Zaiskrzyło!

Piotr Sacha

|

MGN 04/2011

publikacja 11.03.2011 09:46

Mają wielkie serca. To widać nie tylko na ich czarnych koszulkach.

Zaiskrzyło! Monika z panią Teresą w duecie muzycznym fot. HENRYK PRZONDZIONO

W Domu Pomocy Społecznej w Dobrzeniu Wielkim prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Pielęgniarek mieszkają ludzie starsi i bardzo chorzy. Ale można tu też spotkać uczniów i studentów. Odwiedzają mieszkańców, rozmawiają z nimi, śmieją się albo razem… śpiewają. – Najważniejsze jest spotkanie z człowiekiem – przekonują wolontariusze z Iskierki Nadziei.

CZUJĘ SIĘ MŁODSZA
Długim korytarzem domu wraca właśnie z jadalni pani Julia. Od razu otacza ją wianuszek kilku młodych osób. Jak przy babci. – Nic się pani nie zmieniła – uśmiecha się student Marcin Reginek, gdy potem w pokoju starsza pani pokazuje swoje czarnobiałe zdjęcie z matury. Zza ściany dolatuje dźwięk gitary. To Monika Roczek podgrywa piosenkę „Szła dzieweczka do laseczka”. Pani Teresa od razu poderwała się z łóżka i śpiewa Przyjechała tu aż z Ukrainy. – Pięknie pani śpiewa – mówi Monika. – Ech, to już nie to, co kiedyś. Ale przy was czuję się młodsza! Choć od ostatniego spotkania z młodzieżą minął tylko tydzień, pani Jadwiga nie mogła doczekać się wolontariuszy. – Tak długo was u mnie nie było – wzdycha na powitanie. – Myślałam, że ci ludzie będą zamknięci, że będziemy musieli ich rozbawiać – mówi Monika. – Nic z tego. Okazało się, że to oni nas podnoszą na duchu. Mają świetne poczucie humoru. Zdarza się, że razem pękamy ze śmiechu – opowiada tegoroczna maturzystka.

BOJĘ SIĘ ZŁAPAĆ ZA KLAMKĘ
5 października 2008 r. w Dobrzeniu Wielkim zaiskrzyło. – Tamtego dnia w Zespole Szkół odbył się koncert dla Domowego Hospicjum dla Dzieci w Opolu. – Uzbieraliśmy ponad 6 tysięcy – wspomina Sabina Ledwig, założycielka Iskierki Nadziei. Później ruszyły kolejne akcje i spotkania z chorymi dziećmi. – Ostatnio pojawił się wśród nas dwuletni Kacperek z nowotworem – opowiada. – Chcieliśmy mu pomóc. Zorganizowaliśmy zabawę karnawałową dla mieszkańców. Z biletami-cegiełkami dla Kacperka – uśmiecha się studentka pedagogiki. Kacperek wyzdrowiał. – Nie zawsze wszystko kończy się dobrze – smutnieją wolontariusze. – Niektóre dzieci umierają – wyjaśniają. – Ciężko nam też, gdy umierają starsze osoby w Domu Pomocy Społecznej – dodaje Monika. – Czasem boję się złapać za klamkę drzwi do pokoju kogoś, kto jest bardzo ciężko chory. Boję się, że zobaczę puste łóżko. Młodzi potrafią rozmawiać o cierpieniu i śmierci. Kiedyś nawet poprosili proboszcza, żeby opowiedział im coś o tym, co chyba najtrudniejsze w życiu. Spotykają się w poniedziałki w salce przy plebani. Ustalają plan działania. Ale przede wszystkim po prostu chcą ze sobą pobyć.

PŁACIMY RACHUNKI Najmłodsi wolontariusze chodzą do gimnazjum. Są też licealiści, studenci i osoby pracujące. Blisko 40 osób. Mówią o nich Iskierki. Przychodzą nie tylko do hospicjum i domu pomocy społecznej. Odwiedzają też na przykład starsze panie z okolicy. – Pomagamy im zapłacić rachunki, zrobić zakupy czy skosić trawę przed domem. Zwyczajne rzeczy – mówi Marcin. Niedawno nawet w jednej z gazet ukazało się ogłoszenie z ofertą pomocy. I telefon do jednej z Iskierek. – Po zeszłorocznej powodzi zebraliśmy kilka osób i pojechaliśmy do pewnej pani, której zalało dom – wspomina Bartek Kwiatek. – Powynosiliśmy meble. Wszędzie było mokro. W tym błocie znów poczuliśmy się jak dzieci – śmieje się. – A na drugi dzień opróżnialiśmy zalaną piwnicę kolejnego domu – dodaje Marcin. Jedną z rodzin zaskoczyli w Wigilię. – Wiedzieliśmy, że ci ludzie nie mają zbyt wiele – opowiadają. – I zrzuciliśmy się na prezent. Zapukali do drzwi, położyli paczkę pod choinką i wyszli. Prawdziwa niespodzianka.

JA CIEBIE ZNAM
Iskierki tradycyjnie już przedstawiają jasełka w dobrzeńskim kościele. Teraz przygotowują misterium Męki Pańskiej. – Kiedyś trwały rekolekcje dla gimnazjum – opowiada o swoich początkach w grupie Szymon Banach. – Ksiądz poprosił, żebym przyszedł na plebanię. Okazało się, że dostałem rolę Jezusa – śmieje się długowłosy Szymon. – I tak od spotkania do spotkania, zostałem w Iskierce – dodaje. – Mieszkańcy już nas rozpoznają – mówi Kasia Rychlik. – Ostatnio zaczepił mnie nawet pewien pan – wtrąca Mateusz Gierok. – I powiedział: „Ja ciebie znam. Z domu pomocy społecznej”. W Dobrzeniu nikogo nie dziwi widok uczniów pchających wózki inwalidzkie z osobami starszymi czy niepełnosprawnymi. – Zabieramy ich na przykład na spacer nad Odrę – mówi Sabina. A raz w roku Iskierka Nadziei organizuje festyn „Wszyscy razem”. Przyjeżdżają wtedy do Dobrzenia chorzy i niepełnosprawni z kilku ośrodków. – Bo najważniejsze jest spotkanie – powtarzają po raz kolejny wolontariusze.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.