Krzyż promieniuje

Gabriela Szulik

|

MGN 03/2010

publikacja 17.02.2010 14:33

Krzyż działa, kiedy patrzysz - mówi ojciec Stanisław jarosz, paulin, proboszcz parafii św. Ludwika we Włodawie.

Krzyż promieniuje fot. JÓZEF WOLNY

Mały Gość: – Ma Ojciec jakiś wyjątkowy krzyż?
Ojciec Stanisław Jarosz: Miałem, ale komuś pożyczyłem i ten ktoś go zgubił. Ale dla mnie nie tyle ważny jest przedmiot, czy on jest złoty czy drewniany, albo od kogo go dostałem. Dla mnie ważne jest, że to jest krzyż. Nawet gdyby był wyrysowany węglem na ścianie nie byłby gorszy.

Wyobraża sobie Ojciec swoje mieszkanie bez znaku krzyża?
– No, nie za bardzo, bo jestem grzesznikiem. Mam bardzo dużo wad. A ten krzyż promieniuje na przestrzeń, w której mieszkam.

Czym promieniuje?
– Dobrem, miłością. Kiedyś przyszedł do mnie chłopak, miał już chyba 18 lat. Taki dobry młody człowiek. I mówi mi tak: „Niech mi ksiądz pomoże”. A co się stało? – pytam. „Założyłem Internet i pierwsze, co zrobiłem, to wlazłem na strony z pornografią i teraz mi to wszystko w oczach stoi. Nie mogę się uwolnić od tego”. Mówię mu, spróbuj tego, co mnie zawsze pomaga, kiedy mam głupie myśli: patrz na krzyż. Powieś w pokoju krzyż i patrz na niego często. Albo skrzyżuj ręce, zrób jakby tron, połóż na nich krzyż i patrz na niego. Dziesięć minut, piętnaście. Nic nie mów, tylko patrz. A On wyczyści Twoje oczy i Twoją wyobraźnię, bo krzyż działa, kiedy patrzysz.

Ale czasem ten krzyż wisi w pokoju i nic...
– To zmień jego miejsce, bo już się do niego przyzwyczaiłeś. Powieś go przy komputerze i często rzucaj okiem na krzyż. Zobaczysz, że on działa.
Krzyż promieniuje dobrem. Nieraz mówiłem: chłopie, masz problem, nie potrafisz przeżyć czegoś, co było tragiczne, co jest bolesne, weź krzyż i patrz na niego.

Wypróbował to Ojciec?
– Tak, a przyszło mi to do głowy, gdy przeczytałem w Piśmie św. fragment o tym, jak lud szemrał przeciw Mojżeszowi i odchodzili od góry Synaj w stronę Morza Czerwonego, i wtedy dopadły ich małe pustynne węże, które ich kąsały. Mojżesz modlił się a Pan Bóg mu powiedział: zrób węża miedzianego i każdy, kto spojrzy na niego będzie uzdrowiony. Sam to wypróbowałem i wiem, że krzyż promieniuje taką mocą, która jakby egzorcyzmuje przestrzeń.

To dlaczego, nawet chrześcijanie, czasem nie mają krzyża w domu?
– No właśnie, po kolędzie, mówiłem moim parafianom: „No, kochani pięknie przyjęliście księdza, ale ja czasem wchodząc do mieszkania, nie wiedziałem, gdzie jestem. Bo telewizor na pół ściany, a krzyżyk taki malutki powieszony jakby wstydliwie gdzieś nad wejściem do kuchni, albo wcale”.
Ja nie mam nic przeciwko temu, że ktoś sobie plazmę kupił i przykręcił do ściany – żeby było jasne – no, ale czy ten telewizor musi być na najważniejszym miejscu w domu? W tradycji polskiej zawsze było tak, że w głównym miejscu wisiał krzyż, obrazy święte i każdy wiedział, że to jest dom katolicki.

A jaki Ojciec ma krzyż?
– Ja mam krzyż wielkości... ja wiem... jakieś 120, 130 cm. Obok takiego krzyża nie można ominąć obojętnie.

Sam go Ojciec kupił?
– Nie, taki zastałem po moim poprzedniku.

To właściwie dostał go Ojciec w prezencie, a ludzie mówią, że nie wolno dać komuś krzyża...
– To są te głupie gusła, że krzyż przyniesie pecha i w prezencie na ślub, na chrzciny nie godzi się komuś darować krzyża. To totalna paranoja. Jak można uważać, że znak zbawienia, znak zwycięstwa, znak, przed którym demony drżą, jak można uważać, że on komuś zaszkodzi?

O to właśnie chodzi szatanowi...
– Tak! To jest jego zwycięstwo. Obrócić to tak, żeby ludzie myśleli, że to, co jest dla nich ratunkiem, to trucizna. A kiedyś rodzice młodej parze na błogosławieństwo, na początek nowej drogi dawali krzyż. Bardzo często oprócz tego krzyża na ścianie, w domach stał jeszcze krzyż na kredensie albo w środku, który się na kolędzie na stole stawiało. Ja pamiętam krzyż na kołysce dziecięcej. Ojciec przybił do niej krzyżyk. Kiedy bujałem braci, to ten krzyżyk się tak ładnie kołysał a dziecko patrzyło na niego. Ten malec jeszcze niczego nie rozumiał, ale już zaczynał rozpoznawać znaki.

Dlaczego ludzie walczą z krzyżem?
– To robota szatana. On chce wejść w miejsce krzyża. Wystarczy usunąć krzyż i dla niego droga wolna. Mam taki zwyczaj, że dzieciom robię krzyżyk na czole. Kiedyś w średniej szkole zrobiłem dziewczynie znak krzyża na czole a ona wydarła się na mnie: „Boli mnie to!”. Krzyż broni ludzi przed szatanem i dlatego diabeł się go boi, krzyż go parzy. I wszyscy, którzy są na jego pasku, chcą ten krzyż usunąć z życia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.