Krzyż pokazuje to, co mamy w sercu

Gabriela Szulik

|

MGN 03/2010

publikacja 17.02.2010 14:30

Trzyletnim dzieciom tatuują krzyżyki. Poszczą prawie dwieście dni w roku. W Egipcie byli od zawsze, choć od zawsze prześladowani.

Krzyż pokazuje to, co mamy w sercu Ksiądz Jan Bednarz z uczniami ze szkoły salezjańskiej w Aleksandrii – Koptami i muzułmanami fot. KS. JAN BEDNARZ SD

W egipskiej Aleksandrii w salezjańskim Instytucie Księdza Bosko uczą się razem chrześcij anie i muzułmanie. Jednym z nauczycieli jest ks. Jan Bednarz. Pochodzi ze Skawiny w Małopolsce. Chrześcijańskich Koptów zna niemal od dwudziestu lat. Wtedy po raz wyjechał do Egiptu

CORAZ MNIEJ CHRZEŚCIJAN
Ksiądz Jan Bednarz pracuje w prywatnej szkole egipskiej i włoskiej. Uczą się tam dzieci od przedszkola po gimnazjum. W sumie około 700 uczniów. – 30 procent naszych uczniów to chrześcij anie, 70 procent – muzułmanie. A w szkole zawodowej muzułmanów mamy jeszcze więcej – mówi ks. Jan. W Egipcie, od kiedy zaczęła się era islamu, czyli od VII wieku, muzułmanów wciąż przybywało. – Pod groźbą śmierci zmuszali chrześcij an do przechodzenia na islam – opowiada ks. Jan. – Poza tym ich rodziny były zawsze liczniejsze. Mieli pięcioro, sześcioro, a nawet ośmioro dzieci. A u chrześcijańskich Koptów było najwyżej troje dzieci. Ich liczba w Egipcie naturalnie się więc zmniejszała. Dzisiaj do tego dochodzi jeszcze emigracja. Radykalni islamiści uważają, że ten, kto nie przejdzie na islam, powinien opuścić Egipt. I wielu Koptów wyjeżdża. Do Kanady, do Włoch. Chcą mieć spokojne życie. W ten sposób Koptów mieszkających w Egipcie jest coraz mniej. – Krwawych zamachów jest niewiele – dodaje ks. Jan – bo policja pilnuje. Bardzo często przed szkołami, kościołami stoi policja. Ja na przykład wciąż mam takich aniołów stróżów jak w czasach PRL-u – śmieje się ksiądz. – Oni wszystko wiedzą. Kto odwiedza salezjanów, jak długo u nas był, kiedy wyjeżdżamy, przyjeżdżamy itd.

O RELIGII TYLKO NA RELIGII
Ale są w Egipcie innego rodzaju prześladowania. Muzułmanie nie przyjmują Koptów do pracy czy na uniwersytety. W instytucie salezjańskim jest inaczej. W jednej klasie razem uczą się i muzułmanie, i Koptowie. – I nie ma między nimi podziałów – zapewnia ks. Jan. – Ale między sobą nie rozmawiają o religii. O religii mówić nie można. Różnice widać dopiero wtedy, gdy jedni idą na lekcję islamu, a drudzy na katechezę. Nauka religii w Egipcie jest obowiązkowa. – Na terenie naszej szkoły nigdy nie doszło do starć na tle religijnym – mówi ksiądz. – I to jest najpiękniejsze świadectwo, że możliwe jest życie obok siebie wyznawców różnych religii. Oni poznają się, zawiązują się nawet przyjaźnie, które trwają latami. O religii mówią wyłącznie swoim życiem. Wiele razy muzułmańscy uczniowie w naszej szkole pytali nas, dlaczego poświęcamy im tyle czasu, dlaczego jesteśmy z nimi. Na świąteczne spotkania przychodzą całymi rodzinami nie tylko chrześcijanie. Staramy się uczyć ich podstawowych wartości: poszanowania ojczyzny, wielkiej miłości do Boga, do rodziny, szacunku dla drugiego człowieka, niezależnie od religii, jaką wyznają.

POGRÓŻKI DLA BISKUPA
Podziały i krwawe zamachy zaczynają się tam, gdzie chrześcij anie i muzułmanie niewiele o sobie wiedzą. Bardzo często dochodzi do tego w południowym Egipcie, w małych wioskach. Tak było na przykład w tym roku podczas koptyjskich świąt Bożego Narodzenia 7 i 8 stycznia. W jednej z wiosek, 600 km na południe od stolicy kraju, Kairu, doszło do zamachu na chrześcij an. Wcześniej tamtejszy biskup dostawał listy z pogróżkami. – Kościół koptyjski, choć od samego początku bardzo prężny, zawsze był prześladowany – mówi ks. Jan Bednarz. – Być może dlatego już trzylatkom tatuuje się krzyżyki na rękach. Jest to dla nich chlubą. W każdym miejscu, we wszystkim, co robią, przypominają im, że należą do Jezusa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.