ostatecznie nie jest ona w stanie mnie pognębić, bo w życiu liczy się coś więcej niż tylko piłka Piłkarz rozmawia z Bogiem o wszystkim. Również o zmianach barw klubowych. – Ufam, że moje życie będzie przebiegało zgodnie z Jego wolą – zapewnia.

DZIĘKI BOGU
Religijne gesty podczas meczu okazuje wielu brazylijskich piłkarzy. Jednak chyba najczęściej o swej przynależności do Jezusa daje znać napastnik Realu Madryt Kaka. Szczególnie mocno zrobił to podczas finału Ligi Mistrzów w 2007 r. Jego ówczesna drużyna AC Milan pokonała w Atenach FC Liverpool. Gdy sędzia zagwizdał po raz ostatni, piłkarze Milanu dosłownie szaleli z radości. Zanim Kaka dołączył do nich, uklęknął na środku boiska w koszulce I belong to Jesus i zmówił krótką modlitwę. Kilka miesięcy później otrzymał tytuły najlepszego piłkarza Europy i świata. Ricardo Izecson dos Santos Leite – tak nazywa się Kaka. Jego młodszy brat jako dziecko nie umiał wypowiedzieć pełnego imienia Ricardo Izecson, dlatego nazywał go Kaka. I tak już zostało. Kaka już jako nastolatek grał w pierwszej lidze w Brazylii. Gdy miał 18 lat, jego kariera stanęła pod znakiem zapytania. Po skoku do wody stracił na jakiś czas czucie w nogach. Na szczęście wrócił do pełni sił. Dziś jest pewien, że stało się tak dzięki gorliwej modlitwie. – Wszystko, co mam, zawdzięczam Bogu – zapewnia piłkarz. Razem z żoną Caroline z dumą przyznają też, że zachowali dziewictwo aż do ślubu.

WIARA CZYNI CUDA
Podczas mistrzostw świata w Niemczech w 2006 r. w drużynie Paragwaju miał wystąpić Julio González. Chociaż we Włoszech w swoim klubie Vicenza Calcio najlepszym strzelcem był González, na Mundial nie pojechał. W grudniu 2005 r. wraz z kolegą z drużyny miał ciężki wypadek samochodowy. Trzeba było amputować mu lewą rękę. Wszyscy myśleli, że to koniec jego sportowej kariery. Jednak Julio wrócił na boisko. Gra teraz w drugoligowym zespole w Paragwaju. – Wszelkie przeciwności mogłem pokonać dzięki wierze w Boga – przyznał. W wywiadzie dla peruwiańskiego dziennika „El Comercio” piłkarz wspominał: „Gdy byłem w szpitalu, powiedziałem sobie: Czemu mam pytać Boga: dlaczego? Powinienem przyjąć to, co mi się przydarzyło, i to najlepiej, jak tylko potrafię. Ten wypadek zmienił mój sposób myślenia. Kocham teraz życie bardziej niż kiedykolwiek. Nauczyłem się, że nie warto walczyć o rzeczy materialne”.

SUTANNA ZAMIAST KOSZULKI
Przed rokiem Amerykanin Chase Hilgenbrinck grał w Stanach Zjednoczonych w pierwszoligowym zespole New England Revolution. To nazwisko w Polsce zna pewnie niewielka grupa fanów piłki nożnej. 26-letni obrońca Hilgenbrinck zbierał bardzo dobre noty, gdy postanowił zawiesić swoje korki i... wstąpić do seminarium duchownego. Chase od dziecka wkładał w grę w piłkę całe swoje serce, ale jednocześnie z biegiem lat coraz więcej rozmyślał nad tym, czy sport to rzeczywiście jego życiowe powołanie. Podczas pobytu w Chille uważnie wczytywał się w Pismo Święte i... podjął decyzję: zostanę księdzem. – Wiem, że odchodzę od gry w piłkę nożną do czegoś wspanialszego – powiedział dziennikarzom. Wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w swojej rodzinnej diecezji Peoria.

WYZNANIE WIARY NA BOISKU
W polskiej piłce też nie brakuje przykładów piłkarzy spoza Europy przyznających się do Jezusa. Na przykład kibice Lecha Poznań mogli zobaczyć, jak kolumbij ski obrońca ich klubu Manuel Arboleda po strzelonej bramce klęka, unosi głowę ku niebu i kreśli znak krzyża. A napis „Należę do Jezusa” zobaczyć można nie tylko w Turynie czy Madrycie, ale również w Żaganiu. Niedawno Nigeryjczyk Paschal Ekwueme zadeklarował swoją przynależność do Jezusa na koszulce po strzeleniu gola dla Czarnych Żagań.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.