Beatyfikacja nas uskrzydli

Franciszek Kucharczak

|

MGN 04/2011

publikacja 11.03.2011 10:09

Jan Paweł II będzie robił z nieba to samo, co na ziemi, tylko z większą mocą – mówi o. Stanisław Jarosz, paulin, proboszcz we Włodawie.

Beatyfikacja nas uskrzydli fot. ROMAN KOSZOWSKI

Mały Gość: Czy dla Jana Pawła ma to w niebie jakieś znaczenie, że go tu na ziemi beatyfikujemy albo kanonizujemy?
O. Stanisław Jarosz: – Ma znaczenie, bo on w niebie też chce pełnić wolę Bożą. A beatyfikacje i kanonizacje są wolą Boga, bo z tego się rodzi dobro dla innych.

Ale Jan Paweł II tam żadnego dodatkowego tronu nie otrzymuje?
– Nie otrzymuje. Niczego mu w niebie od tego nie przybywa, niczego nie dostaje nowego, ale cieszy się, że dzieje się to, co jest wolą Wszechmogącego. Każda beatyfikacja jest darem dla Kościoła, czyli dla nas. Jest okazją pokazania, że ta droga prowadzi do świętości.

A czy dla nas Jan Paweł II będzie teraz skuteczniejszy niż był przed beatyfikacją?
– Może nie skuteczniejszy, bo świętość nie zależy od beatyfikacji czy kanonizacji. Świętość jest stanem miłości, stanem bliskości z Panem Bogiem. On nic więcej nie zyskał, natomiast zyskaliśmy my.

A ten nasz zysk, to na czym konkretnie polega?
– Mamy potwierdzoną przez Kościół dobrą nowinę, że wiara, jaką miał Jan Paweł II, że zawierzenie Maryi, jakie miał Jan Paweł II, że służba ludziom, jaką prowadził Jan Paweł II, jego otwarcie na człowieka – że to wszystko, co on robił, jest pewną drogą do świętości.

Po co właściwie jest potrzebne wstawiennictwo świętych, skoro można się od razu modlić do Boga?
– Przez wstawiennictwo świętych i tak modlimy się do Boga.

Czy można powiedzieć, że Pan Bóg po prostu nie chce sam wszystkiego załatwiać i chce dzielić się swoją łaskawością?
– Tak! Pan Bóg mógłby przecież wszystko sam zrobić. Mógł nas stworzyć automatami zaprogramowanymi na robienie dobra. Ale On jest w swojej miłości jak mama, która gdy robi ciasto, pozwala je psuć dziecku, które pączki próbuje lepić. Bo to tego dzieciaka mobilizuje i sprawia mu radość. I przy okazji czegoś się nauczy.

A czy można modlić się o wstawiennictwo „zwykłych” zmarłych, na przykład babci albo dziadka?
– Tak, można. Bo więzy miłości, które powstały tu na ziemi, pozostaną też takimi na wieczność. Miłość nie ustaje.

Jaka jest różnica między beatyfikacja a kanonizacją?
– Jeśli ktoś jest beatyfikowany, możemy się modlić do niego, wspominać go w kalendarzu liturgicznym. Z chwilą, gdy jest kanonizowany, to tych możliwości mamy jeszcze więcej. Jeżeli przybywa chwały świętemu, to i Bogu przybywa chwały.

Czy już na ziemi można być tak świętym, jak w niebie?
– W takim znaczeniu nie, bo każdy święty na ziemi jest przekonany, że jest grzesznikiem.

Co trzeba robić, żeby być świętym?
– Dać się prowadzić Panu Bogu.

To jedyny warunek?
– Tak, bo jako dzieci Boże, możemy jedynie powiedzieć „nie chcę”. Ale Bóg zrobił wszystko, przez mękę i śmierć Jezusa Chrystusa, żebyśmy mieli przygotowane miejsce. Jeśli mam darmowy bilet na mecz, to nie znaczy, że nie muszę tam dojechać i zająć miejsce w swoim sektorze. To nie jest tak, że mamy wszystko za darmo. Być świętym, to chcieć pełnić wolę Pana Boga. A Jego wolą jest nasza świętość. Drogą do tego jest słuchanie Słowa Bożego, żeby mieć wiarę. Z wiary będzie się rodziła nasza odpowiedź, czyli modlitwa i sakramenty, a to wszystko przeniesie się na służbę bliźniemu.

Czyli to nie jest tak, że aby być świętym, to trzeba zawsze przeprowadzać staruszkę przez ulicę, tylko trzeba słuchać Jezusa?
– No tak, bo akurat może Pan Jezus powie: „Zostaw tę staruszkę, bo Ja bym chciał, żeby ona się cieszyła, że jeszcze ma takie zdrowie, natomiast pomyśl, bo piętro wyżej dziecko płacze samotnie”.

Czy ojciec spotkał, ale tak realnie, świętego?
– Spotkałem wielu takich ludzi. I oni wcale nie byli przekonani, że są tacy święci. Byli przekonani, że są biedakami, grzesznikami, ale ich życie było takie, że dawało prawo powiedzieć: „Ta babcia była święta”.

I jak to na ojca działało? Lepiej się ojciec modlił?
– Nie, jakoś mi było łatwiej żyć. W takim sensie, żeby się nie dać zniechęceniu, pokusom, żeby mieć więcej zaufania do Boga. Bo jeżeli widzę zakochanych, łatwiej uwierzę w miłość. Jeśli widzę, że ktoś mimo cierpienia jest radosny, to nie jest to obojętne. Jeżeli ktoś jest przebacza, mimo że go skrzywdzili, to nie mogę powiedzieć, że to nie ma znaczenia.

To znaczy, że dzięki beatyfikacji Jana Pawła II będzie się nam lepiej żyło?
– Oczywiście. Więcej ludzi skorzysta z tej łaski, jaką jest dar papieża. I choćby przez to sięgną do jego nauczania. Ludzie poczują się lepiej. Zobaczą znów to, co Ojciec Święty robił dla Polaków. To będzie umocnienie w wierze.

Czyli jak ktoś ma kłopoty, niech prosi Jana Pawła II?
– Tak jest! Dlatego, że tak jak na ziemi pochylał się nad staruszkami, chorymi, przytulał i całował dzieci, tak również będzie to robił z nieba, z nowymi mocami, z rzeszą świętych.

A to chyba wygodniej, bo wcześniej trzeba było do papieża jechać do Rzymu. A teraz wystarczy uklęknąć przy łóżku.
– Właśnie tak.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.