Pierwsza tajemnica bolesna

Andrzej Grajewski

|

MGN 03/2010

publikacja 17.02.2010 14:13

W ogrodzie u stóp Góry Oliwnej, kilkaset metrów za murami Jerozolimy, zaczęła się męka Jezusa.

Pierwsza tajemnica bolesna Wielowiekowe oliwki w ogrodzie Getsemani fot. FRANCISZEK KUCHARCZAK

Nazwa Getsemani w języku aramejskim (gath šemàna) oznacza prasę do wyciskania oliwek. Można więc przypuszczać, że w Getsemani, który my nazywamy Ogrójcem albo Ogrodem Oliwnym, znajdowała się tłocznia oliwy. W Ewangeliach natomiast mowa jest o „posiadłości Getsemani”. Prawdopodobnie były to, typowe dla tamtej kultury, otoczone niewielkim murem, ogród oliwny i grota, w której nocowano i w której stała tłocznia do wyciskania oliwy. Właściciel należał prawdopodobnie do kręgu bliskich uczniów i sympatyków Jezusa, bo lubił tam zachodzić z uczniami, aby zaczerpnąć ochłody od skwaru Jerozolimy czy wędrowania po okolicy.

NIEMI ŚWIADKOWIE
Dzisiaj panuje tam przejmująca cisza, mimo że miejsce jest odwiedzane przez tysiące pielgrzymów i turystów. Przekraczając kamienną bramę, znajdujemy się w pięknym gaju oliwnym. Niektóre drzewa mają blisko dwa tysiące lat. Oryginalny gaj oliwny z czasów Jezusa wycięto prawdopodobnie, ale korzenie drzew oliwnych przez wieki potrafią wypuszczać nowe pędy. Jest więc możliwe, że najstarsze drzewa stojące dzisiaj w Getsemani są odroślami gaju z czasów Jezusa. To niemi świadkowie strasznych chwil trwogi naszego Pana, który wiedział już o nadchodzącej godzinie męki i prosił Ojca, by została mu zaoszczędzona. Według tradycji, Jezus modlił się przy skale, która dzisiaj jest centrum Bazyliki Agonii. Już w IV wieku, a więc zaraz po zaprzestaniu represji wobec chrześcij an, wzniesiono w tym miejscu pierwszą bazylikę, której ślady są nadal widoczne.

DECYZJA KAJFASZA
W Wielki Czwartek Chrystus zostawił wśród drzew Getsemani, lub w pobliskiej grocie, zmęczonych uczniów i modlił się samotnie. A nieopodal zapadały decyzje, które zadecydowały o Jego losie. Z ogrodu dobrze widać Wzgórze Świątynne. Na nim wznosiła się wtedy monumentalna Druga Świątynia – największa świętość Izraela. Niedaleko stał pałac Kajfasza, najwyższego sędziego, przewodniczącego Wysokiej Rady, czyli Sanhedrynu, głównej żydowskiej instytucji religijnej i sądowniczej. Tej strasznej nocy tam zapadły decyzje o pojmaniu Jezusa, oskarżeniu Go oraz postawieniu przed sądem Poncjusza Piłata, rzymskiego prokuratora Judei. Po co Kajfaszowi potrzebny był Rzymianin? Kajfasz chciał, aby Jezus zginął. A wyroki śmierci w Jerozolimie miał prawo wydawać, bądź zatwierdzać, tylko prokurator Judei. W tym czasie Piłat spał spokojnie w swym domu, nieopodal posesji Kajfasza, albo w twierdzy Antonia, gdzie stacjonowali legioniści. Nie wiedział, że następnego dnia przyjdzie mu wydać wyrok w najważniejszym procesie w dziejach ludzkości. Fakt, że demonstracyjnie umyje wtedy ręce, nie zdejmie z niego odpowiedzialności za mękę i krew Niewinnego.

KROKI JUDASZA
Noc gęstnieje. Uczniowie śpią. Nadchodzi moment decydujący. Wraz z tłumem wychodzącym poza mury Jerozolimy i podążającym w stronę Getsemani nadchodzi przeznaczenie. Na czele uzbrojonych w pałki i miecze strażników Kajfasza idzie Judasz, jeden z dwunastu Apostołów. Tajemnica jego zdrady jest niepojęta. Kilka godzin wcześniej biesiadował z Jezusem w Wieczerniku, dzielił się z nim chlebem. Teraz prowadzi oprawców. Dlaczego wzięli go ze sobą ? Prawdopodobnie obawiali się, aby w ciemnościach i zamieszaniu Jezus im nie umknął. Judasz więc osobiście ma wskazać Nauczyciela. Nie wiedzą tylko, że Jezus zna swoje przeznaczenie i na nich czeka. Przypatruję się drzewom oliwnym próbuję odgadnąć, w jakim miejscu mógł wtedy stać Jezus. Według tradycji, miało to nastąpić w znajdującej się nieopodal Grocie Pojmania.

Zapewne Jezus najpierw usłyszał wrzawę i kroki, zanim z mroku wyłoniły się postacie oprawców z Judaszem na czele. Słowa, które Judasz wtedy wypowiedział, krążą do dzisiaj po tym miejscu. Powiedział: Witaj Rabbi (nauczycielu) i ucałował go. Niech nas nie dziwi pocałunek między mężczyznami. W tamtej kulturze to zwyczajowa forma powitania. Także dzisiaj na ulicach Jerozolimy widać całujących się na powitanie mężczyzn. Ale pocałunek w Getsemani był pocałunkiem śmierci. Rozpoczynał ostatni etap męki, która zakończy się po drugiej stronie murów Jerozolimy – na niewielkim kamiennym wzgórzu Golgoty. O tym pamiętają pielgrzymi modlący się w Bazylice Agonii, ze czcią całując skałę, w którą przed wiekami wsiąkał krwawy pot Jezusa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.