Wielki Wódz z kamienia

Krzysztof Błażyca

|

MGN 12/2008

publikacja 17.11.2008 10:51

Największy pomnik świata powstaje w Górach Czarnych Przedstawia Szalonego Konia, wodza Siuksów.

Szalony Koń walczył przeciw wojskom generała Custera pod Little Big Horn. Nie wiemy, jak wyglądał, bo wódz nie pozwalał się fotografować. Zdjęcia, które go przedstawiają, to fałszywki. Tashunka Uitko – tak w języku Siuksów brzmiało imię wodza – był zadziorny i niepokorny. Jego pomnik zaczął rzeźbić Polak – Korczak Ziółkowski.

Wielki Wódz z kamienia   Mount Rushmore – najsłynniejszy wykuty w skale pomnik czterech amerykańskich prezydentów. Twórcy pomnika Szalonego Konia chcą stworzyć dzieło jeszcze bardziej imponujące. fot. WIKIPEDIA NAJWIĘKSZY NA ŚWIECIE
Pomnik Szalonego Konia (Crazy Horse Memorial) to największa rzeźba na świecie. Prace nad nią trwają od sześćdziesięciu lat. Gdy zostaną ukończone, rzeźba będzie mieć 195 metrów wysokości, 172 szerokości i 210 długości. Sama postać wodza będzie mierzyć 27 metrów. Tego pomnika nikt nie przestawi ani nie zburzy. Jest rzeźbiony w skale, na świętej ziemi Siuksów. Całość ma przedstawiać postać na koniu, z wyciągniętą do przodu ręką. Gest przypomina o odpowiedzi, jakiej wódz udzielił białym, gdy go szyderczo zapytali: „Gdzie teraz są wasze ziemie?”. – Tam gdzie leżą pochowani moi ludzie – odpowiedział Tashunka Uitko i zatoczył ramieniem łuk. Zginął 6 września 1877 roku, zabity przez współplemieńca w Fort Robinson w Nebrasce. Dla Siuksów stał się symbolem walki o wolność. Przypomina o cnotach wojowników, takich jak duma, odwaga, męstwo. Rada starszych plemienia postanowiła uczcić swojego bohatera. W tym celu, w 1939 roku wódz Henry Standing Bear zwrócił się do młodego rzeźbiarza Korczaka Ziółkowskiego.

ZDOLNY SAMOUK
Ziółkowski urodził się w Bostonie, ale jego rodzice pochodzili z Polski. Korczak wychował się w domach dziecka, bo został sierotą, gdy miał dwa lata. Od najmłodszych lat lubił rzeźbić, ale nigdy nie chodził do artystycznej szkoły. Jako nastolatek wyrabiał już piękne drewniane meble. Tworzył też z gipsu, gliny, z czasem z marmuru. W 1939 roku na Wystawie Światowej w Nowym Jorku otrzymał I nagrodę za marmurowe popiersie kompozytora Ignacego Paderewskiego. Utalentowany Korczak został asystentem rzeźbiarza Gutzona Borglum’a. Gdy na ścianie góry Rushmore tworzyli razem Głowy Prezydentów, zgłosili się do Ziółkowskiego Indianie i zaproponowali, by wyrzeźbił postać Szalonego Konia. – Chcemy, by biały człowiek widział, że czerwonoskórzy też mają wielkich bohaterów – powiedział wódz Standing Bear. Ziółkowskiemu spodobał się pomysł. Sporządził projekt, a potem nawet przeniósł się na stałe w Góry Czarne.

DETONACJA  ZAMIAST DŁUTA
Pomnik Szalonego Konia powstaje z... wielkim hukiem. Skała musi być wysadzana materiałami wybuchowymi. Pierwsza eksplozja miała miejsce 3 czerwca 1948 roku. Użyto wtedy lasek dynamitu. Dziś „rzeźbienie” odbywa się przy pomocy lontu detonacyjnego. Dzięki temu, przy użyciu tej samej energii, można wysadzić znacznie większy obszar skały. Prace idą powoli. Ziółkowski odmówił wszelkiej pomocy w imię indiańskiej zasady, że ziemie Siuksów nie są na sprzedaż. Nie przyjął nawet proponowanych od państwa 10 milionów dolarów. Swoje największe dzieło tworzył do końca życia. Zmarł nagle w 1982 roku w miejscu pracy. Nad pracami czuwa wdowa po rzeźbiarzu i siedmioro spośród dziesięciorga dzieci. Korczaka Ziółkowskiego pochowano u stóp niedokończonego pomnika
 

Wielki Wódz z kamienia   Monique Ziółkowski
najmłodsza córka Korczaka Ziółkowskiego

– Nie było dnia, byśmy z tatą nie rozmawiali o rzeźbie i jej przyszłości. Wyobrażaliśmy sobie młodzież, która tu przyjeżdża. I dziś tak się dzieje. Pamiętam wiele dni ciężkiej pracy, ale i radości, i śmiechu. Jestem najmłodsza, więc najcięższe prace wykonywało starsze rodzeństwo. Nie łatwo było na przykład wnosić wodę na górę. Od kiedy mieszkamy w Górach Skalistych, nasze życie złączyło się z rzeźbą i gośćmi odwiedzającymi to miejsce.

Tata nauczył nas wierzyć, że pomnik Szalonego Konia żyje. Że oddycha ludźmi, którzy go tworzą i tu przyjeżdżają. I wszyscy czujemy, jakie to ważne, by kontynuować pracę taty. Bo Crazy Horse (Szalony Koń) to pomnik dla całego świata. Ludzie, którzy tu przyjeżdżają, są z różnych stron, różnych ras. Od kiedy tata zmarł, siłą napędową do dalszej pracy jest mama. Zawsze wspierała marzenie naszego taty i wodza Henry’ego Standing Bear.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.